Rozdział 17 - Gwiazdozbiory

7.8K 609 586
                                    

— Już przestań się stroić i tak zawsze wyglądasz pięknie — rzekł Remus, stojący w drzwiach od dormitorium Lacerty. Oparł się bokiem o framugę i z niemałym rozbawieniem przyglądał się, jak dziewczyna co chwilę zmieniała coś w ubiorze. — A widziałem cię już zasmarkaną w rozciągniętym dresie, więc możesz mi wierzyć na słowo — zaśmiał się cicho.

— Byłam wtedy chora! — oburzyła się na samo wspomnienie tamtego dnia. — Mówiłam Dorcas, żeby ci nie otwierała, bo źle wyglądam, to nie... trzeba otworzyć drzwi na oścież, aby chłopak, w którym jestem zakochana, mógł ujrzeć mnie ledwo żywą...

Lupin parsknął śmiechem, chociaż próbował się powstrzymać.

— Cert, ale rusz swoje piękne cztery litery, bo zanim wyjdziemy, będzie już noc i tyle z wypadu.

— To pooglądamy chociaż gwiazdy — odparła, uśmiechając się zwycięsko. — Już idę, marudo — dodała, wkładając buty kolorystycznie pasujące do letniej sukienki i wraz z Remusem, który mruknął "nareszcie", ruszyli w stronę wyjścia.

Ciepły letni wiaterek przyjemnie muskał ich po twarzy, gdy ruszyli w stronę wioski. Lupin splótł ich dłonie i złożył szybki pocałunek na czole swojej dziewczyny.

— Widziałaś się dzisiaj z Syriuszem? — zapytał.

— Nie — odparła krótko. — A co?

— Ciekawiło mnie czy nadal jesteście pokłóceni. — Wzruszył ramionami.

— Nie wiem, czy będzie chciał jeszcze ze mną gadać, skoro tak go ostatnio zlewałam. — Dziewczyna burknęła pod nosem.

Czuła się źle z całą tą sytuacją. Nienawidziła kłócić się z Syriuszem, ale też było jej trochę głupio go teraz przepraszać. Duma jej na to nie pozwalała. Sama już nie wiedziała, czego dokładnie oczekiwała po swoim zachowaniu, bo na pewno nie skruchy brata, skoro mu nie wybaczyła. Może po prostu odpoczynku od jego towarzystwa?

— Jak nie spróbujesz, to się nie przekonasz.

Hogsmeade pięknie wyglądało podczas każdej pory roku, choć Lacerta zawsze uważała, iż to zima nadawała wiosce lepszej atmosfery.

Wpadli najpierw do Miodowego Królestwa, aby zaopatrzyć się w zapasy ulubionych słodyczy, po czym wyszli na zewnątrz i stanęli na środku głównej drogi.

— To gdzie idziemy? — zapytała szarooka, zajadając się gałką lodów truskawkowych. — Tylko błagam, nie do herbaciarni — dodała szybko, kiedy Lupin ledwo wypowiedział słowo "pani".

— Masz jakąś traumę związaną z tym miejscem czy jak? — Spojrzał na Black, marszcząc brwi.

— Po prostu już tam byłam i nie jest to miejsce, które lubię — wyjaśniła.

— Kiedy tam byłaś?

— Na trzecim roku z Adrianem Stebbinsem. — Machnęła ręką, dając Lupinowi do zrozumienia, że to nie było nic istotnego. — Tragedia. Uciekłam z tej randki, gdy tylko poszedł do toalety. Lily i Dorcas miały z tego ubaw przez tydzień.

— Stebbins? — prychnął kpiąco. — Przecież to kretyn. Jak mogłaś z nim wyjść i dlaczego nigdy o tym nie wspomniałaś?

— Nie mów, że jesteś zazdrosny — parsknęła śmiechem, utkwiwszy w nim spojrzenie. Remus nieco nerwowo zacisnął szczękę, patrząc gdzieś w dal, a Lacerta pokręciła głową w niedowierzaniu. — Dowiedziałam się, że nie grzeszy inteligencją na tej randce. Gadał takie bzdury, że nie dało się wytrzymać, poza tym kleił się do mnie, więc uciekłam. Po tej akcji więcej się do mnie nie odzywał, a ja nie miałam nic przeciwko temu. Nie chwaliłam się, bo nie było czym, a jak chciałeś wiedzieć, z kim się umawiałam przed tobą, wystarczyło zapytać, przecież nic nie ukrywam.

Black and the Marauders • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz