Obudziłam się następnego dnia, kiedy słońce było już wysoko na niebie, ale wcale nie chciało mi się wstawać. Przewróciłam się na bok, twarzą do drzwi. Przez chwilę leżałam nieruchomo, dopóki promienie słońca nie wlały się do mojego pokoju i obiły o coś złotego. Skierowałam wzrok na szafkę nocną. Stała tam złota ramka ze zdjęciem, której wczoraj nie zauważyłam. Podniosłam się do siadu i wzięłam przedmiot do ręki. Zaparło mi dech w piersi, kiedy rozpoznałam postacie na fotografii. Byłam tam ja, i ten blondwłosy chłopak - Jace. Obejmował mnie ramieniem z szerokim uśmiechem. Zdjęcie było zrobione akurat w momencie gdy pokładałam się ze śmiechu. Moją pierwszą reakcją był uśmiech. W końcu wyglądaliśmy na szczęśliwych. Ale zaraz przypomniało mi się, że tego nie pamiętam i mina mi trochę zrzedła. Westchnęłam ciężko i podniosłam się z łóżka. Rozciągnęłam się i dostrzegłam na biurku telefon. Widzę, że Isabelle już tu była. Podeszłam do niego i szybko wystukałam numer do Giselle, który znałam na pamięć.
— Halo?— rozległ się zaspany głos dziewczyny w słuchawce. No tak, dzisiaj sobota.
— Gis?— zapytałam niepewnie.
— Clary?! To ty?!— krzyknęła.
— Tak, to ja...
— Dziewczyno! Wiesz jak się martwiłam?! Miałaś wczoraj zadzwonić!— No tak, kompletnie zapomniałam.
— Przepraszaam — przeciągnęłam. — Ale gdy tylko wróciłam do domu to padłam.— Nie wiem dlaczego, ale czułam że lepiej nie mówić jej prawdy.
— W porządku. Cieszę się, że nic ci nie jest — westchnęła. Tak, poza raną w brzuchu to nic mi nie jest. — Nasza kawa dzisiaj nadal aktualna? — Jaka....aaa no tak.
— Przepraszam Gis, ale... wyjechałam — palnęłam.
— Co?! Jak to „wyjechałaś"?
— Potrzebowałam trochę odpocząć — wyjaśniłam nieśmiało. Dziewczyna westchnęła po raz kolejny.
— Mam nadzieję, że w poniedziałek pojawisz się na wykładach?— Przygryzłam wargę.
— Zobaczymy. Teraz muszę kończyć. Chciałam tylko powiedzieć, że żyję.
— W porządku. Do mam nadzieję zobaczenia w poniedziałek — i się rozłączyła. Na mojej twarzy pojawiła się smutna mina. Przykro mi, że musiałam jej skłamać. Wyjrzałam przez okno. Znajdowałam się na przynajmniej 3 piętrze ale był stąd cudowny widok na Nowy Jork. Zobaczyłam, że z parku wychodzi ciemnowłosy, ubrany elegancko ale trochę abstrakcyjnie mężczyzna i zmierza w stronę Instytutu. Odłożyłam telefon na biurko i podskoczyłam, kiedy usłyszałam głos za sobą.
— Nie miej wyrzutów sumienia. Lepiej dla was obu, że nie wie co się naprawdę wydarzyło.
Odwróciłam się i ujrzałam Jace'a. Spuściłam wzrok na podłogę, bawiąc się swoimi dłońmi. Nie potrafiłam z nim rozmawiać, po tym co się wydarzyło. Był moim chłopakiem, którego najwyraźniej kochałam najbadziej na świecie a teraz tego nie pamiętam. Dziwne uczucie.
Jace podszedł do mnie powolnym krokiem. Był stanowczo za blisko, więc cofnęłam się natrafiając na biurko.
— Hej — powiedział uspokajająco, podnosząc dwoma palcami mój podbródek, tak że teraz patrzyłam mu w oczy. I jakoś nie zdziwiło mnie to, że każde z nich jest inne. Czułam, że moje policzki nabierają czerwonego koloru. Co się ze mną dzieje?! Nigdy nie rumieniła się przy chłopakach!
— Chodziłam z tobą prawda? — zapytałam, chcąc przerwać dosyć niezręczną ciszę. Chciałam też się upewnić, że dobrze zrozumiałam słowa Isabelle. Odbiłam się od biurka, podnosząc głowę do góry i podeszłam do szafki nocnej. Usiadłam na łóżku i wzięłam ramkę do ręki. Spojrzałam na nią przelotnie i podniosłam w stronę chłopaka, posyłając zachęcające spojrzenie. Jace uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Wziął ramkę z moich rąk i spojrzał na nią z uśmiechem.
— Wychodziliśmy wtedy na randkę — powiedział po chwili, a z jego twarzy nie schodził uśmiech.
— Była udana?— zapytałam z ciekawością. Chłopak parsknął i pokręcił głową.
— Zdecydowanie nie — zaśmiał się.
— Co się wydarzyło?— Byłam coraz bardziej zaintrygowana moim poprzednim życiem.
— Natknęliśmy się na Simon'a — powiedział gładko, jakby mówił o pogodzie. Nie rozumiałam co jest w tym takiego niezwykłego. — Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że w restauracji do której poszliśmy trzeba było mieć rezerwację. Na szczęście, lub raczej nieszczęście, przyjęli nas i usadzili obok Simon'a i jego dziewczyny. Mówiąc szczerze nie przepadałem wtedy za nim. Na dodatek w pewnym momencie wygadałem się, że spałem kiedyś z Mayą. W skrócie — było okropnie drętwo. Ale przynajmniej spędziłem z tobą trochę czasu— Podniosłam brwi do góry, ale po chwili pokręciłam głową z uśmiechem.
— Wiesz... Patrząc na ciebie jakoś mnie nie dziwi, że coś takiego miało miejsce — powiedziałam, spoglądając na niego z ukosa. Jace podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie, jakby nie będąc pewnym czy żartuję. Zaśmiał się, kiedy uśmiechnęłam się niewinnie. Usłyszałam jak bierze głęboki oddech by coś powiedzieć, kiedy nagle klamka osunęła się w dół i drzwi zaczęły się powoli otwierać. Blondyn wstał z prędkością światła, chwytając rękojeść noża przypiętego do jego paska. Wstrzymałam oddech, kiedy nagle... Popychając plecami drzwi, do pokoju weszła Isabelle trzymając drewnianą tacę.
— JACE!— wrzasnęła, kiedy tylko go zobaczyła. — Zdaje mi się, czy zabroniłam ci tu przychodzić?!
— Co? Dlaczego?— wtrąciłam się.
— Skarbie — powiedziała Isabelle. Odłożyła tacę na biurko i podeszła do mnie. Odsunęła ręką blondyna u usiadła obok. Położyła mi rękę na policzku, patrząc mi prosto w oczy i uśmiechając się pocieszająco. — Nie chciałam, aby cię przestraszył. Już pewnie ci naopowiadał jak to cudownie wam się razem żyło i jak bardzo pragnął twojego powrotu.
— Hej! Nie jestem aż takim ignorantem, żeby wystraszyć Clary na samym początku — zaperzył się Jace. Isabelle elegancko odrzuciła włosy do tyłu i spojrzała na niego nagannie.
— Wcale się nie boję — zaznaczyłam, nie chcąc by zaczęli kłótnię. Jace wskazał na mnie ręką i uśmiechnął się zwycięsko do Isabelle. Dziewczyna przewróciła tylko oczami.
— Cokolwiek, a teraz spadaj. — Podniosła się i popchała chłopaka do wyjścia.
— Jace?— zapytałam szybko, mając ostatnią szansę. Chłopak spojrzał na mnie. Czy on zawsze ma takie intensywne spojrzenie?
— Tak Clary?
— Opowiesz mi kiedyś o tej drugiej?— spytałam, próbując ukryć nadzieję i podekscytowanie.
— Cokolwiek zechcesz — powiedział i puścił mi oczko, po czym zniknął. A Isabelle tylko stała, z rękami założonymi na biodrach, wciąż powtarzając „On to się nigdy nie zmieni..."
***
Ponad 900 słów. Rozpieszczam was ostatnio z tymi dłuższymi rozdziałami, ale nic nie poradzę, że raz wychodzi krótszy a raz dłuższy.
Dobranoc!/ Dzień dobry!

CZYTASZ
Dalsze dzieje|| Clary&Jace
FantasyZakończone✔️ Po utraceniu wspomnień o Świecie Cieni, Clary Fray spełnia się tak, jak chciała to robić jeszcze przed porwaniem matki i wszystkim co się później wydarzyło. Dziewczyna żyje swoim życiem, ale jej byłemu chłopakowi trudno się z tym pogodz...