Rozdział 26 - Sekretne warzenie

4K 409 259
                                    

— Nie mogę uwierzyć, że rodzice chcieli, abym za niego wyszła — żachnęła się Lacerta przy śniadaniu, spoglądając z niesmakiem na Avery'ego, zajmującego miejsce przy stole Ślizgonów tuż obok jej brata Regulusa. — On jest obleśny.

Remus zgromił Avery'ego wzrokiem, zdając sobie sprawę, jak blisko było, aby to on był teraz z Lacertą. Co prawda nie z własnej woli i na pewno Black nie byłaby zadowolona, ale szanse na taki obrót sprawy były ogromne. Szczególnie jeśli bierze się historię jej rodziny pod uwagę. Gdyby nie to, że postanowiła razem z Syriuszem się stamtąd wyrwać, Remus siedziałby teraz, plując sobie w brodę, że nic nie zrobił.

— Jakby ci się narzucał, masz mi powiedzieć, jasne? — oznajmił stanowczym tonem Lupin, spoglądając na Lacertę, w oczekiwaniu na jej odpowiedź.

Brwi dziewczyny wystrzeliły do góry, a na jej usta wkradł się figlarny uśmiech.

— A co wtedy zrobisz? — zapytała, po czym przygryzła lekko wargę.

— Coś, przez co mnie popamięta.

— Uuu... Luniak, nie sądziłem, że z ciebie aż taki łobuz — zaśmiał się James.

Lupin zgromił przyjaciela wzrokiem.

— Oczywiście — oznajmił niespodziewanie Syriusz, przez co wszyscy na niego spojrzeli, marszcząc brwi, zupełnie nie rozumiejąc, o czym on mówi.

Ale Black ich w tym czasie już jej nie słuchał, a Lacerta zdawała sobie z tego sprawę, gdyż wpatrywał się ledwo przytomnym wzrokiem w jedną z dziewczyn, które weszły do Wielkiej Sali.

Otóż za każdym razem, kiedy zlokalizował w pomieszczeniu jakąś śliczną dziewczynę, kompletnie się wyłączał i dla niepoznaki, że nie uczestniczy w konwersacji, rzucał jakimś frazesami, zupełnie przekonany, że może nimi prowadzić rozmowę, utrzymując pozory.

Lacerta uderzyła bliźniaka łokciem, co wyrwało go z letargu.

— Znalazłeś kolejną ofiarę?

— Co?

Lacerta wskazała podbródkiem w stronę Krukonki o włosach w kolorze ciemnego blondu, która właśnie dosiadła się do swoich roześmianych przyjaciółek.

— Parzyłeś na nią maślanymi oczami, aż mi się jej szkoda zrobiło.

— Co, czemu? Znaczy... ja się nie gapiłem.

— A temu, że pewnie zaczniesz ją teraz zamęczać próbami podrywu, albo gorzej... poderwiesz ją i rzucisz po kilku dniach.

— Pff... to w ogóle nie jest tak... oj zamknij się.

Lacerta prychnęła, kręcąc głową w niedowierzaniu.

— Dobra, zaraz wracam — oznajmił Syriusz, uśmiechając się zawadiacko, po czyn dopił resztki soku i przeskoczył przez stół Gryfonów, aby szybciej znaleźć się u Krukonów.

Dosiadał się do grupki młodszych o rok dziewczyn, by pogadać z tą jedną konkretną i nawet nie minutę później, wszystkie wstały od stołu, zostawiając go samego ze zdezorientowana miną.

— Widzieliście to? — zapytał, kiedy wrócił do przyjaciół, wciąż w stanie ciężkiego szoku. — Nie wierzę.

— Laska dała ci kosza, wielkie halo.

— Otóż nie, drogi Rogaczu, ona rzuciła mi wyzwanie!

— Jestem całkiem pewna, że jednak cię olała, braciszku.

— Oj, Gillan... gra się rozpoczęła — mruknął do siebie, spoglądając na dziewczynę, wychodząca z Wielkiej Sali, zupełnie ignorując słowa swojej siostry. — Gra się rozpoczęła — powtórzył nieco wolniej.

Black and the Marauders • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz