Zatłoczone nowojorskie lotnisko, hałas, milcząca Bella i wściekły na nią Milan. Prawdę mówiąc, nie miałam pojęcia co się dzieje. W środku nocy zrywałam się z łóżka by w pośpiechu opuszczać Sycylię, a teraz dochodziło południe i stałam na lotnisku w Nowym Jorku. Do teraz nie powiedzieli mi co było przyczyną prędkiego wyjazdu z Europy. Pewnie długo jeszcze się nie dowiem, zważając na to, że dwójka moich przyjaciół pokłócona stoi na dwóch przeciwnych stronach taśmy do odbioru bagaży.
Oparta o ścianę przy znaku toalet stała Bella. Kaptur naciągnięty na bladą twarz, worki pod oczami, w przeciwieństwie do mnie musiała cały lot nie spać. Po drugiej stronie sali pokracznie siedział na plecaku Milan. Pierwszy raz widziałam go z tak pochmurną miną. Zmęczony, wściekły, rozczarowany. Kiedy ja drzemałam, ta dwójka musiała się nieźle pokłócić. Z westchnieniem na ustach wyjęłam z kieszeni telefon.
Nigdy nie byłam fanką mediów społecznościowych. Na instagramie nie zdobywałam zbyt wielu polubień, a nie miałam znajomych, których bym mogła dodać na facebooku czy snapchacie. Tym razem, nie mając nic lepszego do roboty, weszłam w fioletowego niszczyciela samoakceptacji.
Z miejsca uderzyła mnie fala postów wszelakich stron z ciekawostkami. Kto by nie kochał wiedzy bezużytecznej? Wiecie na przykład, że posiadanie kota może zmniejszyć ryzyko zawału nawet o 30%? Przez pobyt w obozie mocno zaniedbałam moje ulubione konta z ciekawostkami, więc teraz z zapałem buszowałam po postach sprzed kilku tygodni. Im bliżej dzisiejszego dnia byłam, tym bardziej niepokojące były wiadomości.
- Trzy godziny temu wybuchła Etna?! - zakryłam usta dłonią, gdy zorientowałam się jak głośno to powiedziałam. Nie przejmując się ludźmi, którzy zaczęli się na mnie gapić, powiodłam wzrokiem od zdejmującego z taśmy walizkę Milana, do stojącej obojętnie Belli. Wtedy mnie to uderzyło.
Oni wiedzieli wcześniej.
Przerażona własnym odkryciem podbiegłam do Milana, przepychając się przez grupę znajomych wesoło dyskutujących na temat wakacji. Zmierzył mnie zmęczonym spojrzeniem błękitnych oczu. Były wyblakłe, jakieś takie nie jego.
- Wy wiedzieliście...
Skinął głową, nim zdążyłam skończyć mówić.
- Tylko jak?
Wyostrzyły mu się rysy twarzy, zacisnął usta i nieznacznie zmarszczył brwi.
- Bella ci wyjaśni.
Nie powiedział już nic więcej. Podał mi moją torbę, a sam biorąc dwie pozostałe, skierował się do stojącej przy znaku toalet Belli. Ani drgnęła, kiedy się przy niej pojawiliśmy. Jej aura zdawała się być jeszcze bardziej przytłaczająca niż zwykle. Sama jej obecność wgniatała mnie w ziemię. Moja chęć do poznania prawdy jakoś zmalała. Otworzyłam usta, ale żaden dźwięk nie wydobył się z mojego gardła.
- Irene, chciałaś się o coś zapytać - czułam się jak wypchnięta przed szereg, by załatwiać coś z nauczycielami w pokoju nauczycielskim.
Teraz tylko nabrałam przekonania, że to Bella zrobiła coś nieodpowiedzialnego. Tym bardziej bałam się zapytać. Nie mogliśmy sobie pozwolić na jej wybuch agresji na lotnisku.
- Irene - Milan naciskał. Zupełnie, jakby chciał się jakoś zemścić na córce Hadesa. Jakby chciał wywołać poczucie winy. Czując na sobie jego twarde spojrzenie, wzięłam głęboki oddech.
- Skąd wiedziałaś, że Etna wybuchnie? - zapytałam możliwie jak najbardziej niewinnie. Milan prychnął.
- Wyjdźmy - Bella wyciągnęła rękę po torbę. Ale syn Apolla pozostał nieugięty i nie oddał jej materiałowej walizki.
- Jesteś ranna. Mogę być wściekły, ale nie chcę by rany otworzyły ci się w tłumie - jego głos niespodziewanie okazał się być spokojny. Wręcz łagodny, kojący. Ale Belli nie urzekło to wyznanie. Wzruszyła ramionami i skierowała się do wyjścia.
Co ważniejsze, nie powiedziała nie. Być może już za chwilę dowiem się, o co poszło. Ruszyliśmy za nią, zostając pół kroku w tyle. Kiedy wyszliśmy na podjazd do taksówek, Bella zatrzymała się gwałtownie. Skręciła gdzieś w bok i znaleźliśmy się przy ścianie budynku, pod którą nie stał nikt inny.
- Teraz się tłumacz - Milan oparł się o jakiś zamazany graffiti znak i wlepił oskarżycielskie spojrzenie w brunetkę.
Bella zaś wyzywająco zdjęła kaptur, jej ciemne oczy rzucały mu wyzwanie. Atmosfera gęstniała z sekundy na sekundę, brwi syna Apolla zbliżały się do siebie, powoli słychać było zgrzyt zębów. Córka Hadesa zaś rozluźnialiśmy się coraz bardziej, uniosła kpiąco kącik ust, leniwie przeciągnęła się. Po jej twarzy przebiegł grymas bólu, ale nie miał on dla tej chwili żadnego znaczenia. Sfrustrowany Milan w końcu odwrócił wzrok. Bella uśmiechnęła się do siebie i oparła o ścianę. Do pełni wizerunku typowej bad girl brakowało jej tylko papierosa.
- Nie jestem dobrą osobą - zaczęła.
- Bzdura! - wyrwało mi się, nim pomyślałam. Zdecydowałam się szybko, że pociągnę monolog, póki nie miażdży mnie spojrzeniem. - Nie jesteś zła. Ludzie dookoła sprawiają, że zachowujesz się w ten sposób. Jesteś samotna i niezrozumiana, a do tego nie dajesz sobie pomóc.
- Tym razem udowodniła, że jest z natury zła - grobowy głos Milana sprawił, że cała krew odeszła mi z twarzy. Czyli musiało być źle, on w nią wierzył, w jej przemianę. Teraz tylko bałam się usłyszeć dalszej części wyjaśnień.
- W Etnie znajduje się kuźnia Hefajstosa. On, tak jak każdy inny bóg, ma swój atrybut. Użyłam cię, by wykraść skrzynkę z jego narzędziami. W tym jego młotem.
Ciarki mnie przeszły. Właściwie nie poczułam nic, nie poczułam się zdradzona, wykorzystana. Przeraziła mnie pogoda jej głosu. Ton Belli był pogodny, na pewien sposób podszyty dumą. Doskonale wiedziała co robi. I to wzbudziło mój niepokój.
- Nie uważasz, że historię powinnaś zacząć wcześniej? - jad cieknący z głosu Milana zupełnie nie pasował do jego optymizmu. Zachowywał się jak zupełnie inna osoba. Nie wiem, co między nimi zaszło, ale konsekwencje tego były porażające.
Bella nie posłała mu nawet ostrzeżenia tym świdrującym na wylot spojrzeniem. Prowokowała go dalej, popychała, by powiedział coś, czego być może będzie żałował. A ja nie umiałam ich powstrzymać.
- Już od dzieciaka twój pożal się ojciec szykował cię byś zniszczyła z nim fundamenty świata jakie znamy. Potem bogowie głosowali, czy cię zabić czy oszczędzić. Na pamiątkę tego masz nawet talizman! Pokazywałeś go już Irene? Mówiłaś skąd jest?
Okolica zaczynała czernieć, mech wystający spomiędzy chodnika uwiądł, a Milan nie przestawał wylewać frustracji.
- Hefajstos chciał cię ocalić, być może to on był głosem, który dał ci drugą szansę. A ty go okradłaś, by wrócić do ojczulka, który nie zawaha się porzucić cię w kluczowej chwili. Bo co on zrobił, by ci pomóc wtedy przed sądem bogów?
Zamarłam. Tego się nie spodziewałam. Instynktownie cofnęłam się o kilka kroków. Bella skwitowała to gorzkim uśmiechem.
- Wyładowałeś się? - jej cichy głos był jak cisza po burzy. Jeszcze bardziej wstrząsający.
~~~
Przepraszam za przerwę... ty, razem byłam przez miesiąc na wakacjach, a do tego potwornie leniwa. Nawet się nie usprawiedliwiam.
Za to rozdział dłuższy niż zwykle. Enjoy!
CZYTASZ
The Daughter Of Hades - Córka Hadesa
FanficJak przez mgłę pamiętam ich twarze. Ponure, dostojne, pełne napięcia. Pamiętam jak głosowali, decydowali o moim losie. Mojrom dzięki, że dali mi żyć. Dali żyć tej, która miała zgładzić Olimpijczyków. Tej, która miała przynieść koronę ojcu skazanem...