XVI

434 31 11
                                    

Nie wiem ile spałam tej nocy, ale jak się obudziłam było już jasno i miałam wrażenie, że zamknęłam oczy tylko na chwilę. Musieliśmy zbierać się w dalszą drogę, do Helmowego Jaru powinniśmy dotrzeć jak najszybciej, niebezpieczeństwo mogło pojawić się w każdej chwili. Wstałam powoli, ziewając.

- Witaj Rachel, wyspałaś się? - zapytał Legolas, który przyszedł z dwoma miskami jakiejś zupy czy czegoś co miło przypominać zupę.

Elf wyglądał na zrelaksowanego i wypoczętego dokładnie tak jak wczoraj gdy szliśmy na zwiady. Czy on w ogóle spał tej nocy? Czy elfy w ogóle śpią? zaczęłam się zastanawiać, bo dziwne ale wcześniej nigdy o tym nie myślałam.

- Tak jak zawsze- mruknęłam w odpowiedzi na jego pytanie.

- Widziałaś gdzieś Gimliego? - zapytał podając mi miskę.

- Hmm... Nie, ale może poszedł poszukać czegoś do jedzenia. Lepszego niż to - dodałam po spróbowaniu dziwnej zupy i wylałam ją w trawę.

- Mam jeszcze lembasy, chciałabyś? - zapytał, bo jemu chyba to danie też nie przypadło do gustu.

- Pewnie.

Legolas wyciągnął kromki chleba zawinięte w liście, a gdy skończyliśmy jeść podeszła do nas Eowina z Allią.

- Odprowadzam twoją wilczycę, jest cała i zdrowa - uśmiechnęła się. - Smakowała wam moja zupa? - zapytała niepewnie.

- No.. - zaczął elf.

- Tak, była pyszna- powiedziałam szybko zanim obraziłby księżniczkę Rohanu.

- Więc może chcecie jeszcze?

- Nie! - odparliśmy zgodnie.

- To znaczy... nie należy objadać się przed podróżą, konie mogłyby nas nie utrzymać- zaśmiał się Legolas.

- No cóż, jakbyście zgłodnieli to powiedzcie- rzekła Eowina. - Ah, bym zapomniała, Aragorn was szukał.

Poszliśmy za nią w stronę namiotu, gdzie był król i rycerze, a także Aragorn, który właśnie pokazywał na mapie drogę taką, aby jak najszybciej dotrzeć do Jaru.

Ukłoniliśmy się królowi.
- Czy w nocy było spokojnie? - zapytał. Słyszałem, że byliście na zwiadach.

- Tak. Nie znaleźliśmy żadnych śladów szpiegów Sarumana - oznajmiłam.

- Tym bardziej powinniśmy wyruszyć jak najszybciej - rzekł Theoden.

W samo południe w końcu mogliśmy iść dalej. Legolas razem z kilkoma strażnikami poszedł bardziej na przód, żeby w razie potrzeby powiadomić nas o niebezpieczeństwie. Ja tymczasem szłam obok Aragorna i Eowiny, którzy rozmawiali ze sobą. Odkąd przybyliśmy do Rohanu widziałam jak księżniczka patrzy na Aragorna i wcale mnie to nie dziwiło. On był takim człowiekiem, że wszyscy go kochali na swój sposób. Gdzie się nie pojawił budził podziw i szacunek wśród innych. Na pewno byłby wspaniałym królem, a tak od wielu lat chodził tylko po lasach i puszczach szukając wrogów.
Nadal udawałam, że ich nie słucham no ale pewne słowa same wpadają w ucho.

- Gdzie ona jest? Ta która dała ci ten klejnot? - zapytała Eowina.

- Płynie do nieśmiertelnych krain wraz z resztą elfów - westchnął po dłuższej chwili milczenia.

Nagle usłyszeliśmy jakieś hałasy dochodzące zza skał, gdzie przed chwilą pojechali rycerze króla. Aragorn pociągnął mnie za rękę i podbiegliśmy do Legolasa. Stał ze strzałą w ręku, którą wyciągnął z grzbietu okropnego zwierza.

- Wargowie- oznajmił.

Aragorn szybko zawrócił do króla, aby powiedzieć mu o zbliżającym się niebezpieczeństwie.
Stałam obok elfa patrząc jak wrogowie zbliżają się do nas coraz bardziej, widziałam że mają siłę liczebną.

- Rachel?

- Tak?

- Uważaj na siebie.

- Ty też i strzelaj celnie.

Legolas założył strzałę na łuk i czekał aby po chwili ją wypuścić. Zabił w ten sposób kilku wargów zanim przyjechali jeźdźcy. Wskoczyłam na swojego konia i ruszyliśmy wprost na wrogów.

Walka trwała, a orkowie nie poddawali się. Jeden z nich trafił sztyletem w mojego konia, upadłam na ziemię i przeturlałam się w bok, aby ciało wierzchowca mnie nie przygniotło. Chciałam wstać ale pojawił się nade mną jeden z wargów, stał nade mną i już gotował się do skoku. Wtedy z pomocą przybiegła do mnie Allia i błyskawicznie wbiła swoje kły w szyję zwierza ratując mi tym samym życie. Niewiele brakowało a skończyłabym marnie.

- Allia uciekaj stąd, uciekaj do Jaru- powiedziałam do niej i wstając chwyciłam znowu miecz.

Zabiłam jeszcze kilku orków i nagle kątem oka zobaczyłam jak Aragorn walczy z jednym z wargów. Chciałam tam pobiec ale jeden z potworów mi to utrudnił. Gdy w końcu z trudem udało mi się pozbawić go głowy, widziałam już tylko ciała wrogów porozrzucanych wokół.
Podeszłam ostrożnie do klifu i spojrzałam w dół, gdzie płynęła rzeka.

Stałam tak przez chwilę, a potem usłyszałam świst strzały. Odwróciłam się szybko. Za mną leżał martwy ork a obok niego był Legolas.

- Dziękuję- uśmiechnęłam się lekko.

- Nic ci nie jest? Gdzie jest Aragorn? - zapytał.

- Ze mną wszystko dobrze. On chyba... - spojrzałam znowu na rzekę. Nie umiałam powiedzieć tego co miałam na myśli.

- Nie to niemożliwe - Legolas pokręcił głową z niedowierzaniem i razem z Gimlim gdzieś poszedł.

Gdy wrócił, trzymał w ręku naszyjnik, który Aragorn kiedyś dostał od Arweny w Rivendell.

- Tamten ork powiedział, że spadł z klifu - westchnął smutno.

Objął mnie ramieniem, a ja poczułam łzy napływające do oczu.

- Nie wierzę, że tak po prostu dał się zabić- szepnęłam.

Staliśmy tak jakiś czas dopóki nie podszedł do nas Theoden.

- Wilki Isengardu wrócą. Musimy ruszać- powiedział kładąc dłoń na ramieniu Legolasa i odszedł.

Strażniczka Północy || Wojna o Pierścień  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz