Dwa dni później mogliśmy wyruszyć do Minas Tirith. Jechałam obok Eomera, który opowiadał mi o wojskach jakie mają jeszcze przybyć aby nas wspierać w Gondorze.
- Nawet jakby zjawili się wszyscy i tak będzie nas mało w porównaniu z armią Mordoru. Maksymalnie dziesięć tysięcy zbrojnych przeciwko wielkiej armii Saurona.
- To prawda, czeka nas ciężka bitwa.
- Miałeś rację, twoja siostra jest równie dobra w walce jak ty - zmieniłam temat.
- Pokazywała ci co umie? - uśmiechnął się.
- Tak i myślę, że mogłaby jechać razem z nami na wojnę.
- Rachel, ja naprawdę wystarczająco martwię się o ciebie. Podczas bitwy czułbym się naprawdę okropnie wiedząc, że moja siostra może za chwilę zginąć. Zależy mi żeby była bezpieczna.
- No tak, rozumiem cię.
Teraz przynajmniej wiedziałam czemu Eowina chce zachować w sekrecie swój pomysł.
Wieczorem, gdy znajdowaliśmy się kilka godzin od obozowiska z końca pochodu oderwał się jeździec, podjeżdżając do nas pełnym galopem.
- Mój panie- zwrócił się do króla. - Są za nami konni. Wcześniej wydawało mi się, że słyszę kopyta, a teraz jestem pewien. Doganiają nas.
Natychmiast zatrzymaliśmy się, a wszyscy jeźdźcy chwycili włócznie.
Dziwne, ale jakoś nie nie czułam zagrożenia. Światło księżyca odsłoniło ciemniejsze kształty jeźdźców i widać było, że nie są liczni.
Kiedy znaleźli się w dość bliskiej odległości, Eomer krzyknął głośno:- Stać! Stać! Kto jedzie przez pola Rohanu?
Konie się zatrzymały i zapanowała cisza, a potem jeden z konnych, zaskoczył na ziemię i ruszył powoli w naszym kierunku z uniesioną na znak pokoju dłonią.
- Rohan? Rohan, powiadasz? Miła to dla nas wiadomość. Szukaliśmy tej krainy, jadąc z daleka.
- Przekroczywszy bród, znaleźliście się w jej obrębie- odparł Eomer. - To ziemia króla Theodena. Nikt nie może jechać tędy bez jego wiedzy. Kim jesteście? I czemu tak pędzicie?
- Jestem Halbarad Dúnadan, Strażnik Północy- odkrzyknął. - Szukamy Aragorna, syna Arathorna, albowiem słyszeliśmy, że jest w Rohanie razem z Rachel, która jest siostrą jednego z nas.
- A więc znaleźliście- zawołał Aragorn i pobiegł uścisnąć przybysza. - Halbarad! Wcale się ciebie nie spodziewałem!
Podjechałam do nich i zeskoczyłam z konia.
- Jest z wami mój brat? - zapytałam ale już po chwili ujrzałam Amroda.
Byłam naprawdę szczęśliwa, gdy przytuliłam się z nim na powitanie.
- Czy to moja piękna i odważna siostra? - zapytał śmiejąc się. - Zmieniałaś się od czasu, gdy widzieliśmy się po raz ostatni.
- Mam nadzieję, że to zmiana na dobre. - uśmiechnęłam się. - A ty jak widzę zapuściłeś brodę. Hmm... ciekawe dla kogo. - spojrzałam na niego znacząco.
- Oh przestań, nie chciało mi się golić.
- Jasne, ja nic nie sugeruję.
Podeszliśmy do Theodena żeby Aragorn mógł mu wszystko wytłumaczyć.
- Wszystko w porządku- powiedział. - To moi rodacy z dalekiej krainy, gdzie mieszkam. Halbarad powie nam, co ich przywiodło w te strony i ilu ich jest.
- Mam ze sobą trzydziestu ludzi - rzekł Halbarad. - Tylu zdołałem zgromadzić w pośpiechu. Jadą z nami bracia Elladan i Elrohir. Na twoje wezwanie pędziliśmy co sił.
- Nie wzywałem was- rzekł Aragorn. - Chyba, że w myślach. Często was wspominałem, szczególnie dzisiejszej nocy. Nie wysyłałem jednak nikogo z wezwaniem. Ale co tam! Te sprawy poczekają. Sami jedziemy w pośpiechu, grozi nam niebezpieczeństwo. Przyłączcie się do nas jeśli król przystanie na to.
- Zgoda! - powiedział Theoden. - Jeśli twoi pobratymcy podobni są do ciebie i Rachel to trzydziestu takich rycerzy starczy za armię.
...
Ruszyliśmy dalej. Amrod znalazł wspólny język z Eomerem i teraz rozmawiali o dalekich ziemiach za Rohanem, a ja przysłuchiwałam się jak Halbarad wymieniał z Aragornem nowiny o tym co dzieje się na północy i na południu. Nagle odezwał się do niego Elrohir:- Mam przekazać ci słowa mojego ojca: ,,Dni są policzone. Jeśli się spieszysz, pamiętaj o Ścieżkach Umarłych.''
- Dni zawsze zdawały się zbyt krótkie, abym osiągnął to, co zamierzałem- odparł Aragorn. - Ale, zaiste, ogromnie musiałbym się spieszyć, by wybrać tę drogę.
- To się wkrótce okaże- powiedział Elrohir. - Nie mówmy jednak o tym na otwartym gościńcu.
Ścieżki Umarłych... Pamiętam tą nazwę, bo kiedyś musiałam się nauczyć o niej wróżby Oto nad krajem cień zaległy ogromny... Zresztą nieważne, chyba tamtędy nie pójdziemy.
Halbarad tymczasem pokazał Aragornowi zwinięty sztandar. Był darem od Arweny, który sama zrobiła.- Teraz wiem, co to jest. Zatrzymaj to jeszcze przez jakiś czas.
...
Nad ranem dotarliśmy w końcu do obozu. Był to czas aby odpocząć i odbyć naradę. Jako, że nie lubiłam brać udziału w takim zbiorowym myśleniu, a w namiocie króla i tak było tyle ludzi, że i tak moje zdanie by się nie liczyło, postanowiłam pójść z Allią na spacer.
Gdy już wracałam po drodze zobaczyłam Legolasa i Gimliego którzy rozmawiali z Merrym.- Witaj- przywitałam się z hobbitem. - Zdążyłeś się wyspać?
- Szczerze to nie za bardzo. Jak długo tutaj będziemy?
- Jutro rano wyrzyszymy w dalszą drogę. Chyba że na naradzie ustalili coś o czym nie wiem.
- Z tego co mówił Elladan to nic się nie zmieniło- poinformował mnie Legolas.
- A gdzie jest Aragorn? - zapytał Merry.
- Poszedł z dala od obozu parę godzin temu mówiąc, że musi się nad czymś zastanowić i zabrał tylko Halbarada. Jest bardzo zafrasowany. - oznajmił elf.
- Nie poszłaś z nimi? - zapytał mnie Gimli.
- Jeśli chce rozmawiać tylko z dowódcą Strażników Północy to pewnie ma zamiar podjąć jakąś trudną decyzję. Poza tym powiem ci szczerze, że nie mam zbyt dobrych kontaktów z Halbaradem. Szanuję go, ale jeśli nie muszę to z nim nie rozmawiam.
- Dziwna to kompania- stwierdził krasnolud. - Potężnej budowy i dostojni w zachowaniu. Jeźdźcy Rohanu wyglądają przy nich jak pacholęta. Twarze mają surowe, jak skały zwietrzałe po wierzchu od złej pogody. Są tacy sami jak Aragorn. I wszyscy milczą jak zaklęci. A ty jesteś inna Rachel. Niby rysy twarzy te same i odróżniasz się od zwykłych ludzi, ale jednak.
- No cóż, uznam to za komplement. Może dlatego, że jestem od nich wszystkich wiele lat młodsza jeśli chodzi o doświadczenie. Było trochę trudności i przeszkód zanim wyruszyłam do puszczy jako Strażniczka Północy.
- Ale Elladan i Elrohir wydają się mniej chmurni niż pozostali- dodał Legolas. - Od razu widać, że ich ojcem jest Elrond z Rivendell.
- Po co tu właściwie przyjechali? - zapytał mnie Merry.
- Mój brat powiedział, że do Rivendell nadeszła wiadomość: ,,Aragorn potrzebuje swoich kuzynów. Niechaj Dúnedainowie jadą do niego do Rohanu. ''. Ale teraz nie są pewni od kogo przyszło to wezwanie.
- Myślę, że uczyniła to Galadriela. Pani lasu potrafi czytać w sercach. Szkoda, że nasi rodacy nie nadejdą. Nie muszą szukać wojny, wojna nawiedziła już ich własne ziemie. - westchnął smutno.
CZYTASZ
Strażniczka Północy || Wojna o Pierścień
Fanfiction{W trakcie korekty, gwiazdką oznaczam poprawione rozdziały} Rachel jest Strażniczką Północy. Wędruje po dzikich krainach chroniąc ludzi i hobbitów w Eriadorze. W Śródziemiu nie dzieje się dobrze, słudzy Saurona mnożą się, a Dziewięciu znów ruszyło...