Rozdział 14 - Why so Sirius?

8.1K 653 544
                                    

Remus nie mógł być bardziej szczęśliwy niż w tym momencie. Dziewczyna jego marzeń odwzajemniła uczucia, które tliły się w nim przez kilka lat. Chłopak już myślał, że to niemożliwe i nigdy nie zdobędzie się na to wyznanie, a nawet jak już to zrobi, ta powie mu, że kocha go jak przyjaciela.

Spojrzał na Lacertę; jej czarne włosy powiewały na delikatnym wietrze, zwykle blade policzki pokrywał teraz lekki rumieniec, a z twarzy nie schodził szczery uśmiech. Zadarła głowę do góry, ukazując swoje szare oczy, w które Remus mógł wpatrywać się godzinami i oznajmiła:

— Trochę się boję, Rem.

— Czego? — zapytał, po czym cmoknął ją delikatnie w dłoń, którą trzymał.

— Że Regulus się wygada o... no wiesz — odparła niepewnie, a uśmiech, od którego bolały go już policzki, trochę zmalał.

— Nawet jeśli, to co z tego?

— Nie znasz mojej rodziny — wymamrotała prawie szeptem, spuszczając swój wzrok na buty.

Przez moment szli spacerem w ciszy w stronę zamku. Mieli zamiar udać się do pokoju wspólnego, aby ogłosić nowinę o ich związku reszcie przyjaciół.

— Ponoć masz z nim nieco lepszy kontakt — zauważył Lupin, starając się jakoś pocieszyć Lacertę. — Może zachowa to, co widział tylko dla siebie.

— Oby — westchnęła Black. — Dobra, musimy powiedzieć o tym Syriuszowi — dodała, a na jej usta powrócił lekki uśmiech.

Remus poczuł pewien niepokój spowodowany właśnie Syriuszem. Od zawsze chronił Lacertę nade wszystko, a każdego chłopaka, jaki zbliżył się do jego kochanej siostry, z automatu traktował o wiele chłodniej, niż innych.

Kiedy weszli już do Hogwartu, Remus postanowił podzielić się z Lacertą swoimi obawami.

— Przecież mój brat nic nie zrobi — odparła rozbawiona, gdy wchodzili po schodach prowadzących na siódme piętro. — Poza tym lepiej, żeby się dowiedział tego od nas, bo dopiero byłoby mu przykro.

— Też racja — mruknął zielonooki pod nosem.

Wolnym krokiem dotarli do portretu Grubej Damy, lecz jak się okazało, w salonie Gryfonów oraz w dormitorium nie było chłopaków. Jedynie kilka osób z innych klas siedziało w pokoju wspólnym. Dzisiejsza pogoda sprawiła, że wszystkich wywiało na błonia i dziedzińce, a jako że Hogwart był dość duży, Lacercie i Remusowi nie widziało się szukania reszty huncwotów na takim terenie.

— No to powiemy im później — stwierdził Lupin, lustrując brunetkę wzrokiem, kiedy stali w pustym dormitorium. Podszedł bliżej i delikatnie przejechał dłonią po jej policzku, a następnie po szyi. Lacerta przygryzła dolną wargę, przez co serce zabiło mu trochę mocniej. — Czy idziemy ich szukać?

Niespodziewanie Black złapała go za koszulkę i przybliżyła do siebie, składając tym samym czuły pocałunek na ustach Remusa.

— Może później — szepnęła i poprowadziła go w stronę jego łóżka, na którym oboje się położyli, ani na chwilę nie przerywając pocałunków.

Usta Remusa muskały ją po szyi i obojczyku, a ręką wodził po jej ciele, czując, jak przeszywają ją momentami ciarki. Wydawałoby się, że nic nie może im tym razem popsuć tej chwili.

— Ocho! Luniak znalazł sobie jakąś panienkę! — Usłyszeli dumny głos Syriusza, przez który spojrzeli się na siebie z przerażeniem. Na obojgu nastolatkach wyraz paniki wypisywał się na twarzy.

Lupin pomału wstał z łóżka i odwrócił się w stronę drzwi, przez które trójka przyjaciół właśnie weszła do pokoju. Wtedy ujrzał chłopaków z ogłupiałymi minami.

— Eee... cześć — wydukała Lacerta, siadając prosto na łóżku.

James patrzył to na nią, to na Łapę i przygryzł swoją pięść, aby nie wybuchnąć głośnych chichotem. Po jego oczach widać było, że ma wielki ubaw z całej sytuacji i czeka na jej rozwinięcie. Peter z lekkim przerażeniem w oczach oddalił się o krok od Blacka i osunął się nieco w cień, a sam Syriusz wciąż stał na środku pokoju, osłupiały.

— Mój przyjaciel i moja siostra — powiedział po chwili grobowym tonem.

— Mieliśmy ci powiedzieć — zaczęła Lacerta, podchodząc do swojego brata i łapiąc go za dłonie.

Chłopak nie wyglądał na jakoś szczególnie uspokojonego, a wręcz przeciwnie.

— Co mieliście mi powiedzieć?! — zapytał, podnosząc głos, a następnie przeniósł swój mrożący krew w żyłach wzrok na Lupina. — Że razem z Remusem...

— Ja ją kocham! — zawołał nagle Lunatyk, przerywając mu ten wybuch złości. Podszedł do jego siostry i objął ją mocno ramieniem. — To nie jest jakaś głupia zabawa. Kocham ją i jesteśmy parą, czy ci się to podoba, czy nie.

— On ma rację — dodała szarooka, wtulając się w klatkę piersiową Lupina, nie spuszczając przy tym wzroku ze swojego bliźniaka.

Zapadła cisza. W końcu ku zdziwieniu wszystkich w pokoju Syriusz uśmiechnął się i przytulił ich.

— W takim razie... w porządku! — zawołał zadowolony. — Jeżeli tak to wygląda, to się cieszę — dodał, a gdy ich puścił, Lacerta i Remus wymienili zdziwione spojrzenia.

— A tak w ogóle, od kiedy wy jesteście parą? — zapytał Potter.

Dopiero teraz Remus przypomniał sobie, że on oraz Peter są w pokoju. Glizdogon, widząc, że zagrożenie minęło, wyłonił się z cienia i rozsiadł się wygodnie na swoim łóżku, a Rogacz podszedł bliżej ich trójki, szczerząc zęby w uśmiechu. 

— Od... niecałej godziny — odparła brunetka, czerwieniąc się lekko.

Twarz Syriusza przybrała nico kamienny wyraz.

— Czekaj, to jesteście ze sobą od niecałej godziny i już postanowiliście się obściskiwać na łóżku i nie wiadomo co jeszcze, gdybym wam nie przewał? — rzekł Black, zakładając ręce na piersi, a jego jedna brew nieco się uniosła. 

Lacerta natychmiast spoważniała i przyjęła podobną pozę co brat.

— Nic byśmy takiego nie robili, poza tym nie zmuszaj mnie, żebym ci przypomniała, co ty robisz! — burknęła, dźgając go palcem w klatkę piersiową. — Przyjaźnię się z Remusem od pięciu lat, znamy się na wylot, więc co w tym dziwnego, że po tym czasie będąc ze sobą w związku, się całujemy?

— No, dobra, dobra — westchnął, rozkładając ręce w geście obrony. — Już nic nie mówię. Coś w tym jest...

Black skierował się do swojej części pokoju i usiadł na krańcu swojego łóżka, za to jego siostra stwierdziła, że pójdzie pogadać z dziewczynami, więc pocałowała Remusa na pożegnanie i wyszła z ich pokoju. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Potter poklepał Lupina po plecach.

— Stary, ale ci się poszczęściło! — zawołał radośnie. — Trochę ci zazdroszczę, bo Łapa zabraniał mi się do niej zbliżać, a sam bym chętnie...

— Lepiej tego nie kończ — warknął Black, mierząc przyjaciela morderczym spojrzeniem. — Dobrze ci radzę, stary.

Peter parsknął śmiechem, zwracając na siebie uwagę, po czym dał znak Potterowi, aby się nim nie przejmował i kontynuował swoją wypowiedź.

— No... w każdym razie, gratulacje! — dokończył James, nieco speszony przez przyjaciela.

— Eee... dzięki? — bąknął Remus, cały czas czując na sobie wzrok Syriusza.

— Tak. Cieszę się, że to akurat ciebie wybrała na swojego chłopaka — odezwał się Black, lekko się uśmiechając. — Ale jeśli ją skrzywdzisz, to... — Kciuk bruneta powędrował na jego szyję i przejechał po niej, dając Remusowi wyraźną wiadomość, co może nastąpić.

— Przejedziesz palcem po szyi? — wtrącił Potter, chcąc tym wkurzyć przyjaciela, co oczywiście mu się udało.

Black and the Marauders • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz