Poszłam tam gdzie znajdowała się brama wjazdowa. Z tego co mówił Aragorn to właśnie ta była najbardziej narażona na atak niesprzyjaciela. Właściwie mimo zbliżającego się niebezpieczeństwa było tu dość spokojnie. Może fakt iż nikt jeszcze nie sforsował bramy napawał ludzi optymizmem. W oddali zobaczyłam dwóch rycerzy, tych samych których widziałam w zbrojowni. Trzeba przyznać, że ich podejście do mnie bardzo się odmieniło przez te kilka godzin. Szybko podeszli do mnie i ukłonili się.
- Czy możemy ci w czymś pomóc, pani? - zapytał jeden z nich.
- To już nie... kobieto? - zapytałam uśmiechając się sarkastycznie. - Zresztą nieważne, jak się nazywacie?
- Andvir.
- Fastred.
- Świetnie. Będę dowodzić obroną tej bramy, a wy mi pomożecie.
Ich oczy zrobiły się okrągłe i spojrzeli na siebie niepewnie jakby nie wiedząc co powiedzieć. Dobra może fakt iż mogę im trochę porozkazywać sprawiał, że ich męska duma została nieco urażona no ale bez przesady.
- Yyy... tak oczywiście. - odezwał się w końcu Fastred.
Tłumaczyłam właśnie ludziom jak walczyć żeby uniknąć najpoważniejszych obrażeń, gdy usłyszeliśmy odgłosy rogów. Ale to nie byli orkowie.
- Elfowie przybyli nam pomóc- uśmiechnęłam się patrząc jak wchodzą przez bramę.
Zaraz też przyszli król oraz Aragorn, który przywitał się serdecznie z Haldirem.
- Jak to możliwe? - zapytał Theoden elfa.
- Kiedyś istniał sojusz elfów i ludzi. Razem walczyliśmy i razem ginęliśmy. Nadal uznajemy warunki sojuszu i z dumą stajemy do walki u boku ludzi.
Zrobiło się już całkiem ciemno, gdy elfy poszły na mury. Stałam teraz pod bramą razem z Fastredem i Andvirem. Ustawiłam wszystkich rycerzy przed bramą od strony wejścia i po bokach.
Jak tu przyjdą to te wrota długo nie pociągną - myślałam sobie patrząc na umocnienie bramy. Było tak cicho, że słyszałam oddech rycerza, który stał obok mnie.
- Rachel... - usłyszałam głos Andvira. - Myślisz, że uda im się wejść do środka?
- Nie dopóki będziemy się tu bronić- odpowiedziałam pewnie. - I nie patrz tak na mnie, bo twój strachliwy nastrój zaczyna mi się udzielać aż mam ciarki.
- Wybacz.
- Nie no żartuję, ale spokojnie poradzimy sobie. Wystarczy przeżyć noc.
Nagle usłyszeliśmy odgłosy rogów, ciężkich kroków i wycia. Wszystko wskazywało na to, że pojawili się orkowie. Czekaliśmy aż bitwa wreszcie się rozpocznie ale chyba żadna ze stron nie miała ochoty zaatakować pierwsza. Na dodatek deszcz zaczął padać dość mocno co może utrudnić walkę.
W końcu się zaczęło i potwory ruszyły do ataku. Co prawda bramy nie rozwalili ale już od góry zaczynali zbiegać orkowie co oznaczało, że znaleźli jakiś sposób żeby przechodzić przez mury. Może mieli jakieś drabiny czy coś? Przez jakiś czas radziliśmy sobie dość dobrze, wokół leżało sporo trupów, a tylko trzech rycerzy zostało rannych. Ale im dłużej bitwa trwała tym więcej pojawiało się orków. Jeszcze ta brama... zaczynała się niebezpiecznie chwiać.- Musieli stracić trochę ludzi tam na górze, bo wcześniej aż tylu orków nie było - stwierdziłam ścinając głowę kolejnemu potworowi.
- Więc co robimy? - spytał Fastred, który cały czas walczył obok mnie.
- Będziemy teraz chronić bramy od góry.
- Co? Nie możesz tu zostawić zbyt małej ilości rycerzy.
CZYTASZ
Strażniczka Północy || Wojna o Pierścień
Fanfiction{W trakcie korekty, gwiazdką oznaczam poprawione rozdziały} Rachel jest Strażniczką Północy. Wędruje po dzikich krainach chroniąc ludzi i hobbitów w Eriadorze. W Śródziemiu nie dzieje się dobrze, słudzy Saurona mnożą się, a Dziewięciu znów ruszyło...