Rozdział 1

2.7K 87 6
                                    

-Laguna czekaj! - zawołała pewna 18-latka. Długie czarne włosy były spięte w luźną kitkę,a niebieskie oczy z domieszką brązu i zieleni szybko skanowały otoczenie. Emma, bo tak miała na imię dziewczyna, roześmiana goniła za czerwono-fioletową smoczycą podobną do śmiertnika zębacza. W księdze zmarłego ojca brunetki taki smok nie wiadomo dłaczego był przedstawiony pod nazwą wrzosa. Podobno ten gatkunek latających gadów był przystosowany do życia na lądzie jak i w wodzie. Tak jak gromogrzmot. Niestety przez łowców smoków zostało tylko kilka osobników wrzosów. Na czarnym rynku były cenione za wyjątkową skórę zmieniającą się pod wpływem wody i mocną truciznę, która znajdowała się w zębach i kolcach na ogonie.

Tata Emmy był potomkiem legendarnych smoczych strażników i razem z ogromną wiedzą na temat wszelkich gatunków smoków zostawił jej też niezliczone i bezcenne zwoje, mapy, notatki i książki, do których dziewczyna często sięgała po pomoc jak i dla zbicia czasu.
18- latka żadko opuszczała rozległe granice swojej wyspy, podróżowanie nie było w jej stylu. Ona po mamie wolała trzymać się tego co znała i rozumiała, mimo to świetnie umiała walczyć i znała coś ponad podstawy kowalstwa i medycyny, jednak jej kuchnia pozostawiała wiele do życzenia.

Od czterech lat czyli dokładnie odkąd zaginęli jej rodzice nie widziała żadnego człowieka, jednak nadal używała mowy ludzi, która była o wiele łatwiejsza i przyjemniejsza niż mowa smoków.

Brunetka zazwyczaj nosiła kombinezon z łusek Laguny, które smoczyca zrzucała podczas liniena. Był w nim ukryty składany łuk oraz kołczan ze śmiercionośnymi, paraliżującymi i usypiającymi strzałami. Łuk był ulubioną bronią nastolatki, jednak do walki bezpośrednio z przeciwnikiem używała zwyczajnej topora z gronkielowego żelaza, bo do innych równie wytrzymałych metali Emma nie miała dostępu.

Na Smoczej Wyspie , bo takie miano nadał jej daleki przodek brunetki nie brakowało plaż, lasów, gór, jezior, łąk, zatok, jaskiń, rozległych równin i oczywiście najróżniejszych gatunków smoków od pospolitego staszliwca starszliwego po wandersmoka, dramiliona czy dwójki z trzech ostatnich na świcie bawoleniów.

- Chcesz rybę? - zapytała Emma Laguny. Smoczyca wydała aprobujący pomruk, który po smoczemu oznaczał "tak".
- no to lecimy do spiżarni - 18-latka sprawnie usadowiła się w wygodnym dla siebie jak i smoka siodle. Po dotarciu na miejsce szybko weszła do pomieszczenia i wybrała pierwsze z brzegu ryby.

- To twoja kolacja - powiedziała brunetka podając Lagunie niezdarnie uszyty kosz po brzegi wypełniony dorszami - idę nakarmić ranne smoki i te młode rozrabiaki. Jak skończe lecimy na nocny patrol. - smoczyca spojrzała na nią wzrokiem, który wyraźnie przekazywał jej niechęć do tego zadania.

- Oj weź nie marudź. Jak się nie stawisz o zmroku przy lecznicy jutro dostaniesz węgorze - żartobliwie zagroziła Lagunie Emma. Smoczyca udała, że nic nie słyszy i zaczęła w szybkim tempie pochłaniać swoje ryby.
_________________________________________

Kiedyś postaram się poprawić ten rozdział...

Smocza Siostra /Jws (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz