Niektórzy uważali bliźniaków Weasley za zabawnych, ale nie ty. Nie chodziło o to, że nie miałaś poczucia humoru, ale ich kawały często narażały innych na pośmiewisko, którym ty i tak już wystarczająco byłaś. Dlatego właśnie obawiałaś się ich dowcipów i unikałaś ich jak mogłaś, a było to trudne, gdyż byliście na tym samym roku.
Tamtego dnia szłaś korytarzem dość pewna siebie, gdyż obecność Dolores Umbridge w Hogwarcie miała chociaż jedną zaletę - dowcipy Weasleyów stały się ZAKAZANE.
Ale oczywiście to ich nie powstrzymywało.
To nie tak, że zaplanowali pułapkę akurat na ciebie. Po prostu ty się im trafiłaś. I to właśnie ty potknęłaś się o niewidzialny labirynt nici na rogu korytarza.
Sam upadek, oprócz tego, że stłukłaś kolana, nie był najgorszy. Najgorsze było to, że padłaś na ziemię zaraz przed Adrianem Pucey, przystojnym Ścigającym drużyny Slytherinu.
- Na Merlina, widziałyście to?! - krzyknęła jedna ze Ślizgonek - [T/I] jak zwykle się wywaliła! Jaka z niej ciamajda...
- Ona jest żenująca.
- Jak na nią patrzę, to chce mi się rzygać.
Łzy napłynęły ci do oczu. Nie wiedziałaś czemu większość ludzi tak na ciebie reagowała, ale tak właśnie było, więc wolałaś trzymać się z boku.
- Hej, nic ci się nie stało? - zapytał Adrian, który należał do tych miłych Śligonów. Podał ci rękę i pomógł ci wstać, ale wciąż byłaś cała czerwona.
- Stłukłam tylko kolana, ale to nic - pociągnęłaś nosem - Potknęłam się o coś, przysięgam, że nie o własne nogi - próbowałaś się uśmiechnąć, ale parę łez już płynęło po twoich policzkach - Prze-przepraszam...
- Nic się nie stało - zapewnił cię Adrian, po czym zmrużył oczy na widok dwóch rudych bliźniaków przyglądających się wam zza rogu. Również spojrzałaś w ich stronę i zauważyłaś, że mają z czegoś niezły ubaw.
Nie, nie z czegoś. Z ciebie.
Wszyscy mieli z ciebie ubaw.
Nie mogłaś już dłużej się powstrzymać, więc rozpłakałaś się i uciekłaś jak najdalej od wszystkich, żeby nikt nie widział twoich łez. Ślizgonki zaczęły zanosić się śmiechem.
- Czy ona się rozpłakała? - George'owi zrzedła mina, gdy spojrzał na Freda.
- Och, weź, znasz ją. Jest dziwna - wzruszył ramionami jego bliźniak.
- Palanci - syknął na nich Adrian - Zabierzcie to dziadostwo zanim ktoś się o to zabije - wskazał na niewidzialne nitki - [T/I] upuściła książkę. Zaniosę jej ją...
- Ja to zrobię - George wyrwał mu podręcznik z ręki - Przy okazji ją przeproszę.
- Od kiedy przepraszamy za kawały, Georgie? - zapytał zdziwiony Fred.
Ale George już go nie słyszał, bo podążał za tobą pośpiesznym krokiem.
Zobaczył cię szlochającą w kącie korytarza, więc usiadł na ławce i spuścił wzrok, nie wiedząc co miałby ci powiedzieć. Siedziało tam jeszcze parę innych osób, ale to byli Krukoni czekający na jakieś zajęcia, a ci zazwyczaj żyli w swoim świecie i nawet nie zwracali na ciebie uwagi. Za to George co chwilę podnosił wzrok, by sprawdzić, czy już z tobą wszystko w porządku, a potem znów opuszczał głowę, czując wyrzuty sumienia.
Nie spodziewał się nigdy, że kiedyś jego żarty sprawią, że ktoś będzie zanosił się płaczem. A już zwłaszcza taka ładna i bogu ducha winna dziewczyna jak ty. Owszem, miałaś reputację zdziwaczałej ciamajdy, ale George Weasley zawsze cię lubił.
- Przepraszam, czuję się jak palant - powiedział w końcu, gdy do niego podeszłaś by odzyskać swoją książkę.
- Bo nim jesteś, Weasley - powiedziałaś tylko, po czym zabrałaś od niego swoją własność - Ja naprawdę staram się nie wchodzić nikomu w drogę, nikomu nie przeszkadzać i żyć w spokoju, ale wy wszyscy się na mnie uwzięliście - pociągnęłaś nosem.
- Ja cię lubię - wyznał niepewnie chłopak, po czym odważył się spojrzeć ci prosto w twoje zaczerwienione i spuchnięte od płaczu oczy.
- Och, czyżby? - prychnęłaś - Właśnie to udowodniłeś.
- Nie mieliśmy na myśli ciebie, przysięgam. To było na pierwszą lepszą osobę... - zaczął się tłumaczyć George.
- Dobrze już - ucięłaś prędko - Chcę ci wierzyć i na tym poprzestańmy.
- Naprawdę? - zdziwił się chłopak - Dlaczego chcesz mi wierzyć?
- Bo ja też cię lubię. Jesteś palantem, ale jakoś ciężko mi jest się na ciebie totalnie zezłościć - wyznałaś, a on odetchnął z ulgą.
- To może dasz się zaprosić do Hogsmeade? - zaproponował George - W ramach przeprosin.
- Do Hogsmeade?! - zaśmiałaś się - Człowieku, zbliżają się Owutemy! Możemy się co najwyżej razem do nich pouczyć!
George uśmiechnął się pod nosem. Właśnie dlatego uchodziłaś za dziwną. Ale jemu to nie przeszkadzało. Wcale a wcale.
- W porządku - kiwnął głową, chociaż z nauką był raczej na bakier.
Warto było się jednak zgodzić, żeby znów zobaczyć uśmiech na twojej twarzy.
CZYTASZ
Imagify ● "Harry Potter"
FanfictionMiniaturki (300-600 słów) inspirowane gifami z Harry'ego Pottera + Fantastycznych Zwierząt. Tematyka: romans, przyjaźń, rodzina.