Rozdział 38 - Nowy początek

2.7K 240 324
                                    

And I'd give up forever to touch you
'Cause I know that you feel me somehow

Tak jak James i Lacerta sobie obiecali, nie wspomnieli o ich małym incydencie i nawet nie zamierzali. Mieli trudne momenty w swoich życiach, potrzebowali oderwać się od uczucia samotności. Nic poza tym. Teraz udawali, że nic takiego nie miało miejsca i bardzo dobrze im to szło. Może dlatego, że naprawdę nie było w tym większych uczuć, jedynie chwila słabości.

Nadszedł koniec roku szkolnego i Syriusz nie mógł przestać mówić o motocyklach. Pierwsze co chciał zrobić po powrocie do domu Potterów, to kupić jeden dla siebie. 

— Wypadałoby wynająć jakieś mieszkanie, żeby nie męczyć już rodziców Jamesa, Łapko — stwierdziła Lacerta zza książki, kiedy przemierzali drogę powrotną w szkolnym pociągu. 

Siedziała obok Remusa (który zajął miejsce przy oknie) i do tej pory nie odezwała się nawet słowem, zbyt pochłonięta akcją, lecz akurat jego nieustępliwy zachwyt nad mugolskim środkiem transportu na moment sprowadził ją do rzeczywistego świata. Naprzeciwko nich, miejsca w przedziale zajmowali kolejno od drzwi Peter, Syriusz i James.

— A czy ktoś się u mnie skarży? — wtrącił James, unosząc ręce w pytającym geście. — Możecie u nas mieszkać, ile wlezie. 

— To miłe, ale obiecaliśmy, że to chwilowe rozwiązanie — odparła Lacerta, uśmiechając się lekko. 

Odkąd dostali pokaźny spadek po wujku Alphardzie nie musieli się chociaż martwić o swoją przyszłość. Wydawało się, że od tej pory powinno być już tylko lepiej. 

Po tej krótkiej wymianie zdań Lacerta powróciła do lektury, pozwalając chłopakom na przeróżne rozmowy, w których nie miała nawet ochoty uczestniczyć. Zresztą już po pierwszych minutach zupełnie wyłączyła się na świat wokół niej. 

Po kilku godzinach czuła już zmęczenie, szczególnie oczu, więc odłożyła książkę. Niedługo później przysnęła. 

Remus, który z głową opartą o szybę obserwował mijane krajobrazy, nagle poczuł, że głowa Lacerty opadła na jego ramię. Spiął się. Spoglądnął na Lacertę zielonymi oczami, pięknymi i przestraszonymi zarazem. Czuł ciepło jej ciała oraz... palący wzrok jej brata. 

Syriusz znosił jego towarzystwo ze względu na siostrę oraz przyjaciół, ale ciągle miał mu za złe całego zerwania. Wiesz co, Remus... nie odzywaj się do mnie, dopóki nie zmądrzejesz. Już i tak ci daruje, bo nie chce się dodatkowo kłócić z Cert, ale przysięgam, że chętnie bym cię po prostu walnął. Jego słowa odbijały się w myślach Remusa, kiedy spojrzał na Blacka.

Obudził ją dopiero kiedy dojechali do Londynu.

— Ojejku, przepraszam, Remmy — wymamrotała Lacerta z zakłopotaniem, gdy obudziła się wtulona w jego ramię. — Mogłeś mówić...

Chłopcy wyszli jako pierwsi z przedziału, Remus natomiast pomógł Black ze ściągnięciem bagażu z górnej półki. 

— Nie przeszkadzało mi to, poza tym spałaś. Przecież nie będę cię budzić — podsumował Lupin. 

Lacerta wzięła swoją kotkę Misty na ręce i poczuła, jak małe pazurki wbiły jej się lekko w bark. Przytrzymała ją lewą ręką zaś prawą sięgnęła nieudolnie po bagaż, bo ta zaczęła się wyrywać. 

— Kurde, Misty — żachnęła się brunetka, próbując przytrzymać kota.

— Zostaw już tę walizkę, mogę ci ją ponieść. 

Black and the Marauders • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz