[T.I]- Twoje imię
[T.K.W]- Twój kolor włosówKto by pomyślał, że nawet awatar dumy, taki jak Lucifer, mógł odczuwać ból spowodowany myślą, że ten jest niekochany. Oczywiście błędną myślą, bo w rzeczywistości jego bracia bardzo go szanowali i podziwiali. Momentami aż za bardzo, co jednak pozostawało dla pozostałych niewidoczne.
Mammon kolejny raz ubolewał nad tym jak straszne kary dał mu nad ranem Lucifer. Ten nie zdawał sobie sprawy, że tak naprawdę jego starszy brat czuł się teraz o wiele gorzej niż on sam. W zamian za to jego myśli wypełniała złudna nienawiść do pierwszego z narodzonych. Naprawdę tak nie myślał, to jedynie jego wyobrażenia. Zupełnie tak jakby właśnie próbował oszukać samego siebie.
[T.I] siedziała w swoim pokoju szykując się do wyjścia na uczelnię. Okropnie nie miała na to ochoty, tym bardziej, że ostatnimi czasy strasznie martwiła się o demona dumy. Wydawał jej się smutniejszy niż zwykle i mniej pełny życia. Bała się, że może stało się coś bardzo poważnego, a ten nie chciał nikomu przyznać. Po co jednak miałby tak wszystko utrudniać? Czy miało to jakiś ukryty sens lub coś tego typu? Nie wiadomo było do pewnego czasu.
Dziewczyna ubrała się prędko w mundurek, po czym wyszła z pokoju, z torebką na ramieniu. Miała w niej wszystkie potrzebne do szkoły rzeczy. Oczywiście jak już było wspomniane, nie miała ochoty tam iść. Po prostu najzwyczajniej w świecie jej się nie chciało. Nie teraz kiedy Luci tak tajemniczo się zachowywał.
Co ciekawe spotkała go na korytarzu, kiedy wyszła już ze swojego pokoju i była w drodze do wyjścia.
-Lucifer!- położyła dłoń na jego ramieniu, czekając cierpliwie aż spojrzy w jej stronę
-Coś się stało, [T.I]?- zapytał spokojnie, ztrzepując dłoń dziewczyny
-U mnie wszystko w porządku. Po prostu... Luci ja... Chciałabym z Tobą porozmawiać. Przyjdź dziś wieczorem do zamku Diavolo. To pilne.- mruknęła, wymijając nieco zdezorientowanego chłopaka____
-Już jestem Diavolo!- zawołała dziewczyna, wchodząc do gabinetu przyszłego władcy
Ten uśmiechnął się promiennie w jej stronę, witając dziewczynę.
-Wysłałem Barbatosa po alkohol. Powinno pójść łatwo i Lucifer z pewnością nam się wygada!- zawołał, nie kryjąc podekscytowania
[T.I] bowiem powiedziała Lordowi o swoich obawach dotyczących jego przyjaciela. Ten wpadł więc na przegenialny pomysł by zmusić go do powiedzenia prawdy za pomocą alkoholu lub, być może, w ciężkim przypadku nawet jednego z eliksirów Solomona. To była jednak ostateczna opcja.
-Czy jadalnia jest już gotowa?- zapytała
-Jasne, wszystko gotowe na niezwykłe wyznania Lucifera.- klasnął w dłonie- Jestem niezmiernie ciekawy co takiego skrywa mój najdroższy przyjaciel.
-Czuję zupełnie to samo Diavolo.- westchnęła z widocznym
zniecierpliwieniem
-W takim razie świetnie się rozumiemy...- oparł dłonie o policzki, dokładniej wpatrując się w postać [T.K.W]____
-Wypijmy jeszcze po jednym!- zawołała podekscytowana dziewczyna, wymachując kieliszkiem przed Luciferem
-Tobie już starczy.- uznał- To i tak dziwne, że po wypiciu pięciu dalej trzymasz się na nogach i normalnie mówisz.
Wzruszyła tylko ramionami. W rzeczywistości wypiła tylko jeden kieliszek alkoholu. Reszta była zwyczajnym sokiem, który dolewał jej Barbatos jak było umówione. Diavolo wypił dwa, po tym również postanowił zadowolić się sokiem by na trzeźwo posłuchać wyznań swojego przyjaciela. Tylko Lucifer cały czas dostawał od Barbatosa kolejne trunki, myśląc, że wszyscy z nich piją to samo.
Barbatos przyniósł kolejne kieliszki, kiedy [T.I] z Diavolo bacznie przyglądali się najstarszemu z braci.
-Masz ochotę na jeszcze jeden?- spytała powoli, uśmiechając się do demona
-Nie powinienem. To zdecydowanie za dużo, a mam jutro pracę.- odpowiedział, na co ta przewróciła oczami
-Nie daj się prosić Luci.- stuknęła go lekko w ramię
-Odbiegając nieco od tematu... Razem z [T.I] chcieliśmy zapytać Cię czy wszystko u Ciebie w porządku. Ostatnio wydajesz się nie być sobą.- zaczął przyszły władca
-Jestem taki jak zawsze. Wszystko dobrze.- odparł, podejrzliwie
Dziewczyna mrugnęła okiem do Diavolo. Ten zrozumiał jej znak, wołając Barbatosa po kolejny kieliszek. Lucifer dalej nie był wystarczająco pijany żeby coś powiedzieć.____
-No d-dobra... Skoro tak bardzo chcecie wiedzieć- ostatnio faktycznie czuję się inaczej. Mam wrażenie, że moi bracia mnie nie kochają.- nieco nieprzytomnie spojrzał dziewczynie w oczy, a przynajmniej usiłował
-Dlaczego tak sądzisz?- [T.K.W] podsunęła nogi na krześle, pochylając się nad stołem i łapiąc dłonie Lucifera w swoje- Kochają Cię. Bardzo.- szepnęła, spoglądając głębiej w jego czerwone oczy
-To nieprawda. Nienawidzą mnie.- odpowiedział, kiedy jego wzrok powędrował gdzieś dalej
-Nie mów tak.- poprosiła, mając trochę mętliku w głowie po tym co chwilę temu usłyszała
Lucifer był bowiem ostatnią osobą, o której pomyślałaby, że przejmowałby się opinią innych na jego temat.
-Jestem pewna w stu procentach, że bardzo Cię kochają.- pogładziła jego włosy, kiedy Diavolo przypatrywał się całej sytuacji z odległości
-[T.I], ja nie chcę nic mówić..., ale on chyba zasnął.- wskazał na swojego przyjaciela, który faktycznie, zasnął na stole
CZYTASZ
Obey Me!
FanfictionWszystko co związane z grą Obey Me! po Polsku; m.in. preferencje, zodiaki, talksy, one shoty. Pisane dawno! Okładka została wygenerowana przez al.