38

392 21 1
                                    

Mama Jooheon'a oszalała na wieść o ślubie swojego syna biorąc biednego Changkyun'a na ofiarę swoich weselnych zapędów. Przymiarka garnituru. Masy garniturów i jakiś cholernych dodatków. Najgorsze było to że żaden, ani nawet jeden nie spodobał się Pani Lee. Mimo iż był jeden w którym Changkyun czuł się jak diament tak kobieta twardo mówiła nie. Dla niej blondyn miał być odziany w biel, a nie w czerń obsypaną złotem.

Kolejny problem to kwiaty. Mimo protestów Changkyun odnośnie Lili które już do końca życia będą kojarzyć mu się z Heeon, Pani Lee odparła że Lilie są kwiatami delikatnymi i całkowicie będą pasować do całego wystroju sali namiotowej  która także ona wybrała.

Najgorzej jednak było podczas wybierania tortu. Chłopak myślał że to będzie przyjemny moment podczas kosztowania ciasta. Jednak wyszła taka kłótnia o głupi smak że młodszy po prostu wyszedł. Rozumiał, że Pani Lee chce jak najlepiej ale przesadzała.

Codziennie dawała mu to nowe katalogi weselne, zmieniała wystrój, listę osób. Wszystko było tak jak ona chce a nie jak Changkyun. Dla niego liczyliby się tylko najbliższą rodzina i przyjaciele. Drobne przyjęcie a nie bal niczym jak u królowej.

Cały ten czas towarzyszył mu Hyonwoo, ponieważ Jooheon wciąż przebywał w szpitalu i powoli dochodził do siebie. Shownu nie z liczył ile razy jego przyjaciel klną pod nosem, ile razy wysyłał mu nie me prośby o ratunek. Dlatego naprawdę cieszył się że młodszy miał możliwość podejścia do swojego partnera. Ucieknięcia od przyszłej teściowej.

Jooheon siedział jak zawsze od dwóch tygodni na swoim łóżku. Obok niego leżał laptop z otwartą pocztą, na którą ma przyjść w każdej chwili wiadomość odnośnie Changkyun'a a bardziej I.M. Jednak widok wchodzącej dwójki a w tym jego partnera zajął jego myśli

-A wam co? Wyglądacie jakbyście rok nie spali

-Dzięki skarbie-przywitał się młodszy-Potrzebuje tej dobrej kawy z baru, chcecie coś

-O niee ja już nie chce nic-westchnął Shownu siadając na krześle

-Mam wszystko

-Zaraz będę z powrotem

-Co on taki zmęczony-spytał gdy tylko Changkyun wyszedł zza drzwi

-Twoja matka Lee, twoja matka go tak wymęcza

-To znaczy?

-Garnitur nie taki, dodatki nie takie, masz zostać w blądzie, zapomnij o różach będą Lilie

-Przecież Lilie to kwiaty Heeon

-Wiem o tym ale Twoja matka miała to w dupie, ponieważ lilie pasują do jej wymysłu sali

-Coś jeszcze-westchnął upadając na poduszki

-Tak myślałem że ten idiota ci nic nie powiedział

-Ani słowa, mówił że wszystko jest dobrze

-Taa no na pewno-zaśmiał się- Twoja matka chce wcisnąć go w biały garniturek z idealnie ułożona fryzurką na przyjęcie liczące 200 osób w tym nasz mały chłopiec zna raptem z 10 tych osób. Wtrąca się nawet w tort. Jej faworyt to orzechowo-śmietankowo-czekoladowy.

-Changkyun nie lubi orzechów zbytnio

-Oboje o tym wiemy ale wiesz co on jej powiedział?-spytał a delikatnie już pomarańczowo włosy pokręcił głową- Miałaś rację mamo ten jest o wiele lepszy niż ten truskawkowo-śmietankowy, szkoda tylko że Kyunie oczy zaświeciły się jak małe światełka jak tylko wziął łyżeczkę

-To jest jakaś masakra a mi się wydaje że ja już tu za długo leżę i moja mama zaczyna wariować-warknął wstając z łóżka

-I co zamierzasz hmm?

-Zając się moim weselem na swój własny pieprzony sposób-odparł wychodząc

-Nareszcie-westchnął-O ciasteczka

Zabrał jedno i wyszedł za młodszym z sali. Wiedział że w końcu wielki Lee Jooheon ruszył dupę i ogarnie sytuacje.

🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤

Najpierw poczuł złość. Jakim prawem jego matka zajęła się czym takim i nie uzgadnia niczego z jego partnerem. To miał być ich ślub a nie jego matki. Ona już swój do cholery miała.

Później poczuł współczucie. Changkyun nic mu nie mówił. Nie żalił się. Wiedział że młodszy za nic nie chce białego garnituru. Wiedział że lilie będą go dobijać na tym ślubie. Rozumiał go. Rozumiał że dalej w głębi duszy cierpi z powodu Heeon i naprawdę chciał odebrać mu ten cały ból.

Jego decyzja wydawała się łatwa. Iść do lekarza, wypisać się ze szpitala i zadowolony zmierzyć się z matką. Jednak chciał też wreszcie wrócić do domu. Lekarz na początku nie był zbyt chętny do wypisu jednak zgodził się na to.

Gorzej było z Changkyunem, który był cholernie zły na dwójkę starszych. Na Shownu że ten w ogóle opowiedział co przeżywają z Panią Lee i na Jooheon'a, który totalnie nie dba o swój stan zdrowia i rwie się do wyjścia. Jednak kim był by Lee, gdyby pozwolił na to aby ktoś wpierdalał swoje zdanie w jego pieprzony ślub? Na pewno nie sobą, dlatego teraz pewny siebie stał pod domem swoich rodziców

-To się źle skończy-westchnął Changkyun idąc za nim do środka

-Mamo!-zawołał głośno

-W salonie! Ale co ty dziecko drogie robisz tu a nie w szpitalu

-Oo a to właściwie Twoja wina mamusiu-odparł wchodząc do wspomnianego miejsca

-Moja? Jak to moja?-odłożyła katalog na stół

-To twój notes z planami na wesele?-spytał

-Tak możesz sobie zobaczyć skarbie, nasz kochany Kyunie zgadza się ze mną w stu procentach-uśmiechnęła się do chłopaka stojącego w progu, jednak jej uśmiech szybko znikł gdy jej syn zaczął niszczyć kartki-Jooheon!

-Co Jooheon! Wtrąciłaś się nie słuchając ani mnie ani Changkyun'a. Jeszcze ten biały garnitur może i bym zdzierżył ale lilie? Orzechowy tort, gdzie Kyunie nie lubi orzechów, niebieskie dodatki na stół I wszystko urocze i delikatne. Mamo kim do cholery jest twój syn? Lalką Barbie? Czekaj jak on miał a tak już wiem Ken

-Pomagam wam cały czas a Changkyun ani razu nie powiedział słowa nie

-A słuchałaś go?! Wątpię, zajęłaś się wszystkim sama bez uzgodnienia nawet ze mną! 200 osób? Co ty bal do kurwy wydajesz?

-To czego wy chcecie co??

-Sami sobie to zorganizujemy. Tak jak my chcemy nie tak jak Ty chcesz a więc siedź tu jak siedzisz i czekaj na telefon z wiadomością o dacie i co dalej-warknął-A teraz wybacz ale jadę odebrać mojego syna z przedszkola, które także zmieniłaś mu bez wcześniejszego ustalenia ze mną!-dodał i łapiąc dłoń swojego partnera wyszedł z domu

-Nie sądzisz że byłeś trochę zbyt ostry?

-Z nią trzeba być ostrym inaczej wejdzie na głowę-westchnął odpalając auto

-Wiesz ze nie powinieneś prowadzić

-Wilczku skarbie, nie jestem kaleką

-Ale zostałeś postrzelony

-Dwa tygodnie temu, mogę już chodzić i w pełni się ruszać a jak dobrze pokaże ci dziś wieczorem

-Idiota-zaśmiał się

-Ale Twój kochanie-złapał jego dłoń w swoją-Tylko Twój

I jak tu żyć w spokoju, mając Lee Joheona za narzeczonego? Prosta odpowiedź. Nie da się, a Changkyun wiedział o tym zbyt dobrze.

Manito // JookyunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz