24

401 22 0
                                    

W apartamencie Jooheon'a panował jednej wielki chaos. Czarnowłosy postawił wszystkich na nogi. Seulska policja jeździła po mieście albo szukała jakiegokolwiek sposobu na odnalezienie czarnego auta, do którego wrzucono chłopca. Otwarcie powiedział, że mają zrobić wszystko co potrzeba inaczej przestanie współpracować z nimi i przyjmować pracowników jako ochroniarzy do swojej firmy, na różnego rodzaju przyjęcia czy też koncerty.

Hoseok za to ruszył swoje wszystkie swoje stare kontakty. Wszyscy ochroniarze mają dawać mu znać, a zwłaszcza Ci którzy pracują dla Państwa Kim. Nie chciał nic mówić ale był pewny, że na 90% to oni za tym stali. Jednak zawsze pozostawał ten 10% szans, że to ktoś inny dlatego ruszył też swoje znajomości w tej ciemnej stronie swojego życia. Ludzie z jego starego gangu, także szukają jakichkolwiek wiadomości. Wiedzieli, że Jooheon dużo płaci za to.

Hyonwo za to razem z Panem Lee myślą o każdej możliwej sytuacji razem z Jinyoungiem. Adwokat  gdy tylko usłyszał co się dzieje, zamknął wszystkie swoje spotkania i przyjechał na miejsce. Pomaga policji, każdemu wymyśla dany plan działania.

W czasie tego całego chaosu Changkyun siedział na kanapie w salonie pijąc zaparzone przez Panią Lee zioła uspakajające. Strach jaki czuł był nie do opisania. Chciał, żeby jego synek bezpiecznie znalazł się już w jego objęciach. Pluł sobie w twarz że pozwolił mu na powrót z dziećmi bez niego obok. Mógł iść z nim, dopilnować ze znajdzie się w tej szatni.

Jooheon także nie był lepszy. Jego złość oddziaływała na jego każdy ruch. Wszyscy w pobliżu wiedzieli co oznacza jego zachowanie. Wiedzieli, że powróciła ta strona Lee Jooheon'a, której wszyscy się bali. Jednak wszyscy wiedzieli że to właśnie tej strony potrzebują.

Chłopak miał kontrolę nad wszystkim. Załatwił policji centrum dowodzenia. Pozwolił Hoseok'owi robić co chce. A najważniejsze jest to że trzymał rękę nad zdenerwowanym Changkyunem. Changkyunem który teraz zrzucił z siebie koc, którym przykrył go Minhyuk i zaczął iść w stronę drzwi wejściowych.

-Changkyun skarbie gdzie ty idziesz!-zawołała za nim Pani Lee-Jooheon!

Wystarczyło dosłownie kilka sekund, aby ten złapał go przed wejściem do windy. Młodszy zaczął krzyczeć na niego i wyrywać się lecz jego silny uścisk, zatrzymywał go. Trwało to kilka chwil nim brunet z płaczem wtulił się w ciało swojego chłopaka i pozwolił sobie na wypuszczenie emocji na wierzch.

Płakał. Płakał, jak już dawno nigdy. Słone łzy leciały po jego twarzy mocząc bluzę starszego. Wiedział że powinien teraz być silny i trzymać to w sobie ale nie mógł. Bał się. Strach odbierał mu całą jego siłę.

-Ćśś, znajdę go wilczku-głaskał go po głowie samemu mając łzy w oczach.

Jego łzy w porównaniu do tych Changkyun'a były przepełnione złością. Silną, niczym jad najbardziej trującego gada na tym świecie. Ktoś śmiał ruszyć jego rodzinę. Dotknąć jego mały skarb, którego pokochał całym sobą. Mała osobę bezbronna, która teraz pewnie się boi chcąc do swojego taty. Jooheon wiedział  że osoba która to zrobiła pożałuję. Pożałuję zadarcia z kimś takim jak on.

🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤

Ułożył go delikatnie na poduszki. Wiedział, że płacz oraz emocje wymęczyły go. Mógł tylko domyślać się co on czuje. Sam bał się i denerwował  a co musiał czuć jego wilczek będąc ojcem chłopczyka.

Poprawił jego włosy i ucałował delikatnie jego czoło. Podnosząc wzrok zauważył swojego przyjaciela, opierającego się o framugę drzwi. Przykrył Changkyun'a kocem i po cichu podszedł do niego.

-Myślisz o tym samym co ja, prawda-odezwał się Wonho

-Jestem tego pewny

-Co zamierzasz?-popatrzył na niego

-Najpierw sprowadzę Jinwoo do domu, a Państwem Kim zajmę się później-odparł przenosząc wzrok na niego-Kiedy będziesz miał pewność?

-O czym ty mówisz? Nie wiem, będę wiedział razem z Tobą gdy policja się dowie

-Przestań pierdolić, dobrze wiem, że oddałeś sprawę Kun'owi a więc?

-Wiedziałeś że to zrobię-westchnął

-Wiem ile dla Ciebie znaczy Woo-mowi

-Mam się spotkać z nim dziś wieczorem. Jooheon wiesz co oznacza włączenie Kun'a w tą sprawę

-Pieniądze nie grają roli a więc proszę niech twój gang go znajdzie hyung-mówi patrząc mu prosto w oczy na co starszy tylko kiwa głową wychodząc

Pierwszy raz. Pierwszy raz, odkąd zna Jooheon'a a zna go dziesięć pieprzonych lat, usłyszał od niego słowo "hyung" bez jadu czy też ironi. To mu wystarczyło. Wystarczyło, aby dowiedzieć się jak ta sytuacja go męczy. Jak zmartwiony i wystraszony jest Jooheon. I jak cholernie mocno jest wkurwiony.
Wiedział, że obudziła się w nim jego  wewnętrzna bestia. Bestia, która pożre każda osobę, która zrobiła krzywdę jego rodzinie.

Wchodząc do salonu od razu skierował się w stronę Hyonwoo. Wiedział, że komu jak komu ale jemu może zaufać.

-Zajmij się dla mnie tą dwójką przez chwilę-mówi odciągając go na bok

-Masz na myśli naszego prezesa oraz mojego brata jak miewam? Więc pozwól że spytam, gdzie idziesz?

-Zając się tą sprawą-mówi klepiąc go w plecy odchodząc

-Wonho?!-krzyknął za nim

-Do dwóch godzin jestem!-znika za drzwiami

-To nie skończy się dobrze-westchnął Shownu

Tancerz nie wiedział  gdzie ochroniarz poszedł. Nie wiedział, co zamierzał zrobić ale wiedział jak to wszystko się potoczy. Wiedział że to może być dopiero początek tego wszystkiego.

Manito // JookyunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz