04.

1.4K 48 7
                                    

         Kiedy wyszliśmy z Instytutu, zaczęło się powoli robić ciemno. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Kontrolnie się odwróciłem i zobaczyłem na chwilę zamazany budynek, który po chwili zmienił się w stary, opuszczony kościół. Odwróciłem wzrok i skierowałem się za Alec'iem i Izzy. Przez kilkanaście minut szedłem za nimi w milczeniu, oglądając ostrze mojego serfiackiego noża. Po chwili poczułem dziwne uczucie. Zadrżałem na całym ciele i rozejrzałem się po uliczce.

Pełna była nastolatków. Jedni zmierzali z przyjaciółmi w tę samą stronę co my, inni się wracali. Przy ścianie z prawej strony zauważyłem obściskującą się parę, zaś po drugiej stronie stała grupka ludzi, którzy ewidentnie coś jarali.

Nagle moją uwagę przykuł czarny szyld z dużymi, świecącymi literami na końcu uliczki. Otworzyłem szeroko oczy. Stanowczo go rozpoznawałem.

- Dlaczego jesteśmy w Pandemonium? - zapytałem głośno, przystając.  Alec i Isabelle odwrócili się w moją stronę. Chłopak otworzył usta, ale nie po to by mi odpowiedzieć. Izzy wytrzeszczyła oczy, wpatrując się za mnie. Zanim jednak zdążyłem zapytać o co im chodzi, poczułem jak ktoś  na mnie wpada od tyłu.

- Oh, przepraszam - powiedziała rudowłosa dziewczyna i powędrowała dalej, nawet na mnie nie patrząc a mnie stanęło serce. 𝑪𝒍𝒂𝒓𝒚. Moja ręka mimowolnie się wyrwała by złapać dziewczynę, ale ta była już kilka kroków do przodu. Z desperackim wyrazem twarzy spojrzałem na rodzeństwo. Mieli zdezorientowane miny.

- Runa - wykrztusił tylko Alec. Natychmiastowo podciągnąłem lewy rękaw, by spojrzeć na odpowiedni symbol. Runa była aktywna.

**

- Nie. To nie mogła być ona. Po prostu nie.

- Przestań się łudzić Isabelle. Sama ją widziałaś i dobrze wiesz, że to była ona.

- A szczerze wątpię by Clary miała swojego sobowtóra w Nowym Jorku- powiedziałem, kiedy dwie godziny później wracaliśmy do Instytutu. Szybko rozprawiliśmy się z demonem (który przybrał postać striptizerki, jaki dziwny zbieg okoliczności) i teraz rozmyślaliśmy nad tym co się stało.
Każdy z nas miał na końcu głowy pewną myśl, ale była zbyt surrealistyczna, by wypowiedzieć ją na głos. Clary została skazana na życie przyziemnej, bo utworzyła i użyła własnej runy mimo wcześniejszych ostrzeżeń. Wątpię by Aniołowie na nowo uczynili ją Nocnym Łowcą.

- A może to był po prostu kolejny demon, który przybrał postać Clary?- zapytał Alec, na co Izzy praktycznie zmiażdżyła go spojrzeniem. - No co? To przecież możliwe! - bronił się.

- Alec uwierz, to Clary - zapewniłem. - Może gdybym jej się ukazał, przypomniałaby sobie - rozmyślałem.

- Ani mi się waż!- krzyknęła od razu Izzy. - Nie wolno ci! Tyle razy ci mówiliśmy! Ona straciła swój dar! Jako przyziemna nie może wiedzieć o naszym świecie! - Alec zacisnął usta, tak, że utworzyły wąską linię, a ja przewróciłem oczami. - Jace! Nie wolno ci! Nie pozwolimy ci na to, chodźbyśmy mieli sterczeć pod twoimi drzwiami całą noc!

***

Miłej nocy/ dnia!😜

Dalsze dzieje|| Clary&JaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz