VIII *

634 39 5
                                    

Zmęczeni i przemoczeni do suchej nitki po walce z morskim potworem usiedliśmy na jakiś kamieniach, żeby trochę odpocząć. Nie było już odwrotu, ponieważ wejście zostało zasypane kamieniami. Pozostało nam tylko przedostać się na drugi koniec kopalni. Gandalf za pomocą różdżki rozpalił światło, więc usiedliśmy wokół i zjedliśmy trochę prowiantu od elfów. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę, ponieważ wszystkim bardzo zależało na jak najszybszym zakończeniu podróży.
Szłam z mieczem w ręku na samym końcu w ciemności obok ponurego i milczącego Aragorna, który od początku nie chciał iść tą drogą i nawet odradzał ją Gandalfowi. Mnie też średnio podobała się wędrówka przez mroczną i zimną kopalnię, ale skoro nie było innego wyjścia... Przechodziliśmy właśnie jeden za drugim przez jakiś wąski korytarz, kiedy Aragorn złapał mnie za rękę i usłyszałam jego cichy szept tuż przy moim uchu.

- Pewnie pamiętasz, że już raz szedłem tędy, ale nie mam dobrych wspomnień- powiedział do mnie w elfickim języku.

Spojrzałam na niego zaskoczona. Obieżyświat nigdy mi nie opowiadał co takiego wydarzyło się w Morii. Nie chciałam nawet myśleć o tym, co niebezpiecznego mogło kryć się w tym opuszczonym królestwie krasnoludów.

- Ale wtedy udało ci się przejść przez kopalnię i Gandalfowi także, bo o tym wspominał. Liczę, że my też niedługo zobaczymy wyjście - odpowiedziałam dość optymistycznie jak na mnie. - Myślisz, że za rogiem czeka na nas kolejna wielka ośmiornica?

Oczywiście nie mówiłam tego na serio. Chciałam trochę rozluźnić atmosferę, ale Aragorn posłał mi twarde spojrzenie.
- Rachel to poważna sprawa - rzekł. - W Khâzad Dum obecnie mieszkają tylko orkowie i gobliny. Myślę, że oprócz nich jest tu ktoś jeszcze... Ktoś musi nimi rządzić i obyśmy go nie spotkali. Naprawdę będzie to niezwykły dar od losu jeśli wyjdziemy stąd żywi. - Ciągnął swoją pesymistyczną wizję.

Szliśmy dalej, a ja czułam się trochę zbita z tropu. Przecież Gimli odkąd zdecydowaliśmy iść przez Morię, ciągle opowiadał o swoim kuzynie mieszkającym w luksusowych komnatach. Zachwycał się każdym napotkanym kamieniem, znał całą historię powstania kopalni i potrafił wymienić wszystkich krasnoludzkich władców, którzy mieli tutaj swoją siedzibę.

- Już nie mogę się doczekać solonej wieprzowinki - Usłyszeliśmy głos Gimliego, który szedł na przedzie obok czarodzieja. - Ależ Balin będzie zdziwiony kiedy nas zobaczy, pewnie wcale nie spodziewa się gości, ale przywita nas po królewsku.

Spojrzałam na Aragorna, a on w milczeniu pokręcił głową. Gimli nie spotka swojego kuzyna, nie będzie radosnej uczty ani opowieści. Będziemy mieć szczęście jeśli przeżyjemy tę podróż.

Nadzieja nadal prowadziła Drużynę do przodu, a los zdawał się nam sprzyjać. Wciąż jednak miałam w pamięci słowa Aragorna. Legolas pytał dlaczego jestem taka przygaszona, ale nie zdradziłam mu przyczyny mojego niezbyt dobrego nastroju. Skłamałam tylko, że czuję się zmęczona tymi ciemnościami i przedłużającą się wędrówką.

- Jeśli chcesz będę dzisiaj trzymał nocną wartę - zaproponował.

- Poradzę sobie - uspokoiłam go. - Ale możesz czuwać ze mną. Wiem, że elfowie nie potrzebują snu.

_______________________________________

Po trzech nocach pod przewodnictwem Gandalfa dotarliśmy do jakiejś dużej sali. Nie była ona ciemna i zimna, a z okna padało jasne światło. Zauważyłam pokryte kurzem stare meble i kilka zgaszonych świec na środku stolika. Pośrodku komnaty znajdował się stół stojący nakryty płytą z białego kamienia. Od razu na myśl przyszedł mi grobowiec, a kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyliśmy wyryte na nim, stare krasnoludzkie runy, które układały się w napis:

Strażniczka Północy || Wojna o Pierścień  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz