16

560 28 4
                                    

Choroba Jooheon'a zakończyła się w miarę szybko. Oczywiście przyniosła ona dużo zmian. Po pierwsze jego relację z Changkyun'em przeszły na inny poziom. Oboje wiedzieli, że coś ich łączy. Wiedzieli, że to wszystko rozwija się dalej.

Po drugie starszy zbliżył się do Jinwoo. Chłopiec, gdy tylko pozbył się gipsu od razu poleciał do swojego wujka i skradał się do jego sypialni, gdy tylko jego tata nie widział. Brunet nie był jednak taki głupi i wiedział gdzie jego syn jest, a zwłaszcza po zobaczeniu jego stópek wystających z pod kołdry starszego. Jednak oboje postanowili się nie odzywać i pozwolili uważać mu, że ich przechytrzył.

Po trzecie mieli teraz dwóch nowych lokatorów. Jooheon tak jak obiecał kupił kotka. Jednak wizja obecności zwierzaka w domu doprowadziła go do zakupu dwóch. Chłopczyk jak tylko zobaczył pupili rozpłakał się i dziękując w tulił się w nogi starszego. Czarnowłosy od razu wziął malucha na ręce i tulił do momentu, kiedy ten się nie uspokoił. W tamtym momencie coś ruszyło mężczyznę. Zrozumiał, że chłopiec zaczyna oddawać mu swoje serce, a jeszcze bardziej zrozumiał, że on sam zaczyna otwierać swoje.

Ten widok rozczulił nie tylko Changkyun'a jak i Hoseoka. Mężczyzna powoli nie potrafił wyobrażać sobie przyszłości bez młodszego bruneta i jego synka. Wiedział, że przywiązał się do nich i był gotów zrobić dużo, aby ta dwójka była szczęśliwa.

Dziś jednak musiał bardziej przygotować się na pilnowanie Jooheon'a. Zwłaszcza, że dziś odbywał się co roczny bankiet jego rodziców. Ochroniarz wiedział jak jego przyjaciel oddziałuje na tym przyjęciu dlatego tak bardzo ucieszył się, że Hyonwoo zgodził się zająć Jinwoo dzięki czemu Changkyun mógł iść z nimi. Właśnie dlatego ubrany w jeden z tych cholernie drogich garniturów wchodzi do salonu z dźwiękiem uderzających o podłogę tych wkurzających go włoskich butów.

-Spytam jeszcze raz, dlaczego muszę wyglądać jak, jak-zaciął się szukając słów

-Manekinowa wersja Jooheon'a?-pomógł mu Hoseok zakładając marynarkę

-Właśnie-odparł-W sensie podoba mi się twój styl hyung lecz ty wyglądasz w nich cholernie dobrze ja? Ja wyglądam jak prawiczek na niedzielnej mszy

-Nie prawda Kyunie, wyglądasz cholernie dobrze

-On mówi prawdę-dodał Hoseok

Naprawdę oboje byli pod wielkim szokiem jak dobrze ten garnitur na nim leżał. Jooheon kupił go dawno temu i nigdy nie założył na siebie. Niezbyt pasował do jego karnacji i sylwetki lecz na Changkyunie fiolet wyglądał idealnie. Cholernie przystojnie i gorąco.

Po drodze do domu starszego na spokojnie opowiadali jak wygląda takie przyjęcie. Changkyun przez długo chwilę zastanawiał się co on tak właściwie robi. Siedzi w czarnym cholernie wygodnym i drogim aucie swojego, no właśnie kogo. Szefa? Przyjaciela? Hyunga? Kochanka? Chłopaka? Nawet nie wiedział na czym stoi, a od razu ruszył z nim tutaj. Ubrany, wystrojony siedział u boku najprzystojniejszego mężczyzny na ziemi. Czuł się jak księżniczka. Jak pieprzony kopciuszek.

Zajeżdżając pod domek, a raczej wielką wille rodziców Jooheon'a czuł jak jego żołądek podnosi się do góry z nerwów. Ten dom był ogromny.

-Wychowałeś się tu? Naprawdę?-spytał wysiadając z samochodu

-Nie z własnej woli-westchnął i złączając swoją dłoń z dłonią młodszego ruszył w stronę drzwi-Wiesz co robić?-spytał bruneta idącego obok nich

-Odzywać się kiedy chce i nie przejmować się tym kim są Twoi rodzice

-Gotowy jak zawsze-zaśmiał się-Zacznijmy ten spektakl

Manito // JookyunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz