Obie czyste i całkiem nie śmierdzące siedziałyśmy w chłodnym wnętrzu domku. Ciemna koszulka zsuwała mi się z ramienia. Bella zaś ponownie podrzucała nóż. Ciarki przechodziły mnie na samą myśl co mogłoby się stać, gdyby go nie łapała. Połyskiwał lekko za każdym razem, kiedy szybował do góry. Wyglądał na bardzo ostry. Westchnęłam cicho. Milczenie było co najmniej niezręczne. Jeśli nie gorzej.
- Którego z bogów dzieckiem jesteś? - nie mogłam sobie przypomnieć, czy już mi to mówiła. Chyba wyrwałam ją z rozmyślań, bo wzdrygnęła się i momentalnie zmieniła pozycję.
- Hadesa.
Wstyd mi było się przyznać, że nie pamiętam, kto to był. Grzebiąc w odmętach wciąż oszołomionego umysłu nic nie znalazłam. Co za wstyd!
- Pan podziemi - odpowiedziała, jakby czytając mi w myślach.
Właściwie ciemne włosy i te czarne oczy ze świdrującym spojrzeniem pasowały do tak mrocznego boga. Ale też nie wyglądała ona jakoś przerażająco czy poważnie. Odpychająca była co najwyżej jej apatyczna natura. Sama dawałabym jej góra czternaście lat.
- Zgłoś swoje przybycie opiekunom.
- Hm?
- Powinnaś zgłosić swoje pojawienie się opiekunom - powtórzyła nieco dobitniej.
Na ten osobliwy sposób poczułam się wyganiana. Takie pewnie były zasady, że trzeba się gdzieś zgłosić. Ale Bella mogła chociaż zaoferować mi towarzystwo w tej procedurze. Nie zdziwiło mnie to zbytnio. Kayla miała rację - ona była nieco dziwakiem? A przynajmniej outsiderem. Było w niej coś jednak przyciągającego. Jakiś sekret, tajemnica. Wręcz czuło się jej obecność.
- Wielki Dom znajdziesz koło pola truskawek. Trzypiętrowa budowla, niebieska. Łatwo znajdziesz.
Skoro tak mnie ponaglała, to wstałam z miejsca. Poprawiłam zsuwającą się z ramienia koszulkę i wyszłam. Kątem oka widziałam, jak dziewczyna w końcu odkłada swój nóż na szafce nocnej. Tak, zdecydowanie była ona postacią osobliwą.
Kolacja. W końcu nastąpił koniec tego koszmaru. Albo koszmar dopiero się zaczynał. Trudno powiedzieć. Domek jedenasty był... no nie oszukujmy się, paskudny. Tłoczny, ciasny, nie dostałam nawet łóżka czy szafy. Z resztą, nie miałam tu i tak zbyt wielu rzeczy. Może ktoś pożyczy mi coś na piżamę.
Jedzenie ze zbieraniną różnych ludzi też nie było najmilszym przeżyciem. Z utęsknieniem spoglądałam na samotnie spożywającą posiłek Bellę. Zdawała się być całkowicie świadoma pojedynczych szeptów i plotek na jej temat. Ale nie reagowała.
- Nie patrz tak na nią. To dziwaczka, pośmiewisko - rzucił ktoś. Spojrzałam na chłopaka z mocno zarysowanym nosem. - Nawet walczyć nie potrafi.
- Uratowała mi życie - ucięłam jadowicie.
- Ona? - cały stół wybuchł śmiechem.
- Tak, właśnie ona.
Zacisnęłam mocno dłonie w pięści. Co im mogłam zrobić? Oczywiście, że nic. Mimo wszystko, źle mi było słuchać drwin skierowanych ku córce Hadesa. Na swój sposób wydawała się być... miła? Nie, to nie było to słowo. Zdecydowanie nie. "W porządku" - te słowa musiały być trafnym określeniem. A pomówienia, że nie umie walczyć? Nie miałam pojęcia skąd oni je wzięli. Chyba w życiu nie widzieli jak sprawnie rzucała nożami.
Wszystko ma swój koniec, więc i kolacja się wkrótce skończyła. Jedyne co mogłam pomyśleć, to „nareszcie". Ale idąc dalej, wcale nie miało być lepiej. Śpiewanie przy ognisku było ostatnim, na co tylko mogłam mieć ochotę. Uwielbiałam ogień, fascynował mnie odkąd byłam małym brzdącem, ale fałszowanie do wątpliwej jakości muzyki nigdy nie było moim hobby. Potrzebowałam ciszy. Czasu. Zbyt wiele się zdarzyło tego dnia.
Chcąc nie chcąc, wraz ze wszystkimi innymi wylądowałam przy otoczonym kamieniami kręgu. Jakiś chłopak dotykiem dłoni rozpalił spory stos drewna. Zaczęło się. Wzrokiem odszukałam Bellę. Siedziała w cieniu, stroniąc od światła ognia. Nie rozważałam nawet, czy do niej podejść czy nie. Po prostu to zrobiłam. Usiadłam na trawie w bezpiecznej odległości od niej. W końcu przestrzeń osobista to ważna rzecz.
- Podoba się? - zapytała się nagle. Nie odwróciła się w moją stronę. Musiałam być jedyną osobą, która potencjalnie mogła chcieć z nią rozmawiać. Chciałam. Nawet bardzo.
- Domek jedenasty to tragedia. Tłok, brak miejsca, prywatności... Będę musiała spać na podłodze. Nie mają żadnego materaca! Ile bym dała, by dostać inny kwaterunek...
- Takie zasady.
- Wiem - skrzywiłam się. - Ktoś musi mnie wpierw uznać.
Pokiwała głową.
- Właściwie... - zawahałam się, nim zadałam pytanie. Bałam się, że będzie ono kolosalnym nietaktem. - Dlaczego cię tak nie lubią?
- Też jestem tu nowa. I nie umiem walczyć za pomocą miecza. Jest jeszcze zdolność do niekontrolowanej destrukcji wszystkiego, co żyje wokół.
Jej głos był jałowy. Ale mówiła też lekko, jakby opowiadanie o tym nie sprawiało jej żadnego problemu. Nie powiedziała też więcej, niż musiała. Chyba zawsze była możliwie lakoniczna.
- Kim jesteś? - wyrwała mnie ze mgły myśli powoli zajmujących mój umysł. Najpierw nie wiedziałam nawet co jej powiedzieć. Znała mój wiek, imię, a boskiego rodzica nie znałam nawet ja sama.
- Nikim szczególnym - odpowiedziałam w końcu. Poczułam, jak prześwietla mnie spojrzeniem tych ciemnych oczu. W tym nikłym świetle wyglądała przerażająco. Brakowało tylko noża w dłoni.
- Kim byłaś, zanim tu trafiłaś? - doprecyzowała pytanie.
- Pół sierotą. Problematyczną, z dysleksją, dysgrafią, dyskalkulią i wszystkimi „dys", jakie tylko istnieją. Matki nigdy nie znałam. Tata nie ma żadnych jej zdjęć. Podobno była piękna...
- Wszyscy bogowie ukazują się śmiertelnikom jako piękne postaci.
Jakoś zabolały mnie jej słowa. Odbierały mojej mamie wyjątkowości. Ale pewnie miała rację. W końcu żyła w tym cudacznym świecie o wiele dłużej, niż ja.
- Kim ty byłaś? - nie zdałam sobie sprawy z tego, że zadałam to pytanie, nim poczułam na sobie upiorny wzrok Belli.
~~~
Zacznijmy od początku... Nigdy nie sądziłam, że jeszcze kiedyś wrócę do tej historii. Jakoś w październiku cofnęłam jej publikację. To był impuls. Nie do końca wiem skąd się wziął i co go spowodowało. Nie istotne, stało się.
Nie zaglądam na Wattpada zbyt często. Właściwie to wczoraj stało się to po raz pierwszy od... dwóch miesięcy? Przeczytałam mimochodem swoją tablicę. Znalazło się tam pytanie o to opowiadanie. Przejrzałam je jeszcze raz. I chyba na nowo się w nim zakochałam. Brzmi jak grafomania? Trochę tak. Pewnie wkrótce wleci kilka kolejnych rozdziałów. Jeśli rysowanie nie pochłonie mnie za bardzo.
Jeśli ktoś tu jeszcze jest - pokażcie znak życia. Ślicznie proszę
Ave!
CZYTASZ
The Daughter Of Hades - Córka Hadesa
FanfictionJak przez mgłę pamiętam ich twarze. Ponure, dostojne, pełne napięcia. Pamiętam jak głosowali, decydowali o moim losie. Mojrom dzięki, że dali mi żyć. Dali żyć tej, która miała zgładzić Olimpijczyków. Tej, która miała przynieść koronę ojcu skazanem...