Rozdział 28 - Peleryna-niewidka

4.7K 396 387
                                    

— Miałaś mówić, jak się do ciebie znowu doczepi — zdenerwował się Remus, kiedy razem z Lacertą ruszyli do wyjścia z biblioteki.

Gryfonka wywróciła oczami i poprawiła pasek od swojej torby pełnej książek.

— Kiedy miałam to zrobić, jak dopiero co się do mnie dosiadł? — zauważyła Black, odpowiadając swojemu chłopakowi lekko zirytowanym głosem. — Nie jestem ofermą, Remusie. Potrafię o siebie zadbać, więc nie musisz robić za mojego rycerza.

— Nie powiedziałem, że tego nie potrafisz, ale z takimi typami trzeba dosadnie, bo się nie odkleją.

— Cóż, dziękuję za ten pouczający wykład o natrętnych typach, profesorze Lupin. — Lacerta uśmiechnęła się niewinnie w stronę zielonookiego, co ten skwitował pokręceniem głową w niedowierzaniu.

Chłopak złapał Lacertę za rękę, po czym zatrzymał się na moment. Black zrobiła to samo i spojrzała wyczekująco na Remusa, kiedy ten zbliżył się o krok i położył dłoń na jej talii, po czym zacisnął ją lekko na biodrze Lacerty i przybliżył dziewczynę do siebie.

— Czasem jesteś strasznie nieznośna, wiesz? — rzekł, opierając swoje czoło o czoło Lacerty.

— Doskonale. — Uśmiechnęła się zadziornie i cmoknęła go lekko w usta.

Twarz Remusa natychmiast się rozpromieniła, a usta wygięły się w uroczym uśmiechu. Nie chcąc przedłużać, Lacerta złapała Lupina za dłoń, splatając ją ze swoją i już po chwili kontynuowali wędrówkę przez korytarze Hogwartu. W końcu byli umówieni na korki z obrony przed czarną magią, którą zdecydowanie musiała przećwiczyć, a nie chciała też spóźnić się na próby stworzenia eliksiru u Slughorna. Tym bardziej że wcale nie szło im to najlepiej. Już kilka razy musieli pozbyć się nieudanego zalążka mikstury.

— Tooo... co chciał od ciebie Avery? — zapytał niepewnie Remus, przeczesując jasnobrązowe włosy wolną ręką.

Black zauważyła, że chłopak zaczął zachowywać się podobnie, jak kiedyś, gdy w Hogsmeade rozmawiali o swoich kiepskich randkach z przeszłości. Nie mogła uwierzyć, że był o niego zazdrosny. Jakby jeszcze było o co.

— Trochę sobie pogadał, a potem zaprosił mnie na randkę.

— Co zrobił?

— Oczywiście się zgodziłam — skłamała Lacerta, chcąc się podroczyć z Remusem, ale widząc jego skonfundowaną minę, nie potrafiła być dłużej poważna i parsknęła śmiechem. — No przepraszam, ale musiałam.

— Dobra, dobra — Machnął ręka, ewidentnie mając dość tematu Ślizgona. — To gdzie chcesz te korki z obrony, skoro ewakuowaliśmy się z biblioteki?

— Z tobą to wszędzie mogę. — Dziewczyna uśmiechnęła się zalotnie i poruszyła znacząco brwiami.

Remus zaśmiał się pod nosem, po czym wskazał na drzwi od jednej z sal.

— Więc pierwsza lepsza pusta klasa będzie odpowiednia.

— Tylko się pośpieszmy, bo wieczorem mam korki z eliksirów.

— Dzisiaj też? — zapytał z niezadowoleniem w głosie. Prawda była taka, że pomału zaczynał coraz bardziej odczuwać nieobecności Lacerty i stęsknił się za chwilami spędzonymi tylko we dwoje i to na dłużej niż trzy godziny. — Trochę to dziwne, skoro tak bardzo chciałaś polepszyć oceny z obrony. Za to spędzasz prawie każdy wieczór na korkach z eliksirów, a przecież miałaś wybitny na sumach.

— No... właśnie dlatego, że się do nich przykładam mam wybitny. A teraz dochodzi nam więcej materiału, prawda?

— Może — westchnął, a Lacerta odetchnęła z ulgą, że nie ciągnął jej dalej za język.

Black and the Marauders • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz