Byłaś nauczycielką Starożytnych Run i kiedy dowiedziałaś się, że Remus Lupin będzie nowym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią, poczułaś dziwne ukłucie w żołądku.
Chociaż minęło tyle lat, nie byłaś pewna jak zareagujesz, gdy będziesz musiała codziennie go widywać.
Zaczęliście się spotykać pod koniec waszego siódmego roku. Oboje byliście prefektami i po kilku latach wspólnych patroli po prostu się w sobie zakochaliście. Myślałaś, że po szkole zostaniecie małżeństwem i założycie rodzinę, ale tak się nie stało.
Oczywiście wiedziałaś o chorobie Remusa. I byłaś nawet w stanie pójść na ustępstwo polegające na tym, żeby nie ryzykować i nie mieć dzieci. Ale nigdy nie chciałaś go stracić.
Tymczasem on oznajmił ci, że zasługujesz na więcej niż ktoś taki jak on i po prostu rozpłynął się w powietrzu. Przez jakiś czas go szukałaś, ale wkrótce uznałaś, że może to była tylko z jego strony okrutna wymówka. Może to on nie chciał być już z tobą i wolał zrzucić to na chorobę.
Od tego czasu minęło dziesięć lat. Dziesięć lat samotności i codziennego zastanawiania się, co się z nim działo.
Gdy ujrzałaś go ponownie w Hogwarcie, serce stanęło ci w piersi. Wyglądał jakby przeszedł piekło. I zapewne tak było, ale ty wiedziałaś, że mogło być inaczej, gdybyś była u jego boku.
Tamtej nocy wracałaś zamyślona z Wieży Astronomicznej. Często chodziłaś tam nocą, gdy akurat nie było tam zajęć, i gapiłaś się rozmarzona w niebo. Na korytarzu usłyszałaś jednak szelest i, podejrzewając któregoś z uczniów, oświetliłaś ciemny kształt światłem swojej różdżki.
To jednak nie był żaden uczeń. To był Remus Lupin w szarym swetrze zarzuconym na koszulę i niedbale założony krawat. Gdy jego oczy przywykły już do światła i ujrzał kto celował w niego różdżką, uśmiechnął się ciepło, lecz z cieniem smutku.
- Ach, to ty - zaśmiałaś się nerwowo - Myślałam, że to jakiś uczeń.
- Czemu skradasz się po korytarzach? - zapytał.
- Byłam na Wieży Astronomicznej. Lubię tam przesiadywać.
- Wiem, pamiętam - przytaknął.
- A ty?
- Byłem u Severusa po... Lekarstwo - wyznał z rozbrajającą szczerością.
- Rozumiem - kiwnęłaś głową - Napijemy się herbaty? - zaproponowałaś nagle.
- Teraz? - zdziwił się.
- Czemu nie? - zapytałaś.
Poszliście do jego gabinetu, gdzie usiedliście przy biurku, a Remus wyczarował dwie filiżanki z ciepłym trunkiem - zapewne miał jakieś dojścia w kuchni wśród Skrzatów Domowych, co wywołało na twojej twarzy uśmiech.
- Czemu zniknąłeś tak nagle? - zaczęłaś bez ogródek, mieszając łyżeczką w swojej filiżance - Próbowałam cię odnaleźć.
- Przepraszam. To było dla twojego dobra - spuścił wzrok.
- A co z twoim dobrem? - uniosłaś brew do góry.
- To nie ma takiego znaczenia.
- Bzdura - przerwałaś mu - Masz kogoś?
- A wyglądam jakbym miał? - zaśmiał się nerwowo - Ty? - spoważniał
- Gdybym kogoś miała, nie pracowałabym tutaj. Nie mogłam przestać o tobie myśleć - przyznałaś. Nocą było łatwiej mówić takie rzeczy.
Spojrzeliście sobie głęboko w oczy i oboje uśmiechnęliście się do siebie smutno, ale też z pewną dozą nadziei.
- Przez twoje użalanie się nad sobą straciliśmy dziesięć lat - wypomniałaś mu - Nie rób tego nigdy więcej. Jestem dużą dziewczynką, wiem w co się ładuję i z kim. Byłam gotowa na najgorsze z tobą, a ty stchórzyłeś.
- Myślałem, że beze mnie będziesz szczęśliwsza - zmieszał się Remus.
- Szczęśliwa jestem dopiero dzisiaj. Pierwszy raz od dziesięciu lat - łzy napłynęły ci do oczu, a on nachylił się nad tobą i złożył na twoich ustach pocałunek.
CZYTASZ
Imagify ● "Harry Potter"
FanficMiniaturki (300-600 słów) inspirowane gifami z Harry'ego Pottera + Fantastycznych Zwierząt. Tematyka: romans, przyjaźń, rodzina.