To był poranek jak każdy inny. Tezeusz zajmował miejsce przy stole naprzeciwko ciebie, ale nie było go nawet widać zza porannego egzemplarza Proroka Codziennego, podczas gdy ty próbowałaś przekonać waszą ośmioletnią córkę Hortensję, że bez zjedzonego śniadania, może ona co najwyżej pomarzyć o słodyczach, jednocześnie trzymając na kolanach waszego trzyletniego synka Feliksa, który próbował zrzucić obrus.
- Pani Scamander, Panie Scamander! - piskliwy głos waszej Skrzatki Domowej przerwał tę scenę, gdy weszła ona do jadalni z kopertą w ręce - Przyszedł list z Hogwartu - oznajmiła.
Tezeusz odłożył gazetę na bok, wyraźnie zainteresowany, a ty wyciągnęłaś dłoń w stronę koperty ze znajomym herbem.
- Dziękuję ci, Piszczałko - uśmiechnęłaś się do Skrzatki, a ona kiwnęła głową i wyszła - To list od Leona - oznajmiłaś, gdy ujrzałaś krzywe i jeszcze nieco dziecięce pismo waszego najstarszego syna, który niedawno rozpoczął drugi rok nauki.
- Mam nadzieję, że niczego nie nabroił - mruknął Tezeusz.
- Och, nie zdziwiłoby mnie to wcale, zważając na to, kto jest jego ojcem - spojrzałaś na niego żartobliwie.
- Mamo, ja już nie mogę - jęczała Hortensja znad talerza z jajecznicą.
- To nie jedz, ale słodyczy też dziś nie będzie. Twój wybór - powiedziałaś jej, po czym zabrałaś się za rozrywanie koperty z listem od waszego syna.
Siedzący na twoich kolanach Feliks wyciągał swoje małe rączki do przodu, próbując przechwycić pergamin, ale oddałaś mu pustą kopertę, która odwróciła jego uwagę od listu.
- I co tam pisze? - dopytywał Tezeusz, wyraźnie zniecierpliwiony.
- Och - wyrwało ci się, a na twojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech - Będziesz naprawdę dumny, Tezeuszu - spojrzałaś na niego - Leon dostał się do drużyny Quidditcha. Został Ścigającym i zaprasza nas na swój pierwszy mecz w przyszłym tygodniu - powiedziałaś, po czym wręczyłaś swojemu mężowi list.
Tezeusz przeczytał go co najmniej dwa razy, a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Trzeba mu kupić porządną miotłę - oznajmił.
Tydzień później odwiedziliście Hogwart razem z Hortensją, a małego Feliksa zostawiliście pod opieką babci. Dumny z siebie Leon, w żółtej szacie Ścigającego Hufflepuffu, podbiegł do was, żeby was mocno przytulić i zacząć wychwalać miotłę, którą kupił mu Tezeusz. Później jednak musiał już zmykać do szatni, a wy wybraliście się na trybuny razem z nauczycielami oraz innymi rodzicami, którzy przybyli podziwiać debiuty swoich pociech.
Zauważyłaś, że twój mąż był niezwykle cichy i jakby czymś spięty. Po chwili zrozumiałaś, że był po prostu poddenerwowany i bardzo zmartwiony. Wciąż wodził wzrokiem za Leonem, a na jego policzkach pojawiły się wypieki.
- Wszystko w porządku? - zagaiłaś go z uśmiechem - Tezeuszu? - ścisnęłaś jego dłoń.
- Po prostu się martwię.
- Czym? Że przegrają? - zaśmiałaś się - Wiesz, że to możliwe. Grają ze Ślizgonami, a oni zawsze byli najlepsi.
- Nie, to mnie nie obchodzi. Boję się, że zrobi sobie krzywdę - wyznał Tezeusz, po czym zbladł po twarzy na widok Leona zderzającego się na swojej miotle ze Ścigającym drużyny Slytherinu. Na szczęście żadnemu chłopcu nic się nie stało.
- Kochanie... - uśmiechnęłaś się ciepło, bo byłaś zdziwiona, że aż tak się tym przejmował - Przecież sam grałeś w Quidditcha i wiesz, że nie ma się czego bać. Wszystko jest tutaj bezpieczne, a nawet gdy ktoś spadnie z miotły, to zaraz go poskładają w Skrzydle Szpitalnym. Poza tym, nasz syn został wybrany do drużyny, bo ma talent i jest zwinny - tłumaczyłaś mu na spokojnie.
- Dziwne... Myślałem, że to ty będziesz panikować, a ja będę ci musiał to tłumaczyć - przyznał zmieszany Tezeusz.
- Och, to nic... To całkiem urocze - zapewniłaś go, po czym pogłaskałaś go po ramieniu.
- Mamo, straszne nudy. Chodźmy już do domu... - zaczęła jęczeć Hortensja, nie zauważywszy nawet, że jej starszy brat właśnie złapał Złotego Znicza.
CZYTASZ
Imagify ● "Harry Potter"
FanfictionMiniaturki (300-600 słów) inspirowane gifami z Harry'ego Pottera + Fantastycznych Zwierząt. Tematyka: romans, przyjaźń, rodzina.