Załatwienie sprawy z Santiago przed czasem miało swoje plusy. Takie jak na przykład fakt, że zaraz po zajęciach mogłam udać się w pewne miejsce, w którym nie było mnie od dawna. Miałam w planach udać się tam od dłuższego czasu, jednak nigdy nie mogłam znaleźć na to chwili. Chwila ta właśnie nadeszła. Jak to mawiają, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Skierowałam się do swojego samochodu zamyślona, kiedy ktoś dotknął mojego ramienia. Podskoczyłam wystraszona i odwróciłam się gwałtownie tylko po to, by zobaczyć Caroline. Po prostu szefowa mafii jak się patrzy.
– Co jest rudzielcu? – Spytałam, przeszukując torebkę w nadziei na znalezienie w niej kluczyków do samochodu.
– W piątek jest ta super impreza w klubie twojego ojca, jednak to pewnie już wiesz. – Stwierdziła, machając olewczo ręką. – I idziesz tam ze mną. – Oświadczyła stanowczo, co brzmiało bardziej jak rozkaz niżeli prośba.
– Dobra. Pójdę z tobą. – Oświadczyłam w końcu dokopując się do kluczyków. Piątki były moimi dniami. Nigdy w ich trakcie nie myślałam o pracy ani nawet o studiach.
– Ale łatwo poszło. – Stwierdziła z zadowoleniem rudowłosa. – Dobrze, że chociaż raz na jakiś czas przypomina ci się, że masz też swoje życie, a nie tylko rodzina i studia.
– Też mnie to cieszy. – Otworzyłam samochód za pomocą pilota. – Stara musisz mi coś tak w ogóle powiedzieć. – Stwierdziłam, spoglądając na dziewczynę. – Podoba Ci się mój brat? I nie kłam, bo jako dobra siostra i przyjaciółka chce was wyswatać.
– No Dante to fajny facet...
– Więcej wiedzieć nie muszę. – Przerwałam, jej wiedząc, że zaraz zacznie mówić bez końca, aż na koniec żadna z nas nie będzie nic z tego wiedzieć. – Muszę lecieć, zdzwonimy się potem. – Cmoknęłam ją w policzek i ruszyłam w stronę samochodu, do którego od razu wsiadłam.
Teraz pozostało mi znaleźć brata. Niby trudne jednak ja mam swoje sposoby. Sposoby, które noszą imię Drake. Nie wiem skąd, ale ten facet wie o wszystkim, co się tutaj dzieje. Jest moimi oczami i uszami. Jeśli muszę kogoś znaleźć, dzwonię do niego. Jeśli ktoś robi mnie w chuja, on dzwoni do mnie. Proste i niesamowicie pomocne. Wyjęłam telefon z torebki i szybko wybrałam jego numer. Jak zawsze nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Ten facet nigdy mnie nie zawodzi.
– Już odjebałaś palce temu gościowi? – Spytał pełen entuzjazmu, już na początku zbijając mnie z tropu.
– Kurwa stary, o czym ty gadasz? – Spytałam, krzywiąc się nieznacznie.
– To ty jeszcze nie wiesz? Jakieś czterdzieści minut temu zadzwoniłem do twojego brata, bo Ty byłaś na uczelni, że Adam znowu was okrada. Myślałem, że już wiesz.
– No teraz już wiem. – Oświadczyłam wkurzona. Z tym facetem są wieczne problemy. – Dzwonię, bo szukam brata. Tego najstarszego.
– Jest w tym domu poza miastem. Policji teraz na ulicy jak mrówek, więc lepiej uważać. – Stwierdził, a ja przypomniałam sobie rozmowę z Latynosem.
– Jasne i dzięki. Jak się z nim rozprawię to dam Ci znać. – Zapewniłam, odpalając samochód.
– Kurwa koniecznie. – Rzucił i przerwał połączenie.
Niczym bohaterowie filmu nigdy się nie żegnamy. To wszystko dlatego, że mamy stały kontakt i są dni, kiedy dzwonię do niego co godzinę. Jednak to w bardziej burzliwych okresach. Teraz jest względnie spokojnie. Chociaż czuję, że już niedługo coś się spieszy.
Zgodnie z tym, co przekazał mi mój informator, ruszyłam drogami w kierunku domu, który stał poza miastem. Był wygodny, bo stał na strasznym zadupiu i mało kto zapuszcza się w te okolice. Podobnie jak ostatnio zobaczyłam za sobą jeden nieoznakowany samochód. Coś mówiło mi, że to policja. Chyba czas zmienić samochód. Najlepiej na jakiś mniej luksusowy. Chociaż czy te wszystkie absurdalnie drogie auta to taki luksus? Są drogie, wyglądając często dziwnie i w zasadzie tyle z tego. Kierowca rajdowym nie jestem więc to pewnie, dlatego nie umiem docenić takiego auta. Aktualnie jeżdżę fordem mustangiem i przyznaję bez bicia, że kupiłam go, bo kurewsko mi się podobał. Może kupię sobie coś bardziej zwyczajnego? Tylko czy to nie będzie podejrzenie. Dobra potem nad tym pomyślę.
Minęłam kilka radiowozów, co mi się nie podobało. Mam z nimi związane jedno traumatyczne wydarzenie, do którego wolę nie wracać. Chociaż chyba żaden gangster nie czuje się dobrze, mijając auta policyjne. Kiedy w końcu udało mi się dojechać do miejsca, pojeździłam trochę po okolicy, by upewnić się, że nikt za mną nie jedzie. Kiedy miałam pewność, zaparkowałam i wysiadłam z auta. Podeszłam do drzwi, które otworzył mi jeden z moich ludzi.
– Jeśli ktoś będzie się kręcił po okolicy, zajmij się nim. Policja była dzisiaj wyjątkowo upierdliwa. – Zwróciłam się do mężczyzny, a ten skinął głową na znak, że rozumie.
Weszłam do domu i skierowałam się do piwnicy. Obstawiałam, że to właśnie tam przesiaduje Dante i się nie pomyliłam. Siedział tam wraz z Adamem i dwiema kobietami z naszego gangu, które najwyraźniej świetnie się bawiły, znęcając się nad dilerem.
– Kobiety wykonują za ciebie brudną robotę? Nieładnie. – Stwierdziłam, podchodząc do brata.
– Nie powinnaś być teraz na spotkaniu z alfą? – Spytał, całkowicie ignorując moje wcześniejszą uwagę.
– Złapał mnie rano, kiedy biegałam. I już zdążyliśmy wszystko sobie omówić. – Zapewniłam, krzyżując ramiona na piersiach.
– I jak? – Dopytał, wbijając ręce do kieszeni eleganckich spodni.
– Twierdzi, że Azjaci nam zagrażają. A patrząc na ilość policji na ulicach, zaczynam w to wierzyć. – Oświadczyłam, wzdychając ciężko. – Chce się bratać i razem pokazać Azjatom gdzie ich miejsce, a ja muszę to przemyśleć.
– Trzeba będzie to omówić w sobotę z naszymi sojusznikami. – Oświadczył, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. – Bal charytatywny geniuszu.
– A no tak. – Rzuciłam zrezygnowana.
Ja naprawdę nie powinnam zostawać alfą. Bo wychodzi na to, że w piątek jestem umówiona na imprezę do klubu, a w sobotę mam wcisnąć się w piękna sukienkę i uśmiechać się do bogatych snobów, którzy chcąc się pokazać z jak najlepszej strony. Po prostu ten weekend zapowiada się cudownie.
– Nie pamiętałaś prawda? – Spytał, unosząc jedną brew.
– Oczywiście, że nie pamiętałam. Jeszcze niedawno się na niego nie wybierałam. Co przypomina mi, że nie mam się w co ubrać. I jestem w ogóle nie gotowa. Dzięki mamo. – Rzuciłam, przeczesując włosy palcami. – I tak w ogóle przyszłam tutaj, bo chce przejść się do głównego chemika. Jestem ciekawa jak idą pracę nad tym nowym towarem.
– To się zbieramy. Tylko powiedz mi co z nim? – Zapytał, odnośnie Adama.
– Mam już dosyć jego przekrętów. Nie chcę go więcej widzieć z naszym towarem. Ani w ogóle nie chce go więcej widzieć. – Oświadczyłam, kierując się do wyjścia z piwnicy.
Teraz musiałam jakoś załatwić te wszystkie sprawy, które postanowiły nagle zwalić mi się na głowę. No cóż, nikt nie powiedział, że życie alfy mafii jest proste.
![](https://img.wattpad.com/cover/234687443-288-k804502.jpg)
CZYTASZ
Alfa mafii: Tom I
Hombres LoboTa wojna była naszym wszystkim. Naszą codziennością, której do normalności było daleko. My byliśmy inny. Zagubieni i wbrew pozorom cholernie samotni. Ty byłeś alfą, ja byłam alfą. Wojna była naszym przeznaczeniem, które doprowadziło nas do tego dziw...