Przechodząc pośród drzew czułam się nieswojo. Coś dziwnego było w tym lesie tylko nie widziałam co takiego. Allia chyba też czuła to co ja, zwolniła nagle, podkuliła ogon ale nadal z pochyloną głową szła przede mną i węszyła trop. Mój koń jednak nie był już taki pewny, zatrzymał się nagle i nie chciał iść dalej, pogłaskałam go po szyi i wyszeptałam mu do ucha słowa, których kiedyś nauczył mnie mój brat. Udało mi się go przekonać do dalszej drogi. Przez jakiś czas szłam jeszcze przed siebie i nagle w oddali zobaczyłam niską postać z toporem u boku. Allia od razu pobiegła do Gimliego.
- No to chyba w końcu ich znalazłam- pomyślałam i poszłam za nią.
Po chwili usłyszałam krzyki krasnoluda i radosne szczekanie wilczycy.
- Allia przestań, chodź do mnie- zawołałam.
Gimli tymczasem podniósł się z ziemi, spojrzał na mnie okrągłymi oczami i zaczął się śmiać.
- Rachel jesteś prawdziwą szczęściarą.
- Chyba tak - uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu.
Zaraz później nadeszli Aragorn i Legolas.
- Od początku wiedziałem że żyjesz- Aragorn przytulił mnie delikatnie.
- Myśleliśmy nawet, że zostałaś porwana przez orków- wyjaśnił Legolas. - Po bitwie z nimi szukaliśmy cię wszędzie, ale nie tak łatwo jednak wytropić ślady strażników. Powiedz nam co się stało? - zapytał.
Odpowiedziałam więc całą historię odkąd się rozstaliśmy, o tym jak szukałam Froda razem z Samem, o ataku orków na mnie, a potem podróży ich śladem. Pominęłam jednak spotkanie z Eomerem.
- Teraz już wszystko stało się jasne. - rzekł Aragorn. - Może powiem ci jak się sprawy mają. Frodo odszedł do Mordoru razem z Samem i są już poza naszym zasięgiem.
- Chyba przeczuwał, że tak właśnie postąpi dlatego poszedł nad rzekę. - powiedziałam cicho.
- Boromir poległ w walce z orkami.
- Jak to?!
- Gdy usłyszeliśmy dźwięk rogu było już za późno. Chciał zabrać pierścień Frodowi, ale odkupił swoje czyny broniąc pozostałych niziołków. Złożyliśmy jego ciało w łodzi i zabrała go rzeka.
- Wielka to strata dla Gondoru. - westchnęłam.
- Idąc przez stepy Rohanu podążając za hobbitami natknęliśmy się na rohhirimów. I teraz powiedz mi Rachel, czy ciebie coś łączy z ich dowódcą, Eomerem?
Czemu on zawsze wszytsko mówi tak otwarcie - pomyślałam.
- Tak, znam go długo i kochamy się- odpowiedziałam bez ogródek. - Czemu pytasz?
- Bo bardzo się zmienił, gdy mu o tobie powiedziałem. Zbladł, stał się taki zmieszany i dopytywał o ciebie.
- Myślał, że nie żyję- mruknęłam. Widziałam się z nim po drodze...
- Twój brat wie o tym wszystkim?
- Myślę, że chciałby żebym była szczęśliwa.
- Na pewno.
Przynajmniej miałam taką nadzieję. Amrod opiekował się mną gdy byłam mała, a gdy postanowiłam zostać strażniczką północy, ciągle powtarzał że tu nie ma czasu na miłość. Sam nigdy się nie zakochał, bo uważał że musi poświęcić swoje życie dla innych. Dopóki trwa wojna nie będzie myślał założeniu rodziny. Szczerze mówiąc wszyscy nasi pobratyńcy uważali tak samo*, wszyscy oprócz mnie i Aragorna, który od dobrych paru lat był zakochany w Arwenie.
- Może nie rozmawiajmy już o tym. Co było dalej?
Opowieść podjął Gimli.
- Gdy odpoczywaliśmy pod lasem, zobaczyliśmy starca w białej szacie z kapturem, po chwili zniknął. Myślę, że to ten zdrajca Saruman.- To całkiem prawdopodobne, Isengard nie jest aż tak daleko.
- Chodźmy na tamtą skalną półkę, tam rozejrzymy się- zaproponował Legolas. - Chciałabym wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem.
Wspięliśmy się na skarpę. Aragorn po drodze oglądał stopnie i występy.
- Jestem prawie pewien, że hobbici tu byli- oznajmił. - Ale są też inne, bardzo dziwne ślady.
Rozejrzeliśmy się wokół lecz nikt z nas nie zauważył żadnej przydatnej wskazówki.
- Trafiliśmy tutaj prosto w pułapkę- rzekł nagle Legolas. - Patrzcie!
- Na co? - zapytał Gimli.
- Tam, między drzewami - powiedziałam cicho.
Allia stanęła za mną bez ruchu.- Widzę, teraz widzę! - szepnął krasnolud. - Patrz Aragornie! Czyż cię nie uprzedzałem? To ten stary. Ubrany w brudne szare łachmany, dlatego z początku nie mogłem bo wypatrzeć.
Wędrowiec był niedaleko, wyglądał jak stary i zmęczony żebrak. Miał opuszczoną głowę i nawet nie patrzył w naszą stronę.
- To Saruman, zaatakujmy go, teraz - syknął Gimli.
- Nie możemy bez słowa ostrzeżenia strzelać do nieznajomego starca, który nic nam nie zrobił. Czekajmy i patrzmy.
Starzec tymczasem przyspieszył kroku i zbliżył się do nas.
- Co za szczczęśliwe spotkanie, mili przyjaciele- rzekł cichym głosem. - Chciałbym z wami pomówić - Tropicie dwóch młodych hobbitów jak mi się wydaje. Tak, hobbitów. Znacie ich dobrze tak samo jak ja. Powiem wam, że wspięli się tutaj przedwczoraj i spotkali kogoś kogo się nie spodziewali. Czy to was nie cieszy? A teraz chcelibyście wiedzieć, dokąd ich zabrano. Ano, może mógłbym wam powiedzieć. Może siądźmy i porozmawiajmy spokojnie.
Starzec odwrócił się i podszedł do sterty kamieni. Wtedy Gimli chwycił topór, Aragron miecz, a Legolas podniósł łuk. Mimo wszystko ja nie chwyciłam swojego ostrza. Martwy człowiek nie powie nam przecież gdzie są hobbici.
- Co robicie? - szepnęłam. - Przecież nic nam nie zrobił.
- Słuszna uwaga moja droga - rzekł starzec i nie zwracając uwagi na wrogie gesty usadowił się na płaskim kamieniu.
Szary płaszcz się rozchylił i wtedy wyraźnie zobaczyliśmy białą szatę. Potem wszystko działo się szybko.
- Saruman! - wrzasnął Gimli podbiegając do niego z uniesionym toporem. - Mów gdzie ukryłeś naszych przyjaciół! Co im zrobiłeś?
Starzec szybko zerwał się i wskoczył na szczyt stosu kamieni. Odrzucił kaptur i szare łachmany, a jego szata zalśniła oślepiającą bielą. Podniósł laskę, a wtedy topór wypadł z garści Gimliego, miecz Aragorna rozbłysnął ogniście, a Legolas wypuścił strzałę, która natychmiast zniknęła.
- Mithrandir! - zawołał elf.
- Wspaniale cię znów widzieć- uśmiechnęłam się.
- Gandalfie wróciłeś do nas w potrzebie- powiedział Aragorn. - Czyżby biel zaćmiła mi oczy?
- Gandalf... - powtórzył czarodziej. -Tak właśnie brzmiało moje imię.
- Przecież jesteś w bieli- rzekł Gimli.
- Tak, niemal można by powiedzieć, że jestem Sarumanem... Takim Sarumanem, jakim on być powienien. Od czasu naszego ostatniego spotkania przeszedłem przez ogień i śmierć. Na szczycie góry walczyłem z Balrogiem i w końcu strąciłem go ze skały... Wtedy zawładnęła mną ciemność i znalazłem się poza myślą i czasem. Przysłano mnie jednak z powrotem bym wypełnił misję. Znów jestem z wami, a teraz rozpoczął się nowy etap podróży. Wyruszymy do Edoras.
CZYTASZ
Strażniczka Północy || Wojna o Pierścień
Fanfiction{W trakcie korekty, gwiazdką oznaczam poprawione rozdziały} Rachel jest Strażniczką Północy. Wędruje po dzikich krainach chroniąc ludzi i hobbitów w Eriadorze. W Śródziemiu nie dzieje się dobrze, słudzy Saurona mnożą się, a Dziewięciu znów ruszyło...