07.

1.4K 49 3
                                    

Dzisiaj nieco dłuższy! Siódemka to jednak szczęśliwa liczba! Chciałam go jeszcze poprawić, ale nie chcę was dłużej trzymać w niepewności😜😁.

- Jej ciało przyjęło runę!

- To wcale nie...

- Widziała mnie!

- To nie ozna...

    Jęknęłam, wybudzając się ze snu przez podniesione głosy. Nim otworzyłam oczy, ziewnęłam głośno zakrywając ręką usta i przeciągnęłam się, nadal leżąc. Dopiero wtedy powoli podniosłam
się do pozycji siedzącej i otworzyłam oczy. Pierwszym co zobaczyłam, był siedzący na moim łóżku blondyn z grzywką zaczesaną na bok. Uśmiechał się szeroko, a w jego oczach widać było łzy szczęścia. Tylko z jakiego powodu? Przybliżył się do mnie i złapał mnie za prawą rękę.

- Ja cię nie znam - odpowiedziałam natychmiastowo, wyrywając dłoń i kierując wzrok w dół. Wciągnęłam powietrze, dostrzegając jakiś dziwny znak w okolicach lewego nadgarstka. - Byłam nieprzytomna a wy mnie wytatuowaliście?* Co to ma być? Jakaś sekta?- warknęłam. Spojrzałam na blondyna, który gapił się na mnie pustym wzrokiem. Podobnie wyglądał stojący obok wysoki, czarnowłosy chłopak z mnóstem podobnych tatuaży. Na plecach miał zawieszony łuk z kołczanem pełnym czerwonych strzał. Szepnął tylko "Teraz to kompletnie nic nie rozumiem". Przeniosłam wzrok na trzecią postać, która stała w pewnej odległości ode mnie. Miała skrzyżowane ręce na klatce piersiowej, lecz co chwilę podnosiła rękę by pogryźć paznokieć.

- Simon!- krzyknęłam, widząc przyjaciela. Poderwałam się z łóżka ale zaraz z powrotem na nie opadłam, łapiąc się za brzuch. Łzy stanęły mi w oczach. Simon natychmiast pojawił się obok mnie.

- Leż spokojnie Clary, nic ci tu nie grozi - powiedział terapeutycznym tonem, nachylając się do mnie. 

- Simon, co się dzieje? Dlaczego nie było z tobą kontaktu przez tyle czasu? Wiesz jak się martwiłam!?— Chłopak spojrzał na mnie z widocznym szokiem w oczach.

— To...ty mnie pamiętasz?- wyjąkał. Przewróciłam oczami i złapałam go za rękę, spoglądając głęboko w jego niebieskie tęczówki.

— Oczywiście, że tak. Jak mam nie pamiętać swojego przyjaciela od dziecka? Chłopaka z którym byłam zaręczona w wieku ośmiu lat? - uśmiechnęłam się delikatnie. Już myślałam, że Simon odwzajemni uśmiech i zacznie mi wszystko wyjaśniać, ale tak się nie stało. Wyrwał rękę z mojego uścisku i nie odwracając się, wyszedł z sali. Spojrzałam za nim kompletnie zdezorientowana i zmartwiona. Blondyn wstał z mojego łóżka i uprzednio posyłając mi uspokajające spojrzenie, także opuścił pomieszczenie.

— Zaraz przyjdzie do ciebie moja siostra. — I zostałam sama. Po jakichś piętnastu minutach znudziło mi się czekanie a powieki zaczęły ciążyć. Jeszcze pół minuty i bym zasnęła, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi a potem naprawdę głośny trzask, oznaczający zamknięcie.

— Wiem, że na pewno mnie nie pamiętasz — usłyszałam w miarę wesoły, melodyjny głos, jeszcze zanim zdążyłam otworzyć oczy. — Ale z czasem postaram ci się przywrócić każde wspomnienie związane nie tylko ze mną, ale także ze swoim chłopakiem...

— Z Simonem?— wtrąciłam się. Rozejrzałam się po pokoju w celu znalezienia dziewczyny, która nagle zmieniła miejsce. Stała po mojej prawej stronie, szykując coś na dużej brązowej komodzie. Miała pofalowane, czarne włosy do łopatek i bardzo zgrabną sylwetkę. Ubrana była w luźną granatową bluzkę, skórzane spodnie i ciemne szpilki. Zobaczyłam jak jej ramiona drgają. Czy ona się ze mnie śmieje?

Nie Clary. Z Jace'm. — odpowiedziała rozbawiona. — Faktycznie nic nie pamiętasz. Ale Simon'a jakoś poznałaś — zamyśliła się chwilę, po czym wzruszyła ramionami i odwróciła się, trzymając w rękach opatrunki. Kiedy ją zobaczyłam otworzyłam usta ze zdziwienia.— No co?

— Kojarzę cię — powiedziałam powoli, dokładnie się jej przyglądając. Brwi dziewczyny wystrzeliły w górę a ona sama w ułamku sekundy pojawiła się obok mnie.

— Na pewno? Przyjrzyj się dokładnie. — Usiadła na łóżku przybliżając swoją twarz do mojej. Miałam ochotę się zaśmiać. Odsunęłam ją od siebie nieznacznie, ale zrobiłam jak poleciła. Gapiłyśmy się na siebie dobre parę minut.

— Nie wiem dlaczego, ale mam przeczucie że jestem z tobą bezpieczna i mogę ci ufać. Naprawdę cię znałam i po prostu tego nie pamiętam?— zapytałam, krzywiąc się. Brunetka uśmiechnęła się smutno i pokiwała głową.

— Miałaś zostać moją parabatai, ale odeszłaś — powiedziała niepewnie. Moje brwi wystrzeliły a górę. Parabatai?

— Mam pytanie — powiedziałam. Przytaknęła ochotniczo. — Po pierwsze jak się nazywasz?— parsknęłam śmiechem. Moje pytanie miało być całkiem inne, ale nagle to wydało mi się ważniejsze. Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco.

— Jestem Isabelle...

— Izzy? — zapytałam nieśmiało, czując że coś mi świta. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy.

— Dokładnie tak!— pisnęła i rzuciła się by mnie przytulić. Dopiero mój okropny jęk bólu odsunął ją ode mnie. — Przepraszam. Dobrze, a drugie pytanie? Bo zakładam, że je masz.

— Tak. Powiedz mi, dlaczego widząc ciebie, widzę także srebrnego węża? Wiem, że to głupie, ale...— urwałam, widząc jak Isabelle ukazuje mi swój lewy nadgarstek na którym była bransoletka w kształcie właśnie srebrnego węża, oplatającego rękę dziewczyny. Otworzyłam szeroko oczy. — O wow, niezłe. —Isabelle uśmiechnęła się.

— To taki rodzaj broni. Niby niewinna bransoletka a wystarczy jeden mój ruch i zmienia się w laskę zakończoną ostrzem — wyjaśniła. — Podczas gdy Jace ma seraficki miecz a Alec łuk i strzały, ja mam to.

— Alec i Jace to ci dwaj co tu byli?— zapytałam.

— Ah, ten ich nietakt. Tak to oni — potwierdziła. — Alec to ten z łukiem. Jest moim bratem. Jace to ten blondyn. Chodziłaś z nim.

— Oh. — Od tego natłoku informacji trochę mnie przymuliło.

— Za szybko?— zapytała Isabelle, przygryzając wargę. Pokręciłam głową.

— Muszę się dowiedzieć o co tu chodzi. Kim dla mnie jesteście oraz jakim cudem was nie pamiętam, skoro mówisz że tyle razem przeżyliśmy. Obudziłam się tutaj z ludźmi, którzy mówią że jestem im bliska, choć tego nie pamiętam. Powinnam panikować, ale czuję że mogę wam ufać. Czy to jest normalne?— zapytałam żałośnie.

— W naszym przypadku? Zdecydowanie tak. — Zaśmiała się.

— Jesteś w stanie mi to wyjaśnić? — zapytałam z nadzieją.

— Myślę, że Aniołowie się nie pogniewają — powiedziała, zerkając z lekkim uśmiechem w sufit.

900 słów, podczas gdy inne rozdziały mają średnio po 400 hah.

*odnosi się do tego co powiedziała Clary na początku serialu.

Dalsze dzieje|| Clary&JaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz