pisanie z postaciami pobocznymi łatwe nie jest
____DIAVOLO
Nie sądziłaś, że kiedy po prostu najzwyczajniej w świecie umówisz się z Luciferem na herbatę Diavolo będzie zazdrosny. Rzecz jasna nie miała być to randka ani nic. Po prostu zwyczajne spotkanie towarzyskie. Kiedy z niego wróciłaś Diavolo miał wielką chęć zorganizowania niejakiego przesłuchania w sprawie Twojego wyjścia. Nie zrobił tego jednak, uznając że powinien uszanować Twoją prywatność. Mimo to widziałaś, że był jakiś nie w humorze tamtego dnia.
-Wszysyko w porządku?- dosiadłaś się do chłopaka, siedzącego na łóżku
-Właściwie, jeśli mam odpowiedzieć Ci szczerze, trochę się obawiam. Ostatnio spędzasz strasznie dużo czasu z moim przyjacielem, nie wiem czy zauważyłaś...- westchnął, czekając na Twoją odpowiedź
Faktycznie ostatnio zakumplowałaś się trochę bardziej z Lucim, jednak.. nie sądziłaś, że wpłynie to jakoś na samopoczucie Diavolo.
-Czyżbyś był zazdrosny? To tylko mój dobry kolega, nie masz się czym martwić.- oznajmiłaś, przytulając się do jego ramienia
-Um... może odrobinkę.- przyznał, odwzajemniając Twój gest i również z lekka Cię obejmując- Chyba przesadzam.- po raz kolejny dało się słyszeć ciche westchnienie z jego strony
Na to tylko mocniej do niego przylgnęłaś, utwierdzając go w przekonaniu, że naprawdę nic więcej nie łączy Cię z najstarszym z siedmiu braci.
BARBATOS
Barbatosa typem zazdrośnika nazwać raczej nie było można. Mimo to jednak zdarzyło mu się być o Ciebie troszeczkę zazdrosnym. Stało się to kiedy spędziłaś wraz z Diavolo całe dwa dni. Widziałaś się przez ten czas z Barbatosem, lecz tylko kiedy przychodził przynieść coś Tobie i Diavolo. Na inne spotkania z nim najzwyczajniej w świecie brakowało Ci czasu. Ciągle zajęta byłaś tylko pomaganiem Lordowi w dokumentach o co poprosił Cię jako dobrą przyjaciółkę. Oczywiście żal było Ci odmówić, no i nie wypadało tego zrobić... taka prawda. Kiedy po tych dwóch dniach wróciłaś strasznie zmęczona do Barbatosa ten wydawał się być inny niż zwykle. Mam na myśli, w innym nastroju, gorszym.
-Cześć Barbatos.- przywitałaś się, lekko ziewając
Obrócił się tylko w Twoim kierunku, nic na razie nie mówiąc.
-Wszystko okej?- postanowiłaś w końcu zapytać
-Powiedzmy...- wstał z kanapy, na której uprzednio siedział, po czym podszedł bliżej Ciebie- Wiem, że byłaś u Diavolo, lecz u diabła coś ty robiła tam tak długo? Chwilami zaczynałem się niepokoić.- ułożył jedną dłoń na Twoim policzku, lekko przejeżdżając po nim kciukiem
-Nie było o co się martwić, pomagałam mu w pracy.- westchnęłaś, widząc że Barbatosa niezbyt zadowoliła Twoja odpowiedź- Wiesz, że kocham tylko Ciebie, prawda?- powiedziałaś nieco bardziej nieśmiało, nachylając się nad nim i składając delikatny pocałunek na jego policzku- Nie martw się.
Ten lekko się zarumienił, co było rzadkością w jego przypadku (no bo hej, widziałaś kiedykolwiek rumieniącego się Barbatosa? Ja chyba nie...). Po tym już nic nie mówił, tylko lekko przytaknął na Twoje słowa.
SIMEON
Niektórzy skłonni są nazywać zazdrość grzechem. Czy tak jest? Właściwie zdania są podzielone. Od zawsze żyłaś jednak w przekonaniu, że dla anioła jakim był Simeon owszem, zaliczało się to do jakiegoś tam grzechu. Przez to myślałaś, że raczej nie doświadczysz z jego strony czegoś takiego jak zazdrość. Przekonałaś się jednak na własnej skórze, że tym razem się myliłaś. Zaczęło się od tego, że spotkałaś się z Solomonem na lekcje z tworzenia antidotum. Potrzebowałaś umieć to na egzaminy i to właśnie skłoniło Cię do poproszenia białowłosego o niejakie korepetycje. O ile w ogóle można było to w ten sposób nazwać. Była to bardziej przyjacielska pomoc niż jakieś tam profesjonalne korepetycje. Wszysyko było dobrze dopóki nie wróciłaś do Simeona. Zdawał się nie być zbytnio zadowolony. Na początku zdało Ci się, że to może ktoś inny go zdenerwował, a nie ty, ale jednak... myliłaś się. Właściwie nie tyle co się zdenerwował, ale po prostu zawrzała w nim zazdrość kiedy widział Cię z Solomonem. Oczywiście jak to on- nie przyznał Ci się do tego i musiałaś domyślać się samodzielnie. Mogłaś być jednak przekonana, że tym razem miałaś całkowitą rację.
-Simeon, zazdrośniku, dobrze zdaję sobie sprawę jak mogłeś to odebrać, jednak proszę Cię nie denerwuj się już tak. To do Ciebie wręcz niepodobne.- oparłaś dłonie na biodrach, patrząc na niego nieodgadnionym wzrokiem
-Może.- westchnął, wzruszając lekko ramionami
Po tym pocałował Cię tylko przelotnie, po czym po prostu sobie odszedł. Na następny dzień zachowywał się już jakby nic się nawet nie stało. Właściwie nie stało się.
SOLOMON
Nie spodziewałaś się po Solomonie, że będzie zazdrosny kiedy po prostu wyjdziesz gdzieś z Beelzebubem. Zaczęło się od tego, że zaprosił Cię on na kolację. Oczywiście nie w sensie randkowym, chciał po prostu pójść z Tobą na jedzenie, a wieczorem najbardziej mieliście na to czas. Byłaś z nim w przyjacielskich relacjach i nie widziałaś w takim wyjściu zupełnie żadnych problemów. Solomon postrzegał to chyba nieco inaczej niż Ty. Kiedy tylko wróciłaś, ten miał minę jakbyś... no właściwie ciężko opisać. Po prostu wydawał się być wręcz bardzo niezadowolony.
-Wszytsko w porządku czy może... coś nie tak?- spojrzałaś w jego stronę, jednocześnie podchodząc nieco bliżej
-Byłoby znacznie lepiej gdybyś poświęcała mi nieco więcej uwagi.- uznał, spoglądając gdzieś w bok
W zdziwieniu zmarszczyłaś lekko brwi, bacznie przyglądając się wyrazowi jego twarzy.
-To znaczy? Zrobiłam coś nie tak czy po prostu jesteś zazdrosny o Beela?
-To drugie.- mruknął- A może jedno i drugie...
-Weź przestań, to przecież tylko mój przyjaciel, jak ty spotykasz się z Asmodeusem to jakoś wszystko jest dobrze.- uśmiechnęłaś się z lekka ironicznie, łapiąc jego dłoń i ciągnąć go w stronę wyjścia z pokoju- Jeśli chcesz też mogę pójść z Tobą na kolację. Beel zjadł połowę z mojej porcji, więc dalej jestem głodna.
Chłopak tylko przytaknął i po kolacji chyba zupełnie się już nie gniewał. O ile to wcześniej można było w ogóle nazwać jakimkolwiek gniewaniem.
____
wyszło jak wyszło, ale wstawiam shshsh
CZYTASZ
Obey Me!
FanfictionWszystko co związane z grą Obey Me! po Polsku; m.in. preferencje, zodiaki, talksy, one shoty. Pisane dawno! Okładka została wygenerowana przez al.