23.

855 34 5
                                    

Za co wy lubicie tą opowieść, wtf?

Clary i Jace jeszcze przez pewien czas siedzieli w łóżku, przeglądając album. Chłopak opowiadał niemal przy każdym zdjęciu, co się wtedy wydarzyło a Clary słuchała go z uwagą. W końcu blondynowi przypomniało się po co właściwie tu przyszedł.

- Umówiliśmy się o 14 w bibliotece - powiedział. - Magnus opowie nam resztę historii o Anne, ale mówił że to już koncówka.

Dziewczyna przytaknęła i przez chwilę trwała cisza, aż nagle drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły i w progu stanęła Isabelle.

- Jace, mamy wezwanie - powiedziała, oddychając ciężko. Zapewne biegła z samego parteru. Herondale w mgnieniu oka zeskoczył z łóżka.

- Zobaczymy się później Clary - poinformował dziewczynę i już ich nie było. Fray została sama. W spokoju dokończyła oglądanie albumu. Patrząc na niektóre zdjęcia, zastanawiała się co się przy nich wydarzyło. Mogłaby siedzieć z Jace'm na łóżku przez wieczność, przeglądając fotografie i słuchając jak chłopak o nich opowiada. Ale niestety - obowiązki go wzywały. Clary pomyślała, że skoro zaczynała jej wracać pamięć (co prawda pomału, ale jednak) to gdyby Jace ją trochę podszkolił, może mogłaby pójść z nimi na misję? W końcu jeśli miała tu zostać (a na to się przecież zapowiadało), musiała się dostosować do życia w Instytucie. A tutaj w końcu Nocni Łowcy wykrywali demony w mieście conajmniej kilkanaście razy dziennie i wysyłali odpowiednie oddziały by się ich pozbyły.

Clary pewnie siedziałaby tak dłużej, ale nagle poczuła, że całe ciało zaczyna jej drętwieć od siedzenia w jednej pozycji. Zdjęła tacę z kolan i położyła ją obok siebie na łóżku, później zanosząc ją na biurko. Wybrała z szafy pierwsze lepsze jeansy i koszulkę w biało-czarne paski. W łazience doprowadziła się do porządku, nie zapominając o nieodłącznym wisiorku. Ostatni raz przejrzała się w lustrze, po czym wyszła z łazienki, a następnie z pokoju. Skoro Lightwood'owie (bo zakładała, że Alec też jest z nimi) i Jace byli poza Instytutem, nie za bardzo miała do wyboru jakąś rozrywkę.

— Hej, Clary — usłyszała zza siebie, kiedy szła korytarzem. Odwróciła się i ujrzała tego samego chłopaka, który zawołał Jace'a podczas ostatniego oblężenia Instytutu. Zatrzymała się i spojrzała na niego pytająco. — Jestem Oliver — przedstawił się, po tym jak do niej podbiegł i wyciągnął rękę, którą dziewczyna uścisnęła.

— Potrzebujesz czegoś?

— Nie, nie. Chciałem ci tylko powiedzieć, że Simon cię szukał. Mówił, że to coś ważnego — oznajmił, a Clary uniosła brwi.

— Mówił coś jeszcze?— zapytała. Oliver pokręcił głową. — A nie wiesz gdzie go mogę teraz znaleść?— Chłopak znów zaprzeczył. — No cóż. Jakbyś go jeszcze widział, to przekaż mu proszę, że będę w bibliotece.

— Jasne — powiedział, po czym się oddalił. Clary dosyć szybko doszła do biblioteki. Z braku jakichś bardziej ciekawych rzeczy do roboty, postanowiła rozejrzeć się między książkami. Weszła po schodach na piętro. W końcu znalazła się w zaciemnionej alejce, gdzie wszystkie książki miały czarne grzbiety i okładki. Trochę się wachając, wyjęła jedną z nich i okazało się, że znów się pomyliła. Był to album. Tak samo jak wszystkie inne. Na każdej stronie miał narysowaną jakąś runę, która z tyłu była podpisana. Album zaczynał się od prostych run, typu: anielskość, szybkość, siła, niewidzialność przed Przyziemnymi. Większość tych run Clary widziała głównie u Jace'a i nigdy się nie powstrzymywała by zapytać czemu służą. Później runy robiły się coraz bardziej skomplikowane. Obawiała się, że nawet ona nie byłaby w stanie ich powtórzyć, a przecież rysowanie było jej najlepszą zdolnością. Postanowiła, że weźmie album i usiądzie w fotelu na dole, próbując nauczyć się kilku run na pamięć ale usłyszała cichy trzask drzwi i stłumione kroki.

— Clary? Jesteś tu?— zawołał Simon. Fray od razu odłożyła album i wyszła z alejki. Zatrzymała się przy barierce i zerknęła w dół. Wampir stał na środku pomieszczenia. Kiedy usłyszał kroki dziewczyny, podniósł głowę do góry i posłał dziewczynie szeroki uśmiech. Niepewnie odwzajemniła gest i zaczęła schodzić po schodach. Zeskoczyła z ostatniego schodka i nagle naprzeciwko niej pojawił się czarnoskóry mężczyzna, patrząc na nią szeroko otwartymi oczami.

— Clary...— szepnął, nie mogąc się zdobyć na nic więcej. Rudowłosa wydała z siebie zduszony okrzyk i nogi same ją poniosły.

— Luke!— krzyknęła, rzucając się mężczyźnie na szyję. W jej oczach stanęły łzy, kiedy Garroway objął ją i mocno do siebie przytulił. W końcu, gdy Clary było już trudno oddychać, odsunęła się od mężczyzny i przyjrzała się jego twarzy. Wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętała. Nadal miał na twarzy ten szczery, wesoły uśmiech.

— Tak za tobą tęskniłem, mała — powiedział, trzymając ręce na jej ramionach.

— Już teraz nigdzie się nie wybieram. Isabelle i chłopcy wszystko mi opowiedzieli. Ale co przez cały ten czas działo się u ciebie?— zapytała ze szczerą ciekawością. Pociągnęła Luke'a na kanapę, z napięciem oczekując na jego słowa.

....................................
Powitajmy Luke'a! W następnym rozdziale będzie się działo!

Ps: Czy są tu jakieś fanki/ fani 5 Seconds of Summer? Bo zaczynam o nich pisać książkę😜.

Dalsze dzieje|| Clary&JaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz