14. Więc było to tak ~ Milan

323 19 7
                                    

Ona wciąż stała oparta o framugę. Ot dziewczynka. Może piętnaście lat. Mogłaby być całkiem ładna, gdyby nie próbowała na siłę postarzyć się ciemnymi ubraniami. Okropnie one wyglądały, kiedy zlewały się z jej włosami.

Obserwowała mnie. Miała z lekka przerażające spojrzenie, trochę szalone, ale kryła się w nim groźba natychmiastowej śmierci. Niezręcznie. Tak, było mi bardzo niezręcznie. W obdrapanych ubraniach siedziałem na jej łóżku. A ona bez słowa przyglądała się mi, jakbym był eksponatem muzealnym.

Wiedziałem, kim jest. Mimo postaci kamienia słyszałem jak do mnie mówi. Była samotna, okropnie samotna. Do tego skrzywdzona przez przeszłość i rodziców. Oraz samych bogów. Przez dziewięć lat w zamknięciu można oszaleć.

- Kto i dlaczego zmienił cię w kamień? - miała bardzo nieprzyjemny głos. Jakby pytała się z łaski, tylko dla jakiegokolwiek rozpoczęcia rozmowy.

- Długa to jest historia...

- Mamy czas - czyli to była propozycja nie do odrzucenia.

- Więc było to tak...

Historia nie była zbyt przyjemna. Ale jak trzeba, to trzeba. Nie dotarłem tu po to, by zostać zasztyletowanym w pierwszej godzinie po odzyskaniu ciała.

- Ojciec nigdy nie był rozgarniętym... ojcem. Ale mama. Ona ma charakter. Potrafiła go zmusić do wszystkiego. Nawet do bycia poważnym na spotkaniach rodzinnych. A to nigdy nie była jego mocna strona. Pewnego dnia nie mogła się mną zaopiekować. Miałem może jedenaście lat? - podrapałem się po głowie. Nie chciałem jej okłamać. Zwłaszcza, że prześwietlała mnie spojrzeniem wykrywacza kłamstw. - Tak, coś koło tego. W każdym razie, zmusiła ojca do opieki nade mną. Ale Apollo jak Apollo... Nie był zbyt rozgarnięty nawet opiekując się mną. Mimo wszystkich zakazów, zabrał mnie na Olimp. Piękne miejsce. Pałace, posągi i te kolumny...

- Byłam tam - przerwała mi. Miała rację, to nie był czas na rozpływanie się nad architekturą.

- Byłem bardzo ciekawym dzieciakiem. Chwila jego nieuwagi, rozmawiał z kimś, a mi się nudziło. Uciekłem mu. Pobiegłem najpierw trochę na oślep, a potem już kierowany gustem wszedłem do pałacu, który najbardziej mi się podobał. Porozglądałem się po wnętrzu, powchodziłem do różnych pokoi. W jednym z nich jakaś bogini, nie wiem która, rozmawiała z jakimś mężczyzną. Piękna, majestatyczna, czarne włosy, błękitnozielona suknia. Nie pamiętam, o czym rozmawiała. Nie zauważyła mnie, dopóki nie wyszedłem na środek pokoju mówiąc: „jaka pani ładna!". Wściekła się okropnie.

- Przyłapałeś Herę na romansowaniu?

Herę? Nawet nie wiedziałem, że to ona. Dopiero w tej chwili, po tylu latach, dotarło do mnie, co mogło się tam dziać. Jaki skandal by wybuchł, gdyby Bella miała rację!

- Nie wiem, co tam robiła i z kim - zaprzeczyłem szybko. Właściwie pełna odpowiedź brzmiała: „Nie wiem, ale się domyślam". Za to córka Hadesa nie musiała z całą pewnością wiedzieć. - Strasznie się zdenerwowała. Jednym promieniem energii zrzuciła mnie z Olimpu. I zmieniła w kamień. Długo zajęło, nim odzyskałem świadomość.

- Twój wiek?

- Chyba szesnaście lat...? - wstyd, wstyd, wstyd! Nawet nie wiem ile teraz mam lat! Musiałem spłonąć czerwienią, bo Bella zachichotała szyderczo? nie, to złe słowo. Z politowaniem. - Który dzisiaj jest?

Zerknęła na wyświetlacz budzika stojącego na szafce. Było już trochę po północy.

- Dwudziesty lipca.

- Tak, mam teraz szesnaście lat.

- Jak to jest? No wiesz, być kamieniem...

- Odrętwienie ciała. Odrętwienie umysłu. Całkowita samotność. Pod wodą było dość ciemno. Aż fale nie wyrzuciły mnie na plażę. A potem znalazłaś mnie ty...

- Cały czas byłeś świadomy? - zdziwiła się. Zaczęła nerwowo obracać nóż w palcach.

Przytaknąłem. Ona bawiła się bronią, a ja wciąż macałem się po rękach. Nie potrafiłem uwierzyć w to, że w końcu znów mam ciało. Po pięciu latach? A może sześciu? Trudno powiedzieć. Ona siedziała dziewięć lat zamknięta w jednym pomieszczeniu. Powinniśmy się zrozumieć.

- Słyszałeś, widziałeś?

Przytaknąłem. Ona spłonęła rumieńcem. Zrobiło jej głupio, że ktoś słyszał nocne wyżalenia o samotności i poczuciu niezrozumienia.

- Gdybyś wiedziała, nie mówiłabyś nic, prawda?

Pokiwała powoli głową. Rozumiałem odpowiedź. Była logiczna i sensowna pod każdym względem. Nikt nie uskarża się nieznajomym na swój los.

- Twoja samotność, wściekłość... One były całkiem poetyckie. Jeśli pozwolisz, napiszę kiedyś o tym wiersz.

- Pisz co chcesz. Nikt nie będzie wiedział, że to o mnie.

Wzruszyła ramionami. Liczyłem na większy entuzjazm. Chyba chciałem, by się ucieszyła. Albo przynajmniej by było jej mniej niezręcznie.

- Idę spać - oznajmiła krótko.

Zniknęła na chwile za drzwiami, by wrócić przebrana w luźne, równie ciemne jak poprzednie, ciuchy. Zgasiła światło i ułożyła się pod kołdrą. Zająłem sąsiednie łóżko. Nie protestowała. Zasnęła bardzo szybko.

Ja, mimo zmęczenia, nie potrafiłem zasnąć. Przewracałam się z boku na bok. Słyszałem jej miarowy oddech. Przerywany krzykiem. To były koszmary. Ale nie potrafiłem jej pomóc. Rzucająca się we śnie była taka bezbronna... Nie, Milan. Nie zachowuj się jak psychopata. Odwróciłem się do ściany. Jej krzyki nie pomagały w zapadnięciu w słodki niebyt.

The Daughter Of  Hades - Córka HadesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz