08.

1.2K 54 4
                                    

  Powiedziałam sobie, że wstawię następny rozdział gdy będzie 200 wyświetleń. Jest już ponad😂.

Isabelle zaprowadziła mnie do pokoju w drugiej części Instytutu. Mówiła, że kiedyś ja w nim mieszkałam. Zostawiła mnie w sypialni, mówiąc że znajdę tu wszystko czego potrzebuję oraz że niedługo wraca. Kiedy zamknęły się za nią drzwi, poczułam jak spada na mnie ciężar ostatnich wydarzeń. Nawet nie wiedziałam ile czasu minęło. Może kilka godzin a może ze 3 dni? Pomyślałam jak bardzo Giselle musi się martwić, jeśli już odkryła że nie ma mnie w domu.
        Pobieżnie rozejrzałam się po pokoju. Wszystkie meble wykonane były z ciemnego drewna. Tuż obok wejścia stało dwuosobowe łóżko, przykryte ciemnoczerwoną narzutą. Po drugiej stronie w rogu znajdował się parawan, a obok niego przed oknem stało piękne biurko. Tuż obok niego spora szafa, a zaraz potem białe (tak bardzo kontrastujące z resztą) drzwi do łazienki.
        Skoro Isabelle mówiła, że mieszkałam w tym pokoju to raczej powinny się tu znajdować jakieś moje rzeczy. Otworzyłam szafę i okazało się, że mam rację. Znalazłam jakąś czystą bieliznę, białą koszulkę i leginsy. W łazience nie marnowałam czasu. Umyłam dokładnie ciało i włosy, czując jak się rozluźniam. Wytarłam się znalezionym w łazience ręcznikiem. Ubrałam się i okazało się, że ubrania pasują na mnie jak ulał. Wytarłam jeszcze włosy, po czym wyszłam z łazienki i o mało nie dostałam zawału, widząc siedzącą na łóżku Isabelle. Złapałam się za serce, a czarnowłosa się zaśmiała.

— Nic się nie zmieniłaś — skwitowała i wzięła do ust winogrono. Dopiero wtedy dostrzegłam obok niej drewnianą tacę pełną jedzenia i jak na zawołanie mój żołądek dał o sobie znać. — Chodź. Siadaj i częstuj się — zachęciła mnie. Weszłam pod kołdrę i niepewnie spojrzałam na Isabelle.

— Nie wiem dlaczego, ale rozsądek mi podpowiada, że lepiej nie brać od ciebie jedzenia — powiedziałam kwaśno. Dziewczyna roześmiała się jeszcze głośniej niż przedtem i nie mogła uspokoić się przed dobrą chwilę.

— Że akurat to musiałaś zapamiętać. Ale spokojnie, poprosiłam Simon'a żeby nam coś przygotował. — Przytaknęłam i wzięłam się do jedzenia.

W spokoju dokończyłyśmy posiłek. Odstawiłam talerz na tacę i ziewnęłam głośno. Isabelle spojrzała na mnie z matczyny uśmiechem.

— Lepiej się połóż. Sporo od wczoraj przeżyłaś. — Czyli wczoraj mnie znaleźli. — Jutro porozmawiamy — powiedziała i skierowała się do drzwi.

— Izzy?

— Tak?— odwróciła się w moją stronę, łapiąc za klamkę.

— Czy wiesz gdzie jest mój telefon? Chciałabym zadzwonić do przyjaciółki.

— Ymm, twój telefon Clary, że tak powiem, uległ zniszczeniu. Ale gdybyś mogła się wstrzymać jeszcze trochę to do jutra ci go załatwię.

Przytaknęłam, a za Isabelle zamknęły się drzwi. Nie minęło kilka sekund i już byłam pogrążona w głębokim śnie.

Dalsze dzieje|| Clary&JaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz