Rozdział 15 - Severus

8K 602 242
                                    

— Nie cierpię go — burknął James, utkwiwszy swoje orzechowe oczy w Severusie, który siedział na trawie razem z Lily niedaleko huncwotów.

Nikt nie skomentował słów Pottera, gdyż każdy wiedział, jaki ma stosunek do tego Ślizgona. Brunet oparł się o pień drzewa, pod którym aktualnie siedzieli i zmierzwił swoje czarne włosy, robiąc na swojej głowie jeszcze większy nieład, niż wcześniej.

— Co ona w nim widzi? — odezwał się po raz kolejny.

— Znają się od dziecka, więc to raczej zrozumiałe, że spędza z nim czas, Rogasiu — mruknęła Lacerta od niechcenia, wtulając się mocniej w tors Lupina. Remus siedział obok Jamesa i również opierał się o drzewo, ściskając brunetkę ramionami i co jakiś czas całując czubek jej głowy.

Minęło kilka dni odkąd Lacerta i Remus wyjawili przyjaciołom, że są parą, lecz Syriusz wciąż ich pilnował, choć pytany o to wprost zarzekał się, że przecież nie ma nic przeciwko i cieszy się szczęściem siostry i Lupina. 

Tego dnia Lacercie również udało się przyuważyć jego szare oczy, spoglądające na nich z dziwnym grymasem na twarzy.

— Nudzę się — rzekł Syriusz, rozglądając się dookoła po uczniach rozłożonych na trawie. — Chciałbym, żeby już była pełnia księżyca. Przynajmniej coś się by działo.

— Może ty byś chciał — mruknął ponuro Lupin, po czym poruszył się niespokojnie.

Black odsunęła się na chwilę i spojrzała na swojego chłopaka. Jego jasnobrązowe włosy jak zwykle nieco przysłaniały mu zielone oczy, a twarz pokryta bliznami się trochę ściągnęła. Widać było, że zaczyna odczuwać zbliżającą się pełnię, a samo wspomnienie o niej nie dodawało mu otuchy.

— Wszystko okej? — zapytała, patrząc na niego zmartwionym wzrokiem. Lupin uśmiechnął się nieśmiało i przyciągnął Lacertę z powrotem do swojej klatki piersiowej.

— Tak, nie martw się — odparł, po czym cmoknął ją w czoło.

Resztę dni do pełni Lacerta spędzała z Remusem, opiekując się nim i próbując jakoś umilić mu ten czas złego samopoczucia tuż przed pełnią.

— Marlena chyba całkiem nieźle znosi ten zawód miłosny — stwierdziła Dorcas, gdy razem z Lacertą i Lily siedziały we trójkę przy stole w Wielkiej Sali na kolacji.

Blondynka usadowiła się kilka miejsc dalej i podpierała się na jednej ręce, całkowicie odcięta od tego, o czym rozmawiają obok Mary i Alicja.

— Chyba tak — bąknęła Black, zerkając na McKinnon obojętnym wzrokiem — ale jakoś się do mnie nie odzywa, jeżeli nie musi tego robić, więc chyba nie do końca.

— Serio? Trochę to dziecinne — obruszyła się Evans.

Szarooka pokiwała głową, zgadzając się ze słowami rudej, po czym spojrzała na zegarek, aby zobaczyć, ile godzin zostało do północy. Była umówiona o tej godzinie z chłopakami w ich pokoju.

— A właśnie, Cert — zaczęła Lily, więc ta podniosła na nią wzrok. Dziewczyna zagarnęła kosmyk włosów za ucho, ukazując zielone oczy. — Powiedz coś Potterowi, bo znowu uwziął się bez powodu na Seva. Ostatnio miotał w niego zaklęciami, a twój brat mu przyklaskiwał — prychnęła na koniec, okazując swoje zbulwersowanie, a Lacerta poczuła jak policzki lekko ją zapiekły. Zrobiło jej się strasznie głupio.

— Eee... dobra, ale nie obiecuję, że mnie posłucha — odparła i od razu wzięła do ręki puchar z sokiem, aby upić z niego łyk.

Black and the Marauders • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz