XIV

493 32 15
                                    

Po kilku dniach podróży znaleźliśmy się przed siedzibą króla Theodena.  Złoty Dwór był z wyglądu dokładnie taki jak opowiadał mi kiedyś Eomer. Wokół było sporo domów a ich mieszkańcy patrzyli na nas znudzonym wzrokiem. Było ponuro i cicho. Może nie tylko król ale i cała okolica została zatruta przez tego zdrajcę Sarumana?

- Nawet na cmentarzu bywa weselej- mruknął Gimli.

Już na początku pojawił się problem, bo strażnicy nie chcieli nas wpuścić z bronią.

- Jeśli chcecie stanąć przed obliczem króla, swój oręż musicie zostawić przed drzwiami to rozkaz Grimy Gadziego Języka. - poinformował nas jeden ze strażników.

Posłusznie odłożyliśmy wszystko, tylko Gandalf mógł zachować swoją laskę.

- Mam nadzieję, że jak wrócimy to nadal będzie na swoim miejscu- powiedziałam cicho do Legolasa i weszliśmy do środka.

Szliśmy powoli pośród ludzi z dworu patrzących na nas niezbyt przychylnym wzrokiem.
Na tronie siedział starszy człowiek, który wyglądał jakby miał jakieś sto lat, gęsta broda pokrywała jego twarz, oczy miał blade i zapadnięte. Obok niego siedział jakiś czarny szczur, który szeptał mu coś do ucha i na pierwszy rzut oka widać było, że nie ma dobrych intencji.

- Gościnność twego dworu ostatnio zmalała królu Theodenie- zaczął Gandalf.

- Czemu miałbym cię witać z radością Gandalfie, zwiastunie burzy? - zapytał starzec, na co ten czarny znowu coś mu powiedział a potem podszedł do czarodzieja.

- Późną godzinę wybrał sobie czarodziej. Láthspell, tak go nazwałem. Zły to gość co złe wieści niesie.

- Zejdź mi z drogi. Nie po to szedłem przez ogień i śmierć żeby kłócić się z bezrozumnym gadem. - powiedział czarodziej i uniósł laskę.

- Mieliście mu ją zabrać!- wrzasnął Grima.

Ledwo to rzekł, a już rzucili się na nas strażnicy. Jeśli myśleli, że bez broni nie potrafimy walczyć to się mylili. Po chwili już było pozamiatane i pobici ludzie nie stawiali oporu.

- Gimli popilnuj go- powiedziałam do krasnoluda wskazując palcem na tego szczura, który leżał teraz na ziemi coś tam mrucząc pod nosem.

- Na twoim miejscu bym się nie ruszał- oznajmił mu Gimli pokazując topór.

Gandalf tymczasem szedł do króla.

- Theodenie, synu Thengla. Zbyt długo tkwiłeś w mroku.

Później stanął przed nim i wyciągnął rękę.

- Zdejmuję z ciebie czar.

Nic się nie wydarzyło, a król zaczął się śmiać.

- Nie masz tu władzy Gandalfie Szary.

Gdy to powiedział, czarodziej odrzucił płaszcz na bok i oczom wszystkich ukazało się jego lśniąco białe odzienie.

- Wysączę cię stąd Sarumanie niczym jad z rany. - rzekł.

- Jeśli się mnie pozbędziesz, Theoden zginie- odezwał się złowrogi głos.

- Nie zabiłeś mnie i nie zabijesz jego- powiedział stanowczo czarodziej.

- Rohan jest mój!

- Precz!

Usłyszeliśmy wrzask a potem nastała cisza. Chyba się udało, bo oblicze króla zmieniło się.
Do Theodena od razu podbiegła blondwłosa dziewczyna, którą przedtem zatrzymał Aragorn.

Strażniczka Północy || Wojna o Pierścień  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz