Rozdział 20 - Ucieczka

5.8K 527 299
                                    

Syriusz miał szczerą nadzieję, że to ostatni raz, kiedy widział ściany Grimmauld Place i w środku nocy cicho zamknął za sobą drzwi od pokoju, który należał do niego przez szesnaście lat. Lacerta wyszła z pomieszczenia obok zaraz po nim, a następnie spojrzała na brata, jakby niewerbalnie pytała go, co dalej. Nie ustalili wcześniej ze sobą planu. Słowo o ucieczce się rzekło i oboje spakowali swoje rzeczy, po czym włożyli na siebie najbardziej nierzucające się w oczy mugolskie ubrania.

— Gdzie masz jakiś kufer czy cokolwiek? — zapytał szeptem Syriusz, widząc, iż jego siostra miała ze sobą tylko małą torebkę przewieszoną przez ramię oraz czarną kotkę na rękach.

— Tutaj — odparła, poklepując ową torebkę. — Rzuciłam na nią zaklęcie zmniejszająco-zwiększające i wpakowałam tam swoje rzeczy. Daj tę walizkę. — Wyciągnęła rękę w kierunku bruneta.

Chłopak podał jej swój bagaż, a ta schowała go do torebki. Syriusz miał teraz w ręku jedynie swoją miotłę, Kometę Sto Czterdzieści.

— A więc rozpoczynamy tajną operację pod kryptonimem Emancypacja Psa i Kota Zniewolonego — zakomenderował dziarsko Syriusz, po czym widząc minę Lacerty, wzruszył ramionami. — To tytuł roboczy.

— Jestem panterą, proszę mnie nie umniejszać — parsknęła cichym śmiechem brunetka. — Dobra, już czas Łapciu.

Oboje przekradli się obok sypialni rodziców, starając się nie hałasować, aby ich nie obudzić i dotarli do głównego holu. Tam otrzymali nieprzyjemną niespodziankę, jako że usłyszeli ciche głosy dochodzące z salonu; należały do ich matki i ojca. Nie leżeli w łóżku, jak myśleli, a co gorsza, głosy zbliżały się do przedpokoju.

Lacerta zamarła i poczuła, że żołądek jej podskoczył. Wciąż byli daleko od drzwi wejściowych i słodkiej wolności po drugiej stronie, co liczyło się z tym, że ucieczka nie będzie tak szybka i płynna, jak mięli nadzieję.

— Syriusz? Lacerta? — powiedział Orion, oszołomionym głosem, widząc swoje dzieci ubrane do wyjścia.

Państwo Black stanęli w drzwiach, wpatrując się w swoje dzieci.

— Eee... — wydukała z siebie szarooka. Brak gotowości do kłamstwa był dla niej czymś zupełnie nowym. Zwykle nie miała z tym problemu, jeśli chodziło o jej rodziców.

— Wybieracie się gdzieś? — spytał powoli ich ojciec, nie spuszczając oczu ze swoich dzieci, którym również przyglądała się groźnie Walburga.

— Cóż — mruknął Syriusz. — My tak jakby... — Spojrzał na Lacertę i krzyknął: — Uciekamy!

Razem pobiegli do drzwi, lecz nie minęło kilka sekund, kiedy Syriusz został uderzony o ścianę; wydał z siebie pomruk bólu i usłyszał, jak ojciec przeklina z frustracji. W tym samym czasie Lacertę złapała matka, lecz dziewczyna od razu się jej wyrwała.

— Ty niewdzięczny... — warknął Orion, ciężko oddychając, gdy szarpał się z Syriuszem.

Oszołomiona Lacerta wyciągnęła różdżkę i wycelowała nią w ojca.

— Zostaw go!

— Nie, dopóki jesteście pod moim dachem!

Walburga stała w oddali i ciężko oddychała, przyglądając się zamieszaniu. Była wyraźnie wzburzona, tak samo, jak jej mąż. Szok ustąpił i teraz Lacerta była wściekła, że ojciec odważył się po raz kolejny położyć rękę na jej bracie. To był absolutny koniec.

— Odchodzę — powiedział Syriusz, wyrywając się Orionowi. Widząc to, Lacerta opuściła różdżkę. — Razem z Lacertą wychodzimy z tego domu, uciekamy od was i nigdy nie wrócimy. Nienawidzę tej rodziny i wiem, że z wzajemnością.

Black and the Marauders • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz