05.

1.4K 47 6
                                    

Izzy nie żartowała.

Trzy dni po tej rozmowie (nie chciałem jeszcze bardziej nadwyrężać ich zaufania), kiedy dochodziła druga w nocy otworzyłem drzwi i mój wzrok natychmiastowo spotkał się z karcącym spojrzeniem Isabelle. Westchnąłem ciężko i wróciłem do łóżka, nie próbując się z nią nawet kłócić. Kolejne dwa dni później w takiej samej sytuacji natknąłem się na Alec'a, później na Magnusa, a nawet na Max'a.

Okazja natrafiła się, kiedy prawie dwa tygodnie później „swój dyżur" pełnił najmłodszy członek rodziny Lightwood'ów i jak można zgadnąć, po wyczerpującej misji szybko i gładko... odleciał. A ja nie mogłem nie wykorzystać takiej okazji. Oczywiście, że wymknąłem się do Clary.

Ale jej nie zastałem. I zalała mnie niewiarygodna fala goryczy. Tyle czasu czekałem na to, by ją zobaczyć i gdy wreszcie nadarzyła się okazja... JEJ NIE MA.

Aktywowałem runę niewidzialności (choć nie miałem pewności, czy co do niej zadziała po ostatniej sytuacji) po czym przeszukałem całe jej mieszkanie. Nadal jej nie było. Zrezygnowany stałem w jej sypialni przez najbliższą godzinę, ale nadal się nie pojawiła. Więc postanowiłem wrócić do Instytutu, mając nadzieję, że żadne z moich przyjaciół nie zauważyło mojej małej ucieczki.

Kiedy znalazłem się na korytarzu, Max nadal słodko spał w dużym czerwonym fotelu. Wślizgnąłem się do swojego pokoju i opadłem na łóżko. Po chwili podniosłem się do pozycji siedzącej, przejeżdżając ręką po swoich blond włosach. Uderzyłem ręką w pościel, jakby mając nadzieję, że dzięki temu moje wszystkie problemy znikną.

- Cholera! - Tak bardzo mi jej brakowało...

***

- Demon, Jace - usłyszałem krótką komendę Isabelle, a potem trzask zamykanych drzwi jak przez mgłę. Podniosłem się z łóżka przecierając oczy. Ziewając, spojrzałem na zegar naścienny. Dochodziła 9 wieczorem.

Szybko doprowadziłem się do porządku po drzemce, po czym zszedłem do holu.

Wokół monitów była chyba ustawiona z połowa Nocnych Łowców, mieszkających w Instytucie. Kiedy schodziłem po schodkach, z tłumu wyłoniła się Isabelle, siedząc na fotelu, zręcznie pisząc coś na klawiaturze.

- Co się dzieje?- zapytałem.

- Demon pamięci - odpowiedział zdenerwowany Alec, nagle się pojawiając obok mnie a wraz z nim Magnus.

- Demon pamięci?- powtórzyłem. - Ale czy przypadkiem ten demon nie jest tylko jeden? I czy mi się wydaje, czy zabiliśmy go dobre parę lat temu?- zapytałem trochę zdezorientowany.

- Jakoś się odrodził - odpowiedział Alec, przygryzając paznokcie, co od dziecka było jego trikiem nerwowym.

- I dlatego to tak bardzo niepokoi Alexandra - wyjaśnił Magnus, siląc się na opanowanie.

Zanim ktoś z nas zdążyłby coś powiedzieć, kawałek od nas pojawiła się Izzy. Z gracją wstała z fotela i podeszła, trzymając w ręku czarny neseser.

- Pokazał się na rogu Avenue Rose i Golden Street. Idziemy tam- powiedziała konkretnie a mnie po głowie krążyła tylko jedna myśl.

To niedaleko Pandemonium.

Dalsze dzieje|| Clary&JaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz