Rozdział 13 - Koniec psot

8.6K 684 888
                                    

Następnego poranka Lacerta zajadała się kanapkami w Wielkiej Sali, obserwując z niewielkiej odległości kłótnię jej współlokatorki Mary oraz jej chłopaka Tony'ego, który mimo obciążających dowodów nadal wypierał się wczorajszego spotkania z Puchonką.

— Ale z niego idiota — mruknęła brunetka do Huncwotów, siedzących obok i również przyglądających się temu małemu przedstawieniu. — Jeszcze będzie się wykręcał.

Nie trzeba było długo czekać na interwencję jednego z nauczycieli. W końcu Mary dała sobie spokój z Krukonem i ruszyła na zajęcia, nie zapominając o przeklinaniu na swojego byłego po drodze.

Black odwróciła się do chłopaków i powróciła do tematu mapy, który przerwała im kłótnia głośna na całą salę. Dopiero wyjaśniali jej, że gdy zakończy jej używanie, będzie musiała stuknąć w nią różdżką i powiedzieć: "Koniec psot".

— Wszystko już wiem, nie martwcie się — powiedziała, po czym sięgnęła po swoją torbę z książkami. — Lepiej chodźmy na zajęcia, bo znowu się spóźnimy.

Mijały kolejne zajęcia, a co za tym idzie, kolejny raz nauczyciele męczyli ich przeróżnymi zadaniami, ponieważ już za dwa miesiące miały odbyć się sumy. Lacerta ruszyła szczęśliwa na transmutację z myślą, że była to ostatnia lekcja tego dnia i zaraz po niej miała spotkać się z Remusem sam na sam pierwszy raz od dawna.

Brunetka jak zwykle trochę się spóźniła, ale zdołała wejść do sali niezauważona, ponieważ McGonagall była zajęta przez rozmowę ze Snape'em, który stał przy jej biurku.

— Pani profesor, przysięgam, że pies dopiero co zakradł się do mnie, gdy byłem na błoniach i zjadł mój esej, a po chwili podbiegł do jelenia i przybił z nim piątkę! — wyjaśniał histerycznym głosem, a dziewczyna o mało nie parsknęła śmiechem na całą salę.

Zerknęła na huncwotów, którzy ledwo powstrzymywali chichot, a w szczególności cali czerwoni na twarzy Syriusz i James.

— Jeszcze nie wiem jak, ale wiem, że to sprawka Pottera — prychnęła Evans za plecami Lacerty, gdy Severus wrócił wkurzony na swoje miejsce, lecz szarooka postanowiła tego nie komentować.

Po zajęciach dogoniła Łapę i Rogacza, zarzuciła im ramiona na barki i w trójkę ruszyli w stronę ruchomych schodów, zmierzając na siódme piętro do pokoju wspólnego.

— Ach, wy i te wasze żarciki — westchnęła rozbawiona Lacerta. — Nie, żebym była wredna, ale żałuję, że przy tym nie byłam, bo to musiało świetnie wyglądać.

— Gdybyś widziała minę Smarka... — zarechotał James, powracając w myślach do tego momentu.

— To było coś! — zawtórował mu Syriusz.

— Ciekawe, co by pomyślał, gdyby zobaczył tam dodatkowo czarną panterę — zaśmiała się jego siostra na samo wyobrażenie takiej sytuacji.

Godzinę później wyszykowana i gotowa na spotkanie z Remusem, Lacerta wyszła z dormitorium. Nie miała pojęcia, o czym chłopak chciał z nią porozmawiać, ale starała się myśleć optymistycznie.

W umówionym miejscu był już Lupin. Siedział na jednej z ławek znajdujących się na dziedzińcu i czytał książkę, a dwie dziewczyny stojące niedaleko, chichotały, przyglądając się chłopakowi. Lacerta przewróciła oczami i uśmiechnęła się wrednie przez złośliwą myśl, która nawiedziła jej umysł.

— Luniek! — krzyknęła, podbiegając do chłopaka, który zdążył już wstać z miejsca, gdy tylko ją zauważył i rzuciła się mu na szyję, całując go w policzek.

Black and the Marauders • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz