15.

1K 34 11
                                    

Przepraszam za (znowu) tak długą przerwę, ale ostatnio w ogóle nie mam czasu na pisanie. Następny rozdział jest już prawie gotowy!

Przez chwilę nikt się nie odzywał.
Wszyscy wpatrywali się w Czarownika. Siebie to rozumiem, bo widziałam go pierwszy raz (no wiecie o co chodzi), ale reszta na pewno widziała jego podobne sztuczki wcześniej. Usłyszałam szept Alec'a "Co go tak nagle wzięło na efektowne wejście?"

- Biszkopciku!- krzyknął Magnus, (jak myślę) chcąc odwrócić uwagę od wypowiedzi swojego chłopaka. Z jakiegoś powodu, od razu się zorientowałam, że mówił do mnie. Kiedy mój wzrok spotkał się z jego, uśmiechnął się, jakby... wzruszony? Zmarszczyłam brwi, ale on albo tego nie dostrzegł, albo zignorował.

Szczerze mówiąc, gdy schodził po schodach z rozwartymi ramionami, nawet wyglądał jak Wysoki Czarownik Brooklyn'u. Nim się zorientowałam już zszedł na dół i trzymał mnie w ramionach.

- Umm... Magnus?- zapytałam, czując się już odrobinę niezręcznie. - Czy mógłbyś już mnie puścić?

- Ah, tak - powiedział, odsuwając się ode mnie nieznacznie. Jego ręce nadal spoczywały na moich ramionach a on z uśmiechem wpatrywał się w moją twarz. - Nic się nie zmieniłaś kochanie. - Zmarszczyłam brwi. Kompletnie go nie pamiętałam, a on nagle wyskakuje z takimi czułościami. Odrobinę... dziwne. Poklepał mnie po ramieniu, i zanim zdążyłam mrugnąć już szedł do Jace'a. Zdezorientowana odwróciłam się do blondyna, który miał nietęgą minę. Posłałam mu pytające spojrzenie, ale pokręcił głową i nic nie odpowiedział.

- Masz coś?- zwrócił się do Bane'a. Czarownik, który przeglądał z lekceważącą miną, to co znalazł Herondale, podniósł głowę i zrobił minę w stylu "Ja przychodzę z niczym?". Jace przewrócił oczami i otworzył usta a wtedy...

- Oczywiście, że coś mam - wtrącił obrażonym tonem Magnus. - W przeciwieństwie do ciebie, Nocny Łowco - skwitował, odrzucając z powrotem plik kartek na stół. Jace wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć . Przymknął oczy, biorąc głęboki oddech i na szczęście się uspokoił. Po chwili przywołał mnie gestem ręki. Stanęłam obok niego, gdy posłał mi opiekuńcze spojrzenie. O mało nie ugięły się pode mną kolana, kiedy odrzucił mi włosy na plecy i dotknął mojego nagiego obojczyka. Paradoksalne. Prawie go nie znam, a pragnę jego dotyku.

Chyba zauważył moją "błogą" minę, bo uśmiechnął się pod nosem. Przejechał mi lewą dłonią po szyi, zatrzymując się na ramieniu. Ze skupieniem, przyglądał się runie.

- Zobacz Magnusie, to ta runa - zaczął Jace, podczas gdy Bane w najlepsze gawędził sobie z rodzeństwem Lightwood'ów, nie zwracając najmniejszej uwagi na Herondale'a. - Pojawiła się wczoraj wieczorem - kontynuował blondyn, nie zdając sobie sprawy, że mówi do siebie. Uśmiechnęłam się rozbawiona. Zirytowany Jace to śmieszny Jace. - Na początku była dość blada, al tera... Magnus?!

Przygryzłam wargę by się nie roześmiać. Jace zrobił groźną minę i stojąc z rękami założonymi na biodrach wpatrywał się w pozostałą trójkę. Po chwili Magnus odwrócił się na piętach i spojrzał na nas jakby zaskoczony. Na jego twarzy jednak błąkał się uśmieszek.

- Skończyłeś już swój wywód?- zapytał uprzejmie. Nie czekając na odpowiedź, klasnął w ręce, mówiąc - Więc możemy zaczynać!

☆☆☆☆☆

Kochani! Dwie sprawy.

1. Ogólnie planuję skończyć tą opowieść do świąt, choć kompletnie nie wiem czy mi się to uda.

2. Jeśli "widzicie" jakieś sceny co do tej książki i przyszłości naszych bohaterów i chcecie się nimi podzielić, to nie wachajcie się pisać:) Albo w komentarzach, albo na prywatnej wiadomości. Taka tam propozycja moja tylko.

Dalsze dzieje|| Clary&JaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz