Odpokutowuję za ostatnią ponad tygodniową przerwę.
Moja ortografia jest dzisiaj upośledzona. Nie wachajcie się wypominać mi błędów.
☆☆Stałam w progu, między korytarzem Instytutu a jakimś pokojem z dużym biurkiem. Wokół niego na ścianach było pełno mieczy i kamieni szlachetnych. Słyszałam stłumione głosy innych ludzi z pokoju operacyjnego. Rozejrzałam się wokół. Przez drzwi wejściowe wszedł młody Nocny Łowca. Mijając mnie, nawet nie spojrzał w moim kierunku, jakbym była całkiem niewidzialna. Moje brwi powędrowały w górę. Podążyłam za nim wzrokiem, aż nie zniknął za ścianą centrum operacyjnego. Po chwili ze schodków w pomieszczeniu zeszły dwie osoby. Widocznie zmierzały w moim kierunku. Odwróciłam się, kontrolnie spoglądając na pokój za mną. Kiedy spojrzałam z powrotem na dwie postacie, okazało się, że to roześmiane dziewczyny.
- Izzy, gdzie mnie ciągniesz? - zaśmiała się ruda dziewczyna, w której ze zdziwieniem rozpoznałam siebie. Przesunęłam się z progu, aby bez problemu mogły przejść. Ale gdy Clary machnęła ręką, ta bez problemu przeniknęła przez moje przeźroczyste ciało.
- Zobaczysz - odpowiedziała wesoła Isabelle. Puściła rękę rudej i stanęła za biurkiem. Machnęła dłonią, w celu zaprezentowania broni na ścianach. - Jace ma seraficki miecz, Alec łuk i strzały, ja bicz. Teraz twoja kolej na wybranie własnej broni.
- Clary, Clary...
- Własnej broni? O wow, Izzy!
Czarnowłosa podeszła do ściany i nacisnęła ją w pewnym miejscu. Nagle wysunęła się z niej duża szafka. Clary podeszła do niej.
Zaciekawiło mnie, co tak bardzo zwróciło jej uwagę, skoro stała tam już kilka minut. Podeszłam do niej, mijając uśmiechniętą Isabelle. Podniosłam brew, gdy zobaczyłam dwa długie sztylety trzymane przez dziewczynę.
- Chyba wybrałam - powiedziała dosyć niepewnie i odwróciła się do Izzy. Ta zaś uśmiechnęła się szeroko, zamknęła szafkę i pociągnęła rudą do wyjścia.
Nagle obraz zaczął się zamazywać, z coraz większej odległości widziałam odchodzące dziewczyny. Przypominało to tunel, ale trudno było zdefiniować w którą stronę się poruszałam. Rozejrzałam się na boki, a potem w górę i w dół. Biegłam, ale się nie poruszałam. Spojrzałam w prawą stronę, gdzie przed oczami przeleciał mi urywek jak z filmu. Zobaczyłam przez sekundę twarz, owianą kurtyną czarnych włosów, a później w to samo miejsce wleciał inny fragment. Tak jak na poprzednim, znajdowała się na nim Isabelle ale w innej sytuacji. Momenty przelatywały wokół mnie jak w jakiejś przeogromnej kuli, w której byłam zamknięta. Widziałam uśmiechniętą mnie razem z Izzy. Później gdy Isabelle weszła do mojego pokoju i zobaczyła mnie płaczącą, od razu mnie przytuliła. Spojrzałam na lewo.
- Więc, tak sobie myślałam, oczywiście zrozumiem jeśli odmówisz! Ale... Isabelle, czy... nie chciałabyś zostać moją parabatai?
- Clary, obudź się!
Podniosłam się do siadu, biorąc głęboki oddech. Rozkojarzona rozejrzałam się po pokoju. W końcu mój wzrok natrafił na twarz Jace'a. Zamrugałam, kierując wzrok na pościel. Wypuściłam powietrze z płuc. Musiałam wyglądać nieprzytomnie.
- Clary - wypowiedział miękko moje imię kładąc dłoń na mojej. Wzdrygnęłam się, ale nie wyrwałam ręki. - Wszystko w porządku? - Podniosłam wzrok i lekko zmarszczyłam brwi.
- Ymm, tak. Po prostu... miałam sen. - Chłopak przyjrzał mi się.
- Coś szczególnego? Chcesz o tym pogadać? - zapytał zmartwiony. Pokręciłam głową, myśląc że raczej powinnam się zwrócić do samego źródła.
- A tak w ogóle, to co tu robisz?- zapytałam, patrząc mu w oczy.
- Przyszedłem cię obudzić. Simon wczoraj wpadł do mnie cały rozgorączkowany i twierdził, że pojawiła ci się runa - powiedział dziwnym tonem.
- Ah tak - mruknęłam, usadawiając się wygodniej na łóżku. Poprawiłam poduszki i oparłam się o wezgłowie. Jace przyglądał mi się przez chwilę. W końcu przysunął się do mnie, przybliżając rekę do mojej twarzy. Odchyliłam się na bok, marszcząc brwi i spoglądając na niego jak na kretyna. - Co robisz?
- Chciałem zobaczyć tą runę - wyjaśnił. - Mogę? - Powoli pokiwałam głową i udzieliłam mu dostępu do swojej szyi, odsuwając włosy.
Po chwili poczułam ciepło jego ręki na skórze, gdy złapał mnie za szyję. Opuszkami palców lewej dłoni przejechał po znaku, wpatrując się w niego przez dłuższy czas. Dopiero gdy poczułam jak moje ciało drętwieje od przebywania w tej samej pozycji, postanowiłam się odezwać.
- I co?- zapytałam, nie wiedząc co mogę jeszcze powiedzieć.
- Co?- Jace jakby się wybudził z transu.
- Wymyśliłeś coś? Dlaczego ta runa się pojawiła?- Poprawiłam ramiączko od bluzki, które się osunęło i poruszyłam się niespokojnie.
- To iratze, runa uzdrawiająca. Taka sama jaką niedawno ci narysowałem - wskazał na mój nadgarstek.
- Czy to nie niebezpiecznie mieć dwie takie same runy?- zapytałam odrobinę nerwowo.
- Nie, to normalne. Niektórzy Nocni Łowcy mają nawet po kilka, aby w odpowiednim momencie łatwo było ich dosięgnąć, gdy doznają urazu - powiedział uspokajającym tonem.
- No dobrze - powiedziałam po chwili milczenia. - Więc jaki jest plan na dzisiaj?
- Zaraz napiszę do Magnusa. Prosił aby go poinformować co z tą runą. Może coś wie - powiedział z nadzieją, po czym wyszedł z pokoju. Po chwili jednak powłoka się uchyliła. Zobaczyłam głowę blondyna z telefonem przy uchu. - Czekam na ciebie w bibliotece - szepnął i już go nie było.
PYTANKO
Jakiego zakończenia się spodziewacie po tej książce? 😝😇
CZYTASZ
Dalsze dzieje|| Clary&Jace
FantasíaZakończone✔️ Po utraceniu wspomnień o Świecie Cieni, Clary Fray spełnia się tak, jak chciała to robić jeszcze przed porwaniem matki i wszystkim co się później wydarzyło. Dziewczyna żyje swoim życiem, ale jej byłemu chłopakowi trudno się z tym pogodz...