James przemienił się w swoją ludzką postać i natychmiast podbiegł do leżącej na trawie Lacerty. Nie było z nią najlepiej, lecz dziewczyna nie zdawała sobie jeszcze z tego sprawy.
— Nic ci nie jest? — zapytał spanikowany, lustrując dziewczynę wzrokiem. Zupełnie jakby nie chciał przyjąć do wiadomości, że coś poszło nie po ich myśli.
Tuż za plecami Pottera stanął Syriusz wciąż pod postacią czarnego psa, bacznie obserwując otoczenie, w razie nagłego powrotu wilkołaka. Tak naprawdę dopiero w tym momencie zdali sobie sprawę, iż zamartwienia Lupina, nie były bezpodstawne.
— Chyba nie — odparła Lacerta, a Jamesowi trochę ulżyło. Dziewczyna wypuściła powietrze z ust i powędrowała wzrokiem na kucającego przed nią Pottera. Dopiero dotarło do niej, na co naraził się okularnik, przemieniając się w człowieka. — Dlaczego się zmieniłeś? Zgłupiałeś do reszty? A jak Remus tutaj wróci i cię zaatakuje?! — wycedziła w jego stronę.
— Sama się przemieniłaś — odrzekł zakłopotany, poprawiając okulary, które zsunęły mu się lekko z nosa.
— Nie specjalnie przecież — sapnęła Black, jakby to było oczywiste, a następnie wyciągnęła do bruneta dłoń. — Pomóż mi wstać.
Chłopak złapał Lacertę za ręce i pociągnął. Wtedy to poczuła — straszliwy ból przeszywający jej cały prawy bok. Syknęła przeraźliwie i pośpiesznie przegryzła wargi, aby nie robić więcej hałasu, który mógł sprowadzić wilkołaka. Zerknęła na źródło bólu i zobaczyła plamę krwi, więc natychmiast odwróciła się za siebie. W miejscu upadku znajdował się wystający, ostro zakończony kawałek korzenia, pokryty krwią. Gdy Lacerta uświadomiła sobie, iż ów korzeń wbił jej się w ciało, zrobiło jej się słabo.
Syriusz i Peter także się przemienili i zaraz znaleźli się przy szarookiej. Łapa, widząc głęboką ranę na ciele swojej siostry, zamarł.
— Zabieram cię do pani Pomfrey — rzekł Black, zachowując zimną krew. — Możesz się zmienić w panterę? Jeśli nie to pójdziemy jako ludzie, ale byłoby lepiej iść jako zwierzęta. Mniejsza szansa, że nas zaatakuje.
— Spróbuję.
Brunetka skupiła się na przemianie i o dziwo udało się, lecz każdy krok sprawiał jej trudność, a droga do szkoły była dosyć długa, co jedynie utrudniało zaistniałą już sytuację. Na domiar złego usłyszeli nagłe głośne wycie dochodzące zza koron drzew, oznaczające, iż Lupin musiał być gdzieś blisko, a to, że Lacerta zostawiała za sobą strużki krwi, z pewnością nie pomagało.
James pobiegł w głąb lasu pod postacią jelenia, aby w razie potrzeby zatrzymać Remusa, a Peter, Syriusz i Lacerta kroczyli dalej w kierunku drzwi wejściowych.
W końcu dotarli na miejsce, a przed drzwiami do zamku zmienili się z powrotem w ludzi.
— Złap się mnie — nakazał Black, a ręka Lacerty spoczęła na jego barkach. Syriusz złapał siostrę powyżej pasa i pomógł jej wejść do zamku.
W tym czasie Peter otworzył przed nimi drzwi, po czym skierowali się ku schodom, a droga do skrzydła szpitalnego ciągnęła się niemiłosiernie.
— Ona już jest blada jak ściana! — Black usłyszała głos Petera, dochodzący gdzieś z jej lewej strony.
— Widzę — odparł donośnym głosem szarooki, a jego głos poniósł się echem od ścian pustego korytarza.
— Jak my to wyjaśnimy pani Pomfrey? — zapytała brunetka ledwo przytomnym głosem. Straciła sporo krwi, a mroczki przed oczami oraz szum w uszach były tego oznaką.
CZYTASZ
Black and the Marauders • Remus Lupin
FanfictionNikogo nie zdziwi fakt, że Remus się zakochał. W końcu to nic nadzwyczajnego i takie rzeczy się zdarzają. Problem pojawia się, dopiero kiedy wychodzi na jaw, iż obiektem westchnień Remusa jest siostra jego przyjaciela, a jej rodzina od pokoleń tward...