12.

1.1K 39 3
                                    

Przepraszam Was za to zamieszanie z ostatnimi rozdziałami i że tak dawno nie było!

Wpadliśmy szybko do kuchni, skąd Simon zwinął dwa opakowania spaghetti „z puszki" oraz dwie łyżki. W Instytucie chyba miała się odbyć jakaś impreza, bo w kuchni było bardzo dużo ludzi przygotowujących rozmaite potrawy. O mało nie wpadliśmy na kucharza, który niósł ogromny biały - jeszcze nieozdobiony tort. Mężczyzna spojrzał na nas z miną sugerującą „Uciekajcie, póki mam zajęte ręce". Simon pociągnął mnie pod ogromną tacą z ciastkami, którą niosły dwie kobiety i wypadliśmy na korytarz, oddychając z ulgą. Spojrzałam na niego i jednocześnie się zaśmialiśmy.

— Lepiej stąd spadajmy. — Przytaknęłam mu, nadal ciężko oddychając i zbiegliśmy po schodach na 3 piętro.

— Mieszkasz tu razem z Izzy?— zapytałam zaciekawiona.

— Tak. W tamtym pokoju — wskazał na drzwi niedaleko. — Ale jakoś nie czuję się tu dobrze. Naprzeciwko Alec i Magnus. Tam Christian, a tam Seth.

— Kim są ci dwaj ostatni?— zapytałam zdezorientowana. — I Alec mieszka razem z Magnusem?— Simon spojrzał na mnie tak jak ja przed chwilą na niego.

— To ty nic nie wiesz?— Był widocznie zdumiony. — Magnus i Alec są razem. Jak mogli ci nie opowiedzieć jak Magnus uratował Alec'a przed niechcianym ślubem z Lydią Branwell! A Chris i Seth to ich adoptowane dzieciaki. Obaj mają w sobie krew Nocnych Łowców. Alec już ich trenuje — przewrócił oczami. — Ale nie ważne. To już twój pokój. —Simon otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka.

— Ogarniesz jedzenie a ja pójdę pod prysznic?— zapytałam.

— Jasne.

Umyłam się w niecałe 10 minut. Owinęłam się ręcznikiem, rozczesałam rude włosy i powtórnie związałam je w luźnego koka. Wyszłam z łazienki. Simon siedział na łóżku. Kiedy tylko mnie zobaczył wytrzeszczył oczy o mało co się nie opluwając. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Obejrzałam się, mając nadzieję, że przypadkiem nigdzie nie podwinął mi się ręcznik bo byłoby niezręcznie. Spojrzałam pytająco na chłopaka.

— O co chodzi Simon?— zapytałam. Jeszcze przez chwilę patrzyłam jak próbuje złapać oddech, ale w końcu przewróciłam oczami. Wyjęłam z szafy legginsy i koszulkę na ramiączkach, po czym weszłam za parawan. Zarzuciłam na niego ręcznik i przebrałam się. Wyszłam zza powłoki, mijając duże lustro i wzięłam z biurka kubek ze spaghetti. Usiadłam naprzeciw Simon'a biorąc łyżkę do ust. — Uspokoiłeś się już?

— Może najpierw zjedz — powiedział, odstawiając swój pusty kubek na szafkę nocną. Zmierzyłam go spojrzeniem typu „spróbuj to tu zostawić a pożałujesz". Przez następne 10 minut Simon w milczeniu przyglądał mi się, jak pochłaniam zawartość papierowego kubeczka.

— Więc o co chodzi?— zapytałam w końcu, odrobinę znudzona. — Chciałabym iść już spać.

— Chyba pojawiła ci się runa z poprzedniego życia — powiedział niepewnie, gdy kończyłam jeść. Zakrztusiłam się, upuszczając kubeczek. Simon natychmiast go zgarnął i postawił obok swojego. Odkaszlnęłam i spojrzałam na niego wielkimi oczami, przykładając rękę do klatki piersiowej.

- I dopiero teraz mi to mówisz?! - krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka, potykając się i prawie wywalając. Stanęłam przed lustrem i zauważyłam duży znak na swojej szyi. Zmarszczyłam brwi, podczas gdy wampir tłumaczył się, że "nie wiedział jak mi to przekazać". Przybliżyłam się do lustra i dotknęłam opuszkami palców konturów runy.

- Simon - powiedziałam. Chłopak przestał gadać i spojrzał na mnie. Rzuciłam jeszcze jedno, krótkie spojrzenie na swoją szyję, by upewnić się, że nic mi się nie przewidziało. Odwróciłam się. Simon przyglądał mi się ze zdezorientowaniem wypisanym na twarzy.

- Czy...- zaczęłam, a on poruszył się, nie spuszczając ze mnie wzroku. To było u niego typowe zachowanie, kiedy poświęcał komuś całą swoją uwagę. Spróbowałam jeszcze raz. - Czy nie wydaje ci się, że ta runa jest jakaś taka... blada?

Simon zmarszczył brwi, a potem szybko do mnie podszedł. Prawą ręką złapał mnie za ramię, a lewą odgarnął włosy z tej strony, z której była runa.

- Hmm - mruknął. - Nie jestem jakimś wyrafinowanym ekspertem od run i tak naprawdę nigdy się jakoś specjalnie nimi nie interesowałem, ale ta rzeczywiście wygląda jakoś dziwnie. Powinniśmy powiedzieć o tym Jace'owi - dodał po chwili poważnym tonem. Westchnęłam.

- Zajmę się tym rano. Teraz jestem zmęczona - posłałam mu spojrzenie. Przez chwilę patrzył na mnie. W końcu ocknął się i ruszył do wyjścia.

- No to... Dobranoc, Clary. - Tylko mu przytaknęłam. Gdy zamknęły się za nim drzwi, zgasiłam światło i położyłam się spać.

Dalsze dzieje|| Clary&JaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz