Pierwszy dzień nowego roku. Nowy początek, jak to niektórzy mówią.
[Imię] nie wierzyła w te słowa. Według niej, nic się nie zmieniało. Może i było to spowodowane osobistym doświadczeniem, ale taka była prawda -- wszystko zostawało takie, jakie było w grudniu.
Odkąd Konatsu zmarła, [Imię] praktycznie straciła sens życia. Jedyne, co ją jeszcze utrzymywało to świadomość, że musi dostarczyć list do Kusuo.
Wszystko było takie puste, a świat dookoła wydawał się wyblakły. Jakby jego kolory zupełnie zniknęły wraz z Konatsu.
Teraz, kiedy już oddała list chłopakowi, nie miała żadnych innych powodów do życia. Ale. . . Nie mogła tak po prostu zniknąć.
Coś w środku mówiło jej, że to nie koniec. Że to nie jest jej czas na odejście.
Dlatego też została. W końcu nie wolno kłócić się z tym "czymś w środku", prawda?
– [Imię]? Wszystko dobrze? – Zapytała [Imię Mamy], lekko zmartwiona. Dziewczyna oderwała wzrok od wielkiej choinki, która pomimo początku stycznia dalej stała w środku centrum miasta.
– Tak. Już idę. – Odparła. Jej mama odpowiedziała jej uśmiechem i wspólnie kontynuowały swoją drogę.
Szły do świątyni, by jak co roku pomodlić się. [Imię] zazwyczaj prosiła o jakieś błahostki, ale zawsze dotyczyły Konatsu.
– Czy to nie jest przypadkiem nasza droga [Imię]? – Wspomniana dziewczyna nagle usłyszała za sobą znajomy, uroczy głosik.
Odwróciła się i spotkała się wzrokiem z ciemnofioletowymi oczami Kurumi Saiki.
– Oh, to naprawdę ty! – Dodała, uśmiechając się wesoło. Zaraz za nią szli jej mąż i syn.
– Dzień dobry Kurumi-san, Saiki-san. – przywitała się z małym ukłonem [Imię].
Jej [kolor] oczy przeszły na Kusuo, który stał obok. Delikatnie mu pomachała, na co on przytaknął.
– Huh? [Imię], kto to? – Spytała [Imię Mamy], która dopiero podeszła do swojej córki.
– To rodzice Saikiego. – Odpowiedziała dziewczyna i odsunęła się na bok, wiedząc co zaraz nastąpi.
[Imię Mamy] pojawiły się małe iskierki w oczach, a na usta wszedł ogromny uśmiech. Od razu zaczęła się przedstawiać i dziękować za bycie taką miłą dla [Imię].
Od zawsze było tak, że gdy mama [kolor]włosej kogoś poznawała, zaczynała się niewyobrażalnie cieszyć.
Tryskała pozytywną energią i jakimś cudem zarażała nią wszystkie poznawane osoby.
Tak było też teraz. Kuniharu i Kurumi byli cali szczęśliwi i przytulali się razem z [Imię Mamy].
"Są jak duże dzieci." [Imię] westchnęła, przyglądając się całej sytuacji z ubocza. Była prawie pewna, że jej mama i mama Kusuo zostaną teraz przyjaciółkami.
Dziewczyna przeniosła swoje spojrzenie na różowowłosego, który stał obok niej. Zastanawiało ją, co myśli o spotkaniu ich rodziców.
CZYTASZ
𝐮𝐧𝐚𝐜𝐜𝐞𝐩𝐭𝐚𝐛𝐥𝐞 𝐟𝐞𝐞𝐥𝐢𝐧𝐠𝐬 ✓
FanfictionNie wszystkie uczucia da się zaakceptować -- zwłaszcza, gdy jesteś lub też powinieneś być zakochany w swojej najlepszej przyjaciółce. [Imię] doskonale wiedziała, że była zobowiązana nigdy się nie zakochiwać w Kusuo. Jednak jak widać los miał inne pl...