28. Zaczynamy przedstawienie ~ Bella

115 10 0
                                    

Chwilkę mnie nie było, wiem. Na szczęście krócej, niż mi się zwykle zdarza znikać. Aż powiem czemu, to interesujący zbieg okoliczności.

Zapewne pamiętacie serię rozdziałów, w których nasi bohaterowie pojawiali się na Etnie. Tak, tym razem ja poszłam w ich ślady i odwiedziłam Etnę. Trochę teraz nadaktywna, więc nie mogłam wejść zbyt wysoko, ale tak, w środku nocy widziałam łunę od lawy.

Ale koniec z moich tłumaczeń, zapraszam na rozdział. Możecie też dać znać, czy Wam się podobał.

Po polanie nerwowo przechadzała się ciemnowłosa kobieta. W palcach mięła kwiat maku, jej dopasowana suknia ciągnęła się po ziemi. Persefona. Miałam deja vu od obserwowania jej.

- Bello, co ty najlepszego zrobiłaś?

Milczałam. Nie zrobiłam nic złego. Nic, o czym przybrana matka powinna wiedzieć. Chociaż pewnie już i tak wiedziała. Pewnie chciała wymusić na mnie poczucie winy, wyrzuty sumienia. Nie uda jej się. Nie tym razem.

- Wiem przecież, że kombinujesz coś z ojcem. Olimp wrze. Jeśli się dowiedzą, że to ty...

- To co? Zabiją mnie? Strącą do Tartaru? Przecież się tam wychowałam!

- Uważaj na ton.

- Zrobisz wszystko, by się przypodobać tym na górze, nie? Wydasz mnie, jeśli cokolwiek ci powiem.

Wybuchłam. Czerń zaczęła rozlewać się dookoła. Pochłaniała trawę, zmieniając ją w przypalone, zeschłe kikuty. Kwiaty traciły barwę, marszczyły się. Jedynie zgnieciony mak w rękach Persefony utrzymał się przy swoich kolorach.

- Uspokój się - wysyczała. - Olimp wrze, ale nikt jeszcze nie wie, o co chodzi. Jeśli przyznasz przed bogami, że coś wywinęłaś, jeśli to odkręcisz, dopilnuję, byś wyszła z tego obronną ręką. Jesteś tylko dzieckiem.

Nie tylko. Aż półboginią. Tą, która stanie obok ojca, gdy ten powróci w pełni blasku i mocy.

- Nie jestem już mała.

- Ale wciąż nie dorosłaś! Zachowujesz się nieodpowiedzialnie! Znikasz, stroisz fochy, ubzdurałaś sobie, że Hades wesprze cię we wszystkim, co się stanie.

- Bo tak będzie! Gdyby mu nie zależało, nie pomagałby mi cały czas!

Persefona cisnęła makiem o ziemię. Sczerniał i pokurczył się momentalnie. Wzięła kilka głębokich oddechów, ale niewiele jej to pomogło. Obie oddychałyśmy ciężko. Jeden ruch i rzuciłybyśmy się sobie do gardeł.

- Bella, tu jesteś!

Na polanę wpadła zziajana Irene. Oparła dłonie na kolanach, by odpocząć od biegu. Przeniosłam na nią wściekłe spojrzenie. Mimo zmęczenia, odskoczyła. Musiała absolutnie nie zauważyć, że z kimś rozmawiam. Jej ignorancją zgorszona była moja przyrodnia matka, ale pojawienie się Irene było nam obu na rękę. Ta dyskusja nie mogła prowadzić do czegokolwiek dobrego, kiedy ta kobieta oczerniała mojego ojca. Próbowała nas skłócić.

Przeniosłam uwagę na Irene. Już trochę odpoczęła.

- Wokół obozu pojawiają się dziwne anomalie. Trzęsienia ziemi, pęknięcia, burzą się chmury. Musisz to zobaczyć.

- Powinnaś powiedzieć Chejronowi. Albo Panu D - pewnie znów zmroziłam ją spojrzeniem, bo przez twarz Irene przebiegł cień przerażenia. A może to sytuacja była tak poważna?

- Nie możemy ich znaleźć.

- ...my?

- Wszyscy szukają. Zniknęli, jakby zapadli się pod ziemię.

Zadrżałam. Czy to możliwe? Czy to już? Czemu o niczym mi nie powiedział?

Obejrzałam się z triumfem na Persefonę. Ale jej już tam nie było. Zniknęła. Pozostał po niej tylko sczerniały mak.

- Chodź, musisz nam pomóc. Wiesz chyba najwięcej o tym, co mogło się stać. Przecież dorastałaś, wśród duchów i potworów.

Zadrżałam na jej słowa. Czerń zaczęła się cofać, złość ustępowała ekscytacji i przerażeniu. Właściwie, to nie umiałam opisać tego, co czuję. A ona z takim spokojem i nadzieją mówiła o moim paskudnym dzieciństwie. Jakby wierzyła, że jestem w stanie zrobić różnicę. A jeszcze niedawno bała się tej historii.

Obejrzałam się jeszcze raz. Persefony już tu nie było. Kiedy indziej dokończymy tę rozmowę. Zrobimy to wtedy, kiedy już będę uwielbioną córką, która pomogła ojcu wyjść z ciemności Podziemia.

- Idę.

Pobiegłyśmy. Przez las, plażę, błonia. Aż za pole truskawek. Stali tam wszyscy. Ktoś płakał, ktoś wzywał pomocy, ktoś inny stał osłupiały. Za barierą szalał wiatr. Widziałam, jak zrywa całe gałęzie i pomiata nimi jak małymi listkami. Było też pokaźne pęknięcie w skorupie ziemskiej. Otworzyłam usta, nie wiedząc, co powinnam powiedzieć.

Gorzej, co nie wiedziałam, co czuć. Wiedziałam tyle, że pewna epoka właśnie się kończy. I pewnie jeszcze dziś świat zyska nowych bohaterów.

- Wiesz co to jest?

Powinnam kłamać? Powiedzieć, że nie wiem?

- Otwiera się Podziemie. Tutaj powstanie wyrwa prowadząca prosto do Hadesu.

- Sama się o to postarałaś, co?

Nie wiedziałam, kiedy pojawił się przy nas Milan. W asyście Katie i kilku innych półbogów. Nawet niee znałam ich imion.

- O co ci chodzi? - nie spodziewałam się takiego wybuchu po Irene. - Chce nam pomóc. Nam, którzy wyrządzili jej więcej krzywdy niż bogowie. Możesz przestać?

Po postaciach otaczających Milana przeszedł szmer. Więc nie powiedział im wcześniej, czyja to sprawka. Dopiero teraz wybuchł. Bardziej martwiły mnie słowa Irene. Nie chciałam im pomóc. Chciałam stać się bohaterem nowej epoki. Tym, kto stanie nad nimi, kto stanie u boku nowego władcy na Olimpie.

- Wiesz jak to zamknąć? - zwróciła się do mnie. Jej wielkie oczy napełniał teraz strach. Była zbyt niewinna, by brać w tym udział. Czy dam radę ją uratować, jeśli przyjdzie co do czego?

- Nie wiem. To musi się stać, zanim będziemy mogli to naprawić.

Huk.

Jedna z gałęzi rzuconych przez wiatr przebiła się przez barierę otaczającą obóz.

The Daughter Of  Hades - Córka HadesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz