19.

945 36 5
                                    

Dziękuję, że tak wierzycie w tą opowieść! Pisałam ten rozdział chyba ze 3 dni...

   Na najwyższym piętrze Instytutu raz co raz rozlegał się głuchy odgłos uderzeń. W małej, opuszczonej sali treningowej Clary maltretowała worek bokserski. Zajęta ćwiczeniami, nie usłyszała kroków zaintrygowanego blondyna, który przystanął w progu i oparł się o futrynę. Dziewczyna okręciła się na jednej nodze a drugą uderzyła w worek z niemałą siłą. Jace przyjrzał się jej badawczo. Sama w sobie była bardzo silna. Mógł to stwierdzić po tym, że na razie zakazał jej rysowania kolejnych run. Rudowłosa zamachnęła się i uderzyła pięścią w worek, który zaczął się kołysać. Dziewczyna odsapnęła i spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. Opuściła ręce i skierowała się pod ścianę. Kiedy uklęknęła by podnieść butelkę z wodą, usłyszała za sobą głos.

— Już trenujesz?

Clary odwróciła się i przeleciała chłopaka spojrzeniem od góry do dołu. Nadal żywiła do niego małą urazę, że tak po prostu zostawił ją w szpitalu. Nie rozmawiali od tamtej pory. Jace był odrobinę zdezorientowany. Już miał nadzieję, że dziewczyna odzyskała pamięć ale tak się nie stało i to wyprowadziło go z rytmu. Ona zaś nie rozumiała jego postępowania, które jednak dosyć ją smuciło.

— Jak widać — odpowiedziała lakonicznie. — Następnym razem nie mogę pozwolić by byle jaki demon tak łatwo mnie pokonał.

Jace już miał na końcu języka, że „następny raz" się nie powtórzy, ale nie chciał jej bardziej wkurzać. I tak była do niego wystarczająco zrażona. Chciał napomknąć, że powinna teraz odpoczywać, ale jakaś rozsądniejsza część jego mózgu nie uważała tego za dobry pomysł.

— Jeśli chcesz, pomogę ci z treningami — palnął, po czym mentalnie przybił sobie piątkę w twarz. Clary spojrzała na niego z dystansem, mrużąc jedno oko. — I przepraszam, że tak zareagowałem w szpitalu. Miałem nadzieję, że odzyskałaś pamięć, co niestety się nie stało. Nawet nie wiesz jak bardzo pragnę, żeby było tak jak dawniej. — Ruszył w jej stronę, wyciągając ręce jakby chcąc ją przytulić ale w porę się otrząsnął. Isabelle miała rację, nie powinien od razu na nią naskakiwać. — Mam tu coś, co być może w jakimś stopniu ci pomoże.

Clary dopiero teraz zwróciła uwagę na piaskowy segregator w rękach Jace'a. Podniosła jedną brew, widocznie zaciekawiona.

— Co to?— zapytała, stawiając mały krok w jego stronę.

— Sama zobacz — odpowiedział z typowym dla siebie uśmieszkiem, wyciągając rękę z przedmiotem w jej stronę. Zachęcona dziewczyna nie marnowała ani chwili. Szybko podeszła do blondyna i porwała segregator, który tak naprawdę okazał się nie segregatorem, a albumem wypełnionym po brzegi różnymi zdjęciami. Zaciekawiona dziewczyna otworzyła go na przypadkowej stronie, gdzie widniały cztery zdjęcia. Wszystkie były odrobinę rozmazane, jakby zrobiono je w ruchu.

Spojrzała na pierwsze. Przedstawiało ją i Jace'a w lesie. Oboje byli w bojowych pozach i trzymali wysoko miecze, szykując się do ataku. Stali obok siebie, doskonale się dopełniając i będąc gotowi by obronić drugiego w razie potrzeby. Nie trzeba było być geniuszem, by z samego zdjęcia wywnioskować, że byli doskonale zgrani i nawet oddaliby za siebie życie.

— To akurat wspomnienie Isabelle — powiedział Jace, z wyczekiwaniem patrząc na jej reakcję.

— Co?

— Ja i Izzy udzieliliśmy Magnusowi wzglądu do naszych wspomnień. Dzięki temu mógł utworzyć z nich zdjęcia, których normalnie nigdzie byśmy nie zdobyli — wyjaśnił.

— To wiele wyjaśnia — mruknęła Clary. W końcu kto normalny robi sobie zdjęcia w sytuacji zagrożenia życia?

— Zobacz tutaj. — Jace przejął inicjatywę. Zbliżył się do dziewczyny, tak, że teraz stykali się ramionami. Clary natychmiastowo poczuła mrowiące uczucie w podbrzuszu i zrobiło jej się duszno, czując ciało Jace'a tak blisko swojego. Kątem oka zobaczyła jak chłopak spogląda na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy, więc skarciła się w myślach i poświęciła blondynowi całą swoją uwagę. Otworzył album na odpowiedniej stronie i postukał palcem w fotografię. — To była nasza druga randka.

Clary z nieukrywaną ciekawością przyjrzała się zdjęciu. Definitywnie byli na lodowisku. Ale dlaczego ona miała taką dziwną minę a zdjęcie wyglądało jakby było zrobione z podłogi?

— To akurat moje wspomnienie — powiedział Jace, drapiąc się po karku. Spoglądając na niego, Clary poczuła ciepło, jakby nagle usiadła przy kominku. Przed jej oczami pojawiła się wizja déjà vu niemal takiej samej sytuacji. Zmarszczyła brwi ale szybko się otrząsnęła, widząc że Jace niczego nie zauważył. — Byliśmy na lodowisku.

— Dlaczego...?

— Nie umiem jeździć na łyżwach — wyrzucił w końcu Jace, przewracając oczami. Na twarzy Clary pojawił się szeroki uśmiech.

— Nasz zdolny Jace Herondale czegoś nie potrafi?— zapytała niewinnie.

— Grabisz sobie, Fairchild — zaznaczył, mrużąc oczy. Ruszył do niej z wyciągniętymi rękami, a ona pisnęła i rzuciła do ucieczki, śmiejąc się wesoło. Złapała za worek bokserski obiema rękami i wychyliła się zza niego, spoglądając z uśmiechem na Jace'a. Już chciała się odezwać, kiedy oboje usłyszeli coraz głośniejszy stukot szpilek i spojrzeli w stronę drzwi. Chwilę później stanęła w nich Isabelle w — oczywiście — wysokich czarnych szpilkach. Była ubrana na czarno, oprócz czerwonej skórzanej kurtki, którą bardzo często nosiła. Pokręciła głową z uśmiechem, jakby w końcu znalazła dwoje swoich niesfornych dzieci.

— Szukam cię dzisiaj od samego rana, Clary — powiedziała, ruszając w kierunku rudowłosej. — Przykro mi Jace, ale muszę ją już porwać — zwróciła się do blondyna, całkowicie ignorując osłupiałą minę Fairchild. — Już jutro jest ceremonia a ty z tego co wiem, nie masz się w co ubrać. — Clary zmarszczyła brwi. Całkowicie zapomniała o tej ceremonii. Isabelle pociągnęła ją za rękę, kierując się w stronę wyjścia z sali. Clary zdążyła jeszcze przechwycić album leżący na podłodze, nim czarnowłosa wyrwałyby jej rękę. Będąc przy drzwiach, zatrzymała się dosłownie na kilka sekund i rzuciła do Jace'a:

— A co do tych treningów... to chętnie.

A potem zostawiła go samego, z uśmiechem, który długo nie schodził mu z twarzy.

Dalsze dzieje|| Clary&JaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz