O świcie wracali powolnym marszem przez las. Nikt się nie odzywał, a słychać było jedynie kroki i łamiące się co jakiś czas pod ich stopami gałązki. Remusa podtrzymywali James i Syriusz, a Lacerta szła przodem razem z Peterem, wskazując im tym samym kierunek.
Na ciele Lupina widniało kilka świeżych ran i bynajmniej nie były zrobione przez niego. Jego ramiona zdobiły krwawe szramy pazurów pantery, które brunetka przez przypadek zrobiła w trakcie szarpaniny i to właśnie przez nią, musiał czuć się dodatkowo osłabiony.
— O co chodzi? — zapytał zielonooki, na moment przed dosyć głośnym syknięciem z bólu. — Widzę, po was, że coś się stało.
— Nic takiego, Luniak — odparł Rogacz, po czym przełknął ślinę, zerkając nerwowo na przyjaciół.
Lacerta nie miała serca powiedzieć mu teraz, co się wydarzyło tej nocy. Starczyło jej chwilowo wrażeń i domyślała się, że chłopakom również.
— Pogadamy, gdy już będziemy w zamku i pani Pomfrey się tobą zajmie. — Szarooka rzekła bardziej do siebie aniżeli do swojego chłopaka, lecz w tej mrocznej ciszy, jaka zapadła w lesie i tak każdy słyszał ją bardzo wyraźnie.
Przez kolejne dni Lacerta żyła w ciągłym strachu, że Snape może się komuś wygadać o tym, co zaszło tamtej nocy. Podczas każdych zajęć, jakie dzielili ze Ślizgonami, obserwowała go, co chwilę zaciskając mocniej pięści, gdy tylko szeptał coś do kolegi z ławki.
— Wpadasz w paranoję, Cert — szepnął jej do ucha Remus, podczas zajęć z transmutacji, kiedy znów wbiła wzrok w plecy Ślizgona.
Lupin złapał swoją dziewczynę za dłoń, którą natychmiast pogładził, a Lacerta przyznała mu w duchu rację. Do tej pory nikt o niczym nie wiedział, a nawet gdyby miał to zrobić, Black i tak nic by na to nie poradziła.
Remus nie był zachwycony "żartem" Syriusza, co zresztą nikogo nie zdziwiło, ale chłopak miał miękkie serce, więc już po kilku dniach ciągłego przepraszania wszystkich przez Syriusza, wybaczył mu. Tak samo było z resztą Huncwotów, jedynie Lacercie było ciężko się przemóc.
— Znienawidzisz mnie teraz jak Regulus, czy co? — zapytał Black pewnego wieczoru, gdy jego bliźniaczka nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. Dopiero po tych słowach dziewczyna łaskawie podniosła na niego wzrok. Podpierał się ramionami o oparcie fotela, na którym siedział Potter. — Właściwie, to chyba już się stało, skoro się nawet do mnie odzywasz — dodał po chwili.
— Nie zaczynaj gadać głupot — odparła oschle. — Po prostu nie mam ochoty na rozmowę.
— Od kilku dni? — prychnął, po czym wyprostował się i utkwił w Lacercie swoje spojrzenie. — Co ja mam jeszcze zrobić, żebyś mi wybaczyła?
— Nic. Daj już spokój — burknęła, a następnie sięgnęła po książkę, którą uprzednio czytała i odnalazła stronę z zakładką.
— Nie będę za tobą latał całe życie, błagając o wybaczenie.
— To świetnie — rzekła chłodno, a jej brat mruknął coś pod nosem i twardym krokiem udał się do swojego dormitorium.
Kątem oka Lacerta zauważyła spojrzenie Remusa, który przez cały czas obejmował ją ramieniem. Domyśliła się, że zaraz wygłosi jakieś kazanie i się nie pomyliła.
— Cert... nie uważasz, że trochę przesadzasz? — zapytał zielonooki, a ta zacisnęła usta w wąską kreskę. — Chyba nie masz zamiaru stracić kontaktu z kolejnym bratem.
— Nie, Rem. Nie mam takiego zamiaru — westchnęła Lacerta, zamykając głośno książkę.
Odłożyła ją obok siebie, a zaraz po tym, na jej okładce usiadła Misty. Czarna kotka utkwiła swoje niebieskie oczy w Peterze, siedzącym po drugiej stronie kanapy, który natychmiast zmienił swoje miejsce, aby być od niej jak najdalej.
CZYTASZ
Black and the Marauders • Remus Lupin
FanfictionNikogo nie zdziwi fakt, że Remus się zakochał. W końcu to nic nadzwyczajnego i takie rzeczy się zdarzają. Problem pojawia się, dopiero kiedy wychodzi na jaw, iż obiektem westchnień Remusa jest siostra jego przyjaciela, a jej rodzina od pokoleń tward...