Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Nie było o czym rozmawiać. Mało zostało rycerzy Rohanu po tej walce. Gdy w końcu dotarliśmy do Jaru i weszliśmy do twierdzy, ludzie patrzyli na nas ze smutkiem w oczach.
- Tak niewielu z was wróciło- rzekła Eowina do króla.
- Nasi poddani są bezpieczni. Wielu zapłaciło za to życiem. - westchnął Theoden.
- A pan Aragorn? Gdzie on jest? - zapytała księżniczka.
- Poległ. - Gimli powiedział cicho.
Dalszej wymiany zdań już nie usłyszałam i odeszłam stamtąd. Musiałam czymś zająć myśli i postanowiłam obejrzeć sobie cały Helmowy Jar. Na początku weszłam do zbrojowni, gdzie zauważyłam dwóch rycerzy, którzy ostrzyli swoje miecze i rozmawiali o czymś ze sobą.
- Witajcie. Chciałabym pooglądać te ostrza - powiedziałam i podeszłam do sterty broni leżącej na ziemi.
Przeszło mi przez myśl, że w takim miejscu mogliby bardziej zadbać o porządek. Podniosłam jeden z mieczy i przejechałam po nim dłonią. Obaj mężczyźni patrzyli na mnie bez słowa.- Ilu orków planujecie tym zabić? - zapytałam, bo klinga była trochę tępa. - Powinniście dokładniej je ostrzyć- dodałam.
- Tych jeszcze nie zaczęliśmy. Ale spokojnie będą gotowe gdy przyjdzie czas na bitwę. A ty chcesz walczyć z nami?
Nie spodobał mi się ton jego głosu, miałam wrażenie, że się ze mnie naśmiewa.- Tak i będę na pewno.
Rycerze popatrzyli na siebie z rozbawieniem.
- Nie jestem pewien czy pole bitwy to dobre miejsce dla... kobiety. Bezpieczniej będzie dla ciebie jak zostaniesz tutaj.Tym stwierdzeniem naprawdę mnie zdenerwował.
- Słucham? Walczyłam więcej razy niż wy wszyscy razem wzięci. Jestem Rachel, strażniczką północy. Dúnadan, mówi wam to coś? - zapytałam po czym nie czekając na ich reakcję wyszłam stamtąd.Skierowałam się na samą górę twierdzy skąd zza murku obserwowałam powoli zachodzące słońce. Patrzyłam na pola wokół Jaru i zastanawiałam się jak długo będziemy w stanie się tutaj bronić przed atakiem orków. Jeszcze teraz jak nie ma Aragorna...
Zamknęłam oczy pogrążając się w swoich myślach. Nie wiem jak długo tak stałam, ale nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu, a gdy się odwróciłam zobaczyłam Legolasa.- Ah to ty - uśmiechnęłam się lekko.
- Wszędzie cię szukałem. Jak się czujesz?
- Jakoś się jeszcze trzymam, a ty? I gdzie jest Gimli?
- Cóż mogło być lepiej... a Gimli poszedł się napić piwa o ile je tu mają.
- Czuję się tu jak w więzieniu- westchnęłam. Wszędzie te mury i ogólnie ponury klimat. Król mógł zrobić tak jak mówił Gandalf i jechać pierwszy zaatakować wrogów. Może wtedy byłoby inaczej.
- Nie wiadomo co by było. Może już byśmy nie żyli?
- Czekanie jest jeszcze gorsze. - oznajmiłam i jeszcze raz spojrzałam za mury.
Wtedy na tle zielonych pól zobaczyłam jakąś postać na koniu. Widać było, że jeździec był zmęczony i ledwo trzymał się w siodle.- Oh to przecież on! - wykrzyknął elf. - Chodźmy szybko na dziedziniec.
- Niemożliwe, jakim cudem on przeżył? - zastanawiałam się biegnąc po schodach.
Po chwili wrota otworzyły się, a Aragorn zszedł z konia. Podeszłam szybko do niego przeciskając się przez tłum.
- Nie wiem jakim cudem wróciłeś żywy, ale nigdy więcej nam tego nie rób.
CZYTASZ
Strażniczka Północy || Wojna o Pierścień
Fanfiction{W trakcie korekty, gwiazdką oznaczam poprawione rozdziały} Rachel jest Strażniczką Północy. Wędruje po dzikich krainach chroniąc ludzi i hobbitów w Eriadorze. W Śródziemiu nie dzieje się dobrze, słudzy Saurona mnożą się, a Dziewięciu znów ruszyło...