||na zamówienie Zozol145
||w mediach dodałam moją wizję na sukienkę i pierścionek, bo czemu nie
|⚠️|zakończenie może być dla niektórych nieco smutne, ale zależy jak to odebraćŻaden z braci, ludzi czy aniołów wbrew pozorom nie liczył się dla Ciebie tak bardzo jak Diavolo. Przyszły władca Devildomu po raz kolejny zaprosił Cię na uroczystość. Tym razem powód jej odbycia był nieznany, przynajmniej dla Ciebie. Asmodeus wydawał się być bardzo ucieszony i podekscytowany tym dniem, więc martwiłaś się nieco co takiego wymyślili bracia tym razem. Do tego wplątali w to Diavolo, więc chyba musiało być dosyć poważnie, prawda?
Rano usłyszałaś pukanie do drzwi. Nie spodziewałaś się nikogo, tymbardziej, że była sobota rano, a o tej godzinie zazwyczaj jeszcze spałaś i demoniczni bracia doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Kiedy otworzyłaś wrota ujrzałaś przed sobą piątego z narodzonych, jeszcze bardziej podekscytowanego niż poprzedniego dnia.
-Co sprowadza Cię do mnie tak wcześnie?- zapytałaś, nieco podejrzliwie
W końcu nie często byłaś budzona tak wcześnie. Była zaledwie piąta nad ranem.
-Musisz iść ze mną! Tylko żadnych pytań.- nim się zorientowałaś zostałaś pociągnięta w stronę wyjścia
-Chwileczkę! Jestem w piżamie.- odparłaś, nieco zmieszana jego zachowaniem- Gdzie mnie ciągniesz?
-Nie mogę Ci powiedzieć.- pokręcił głową, nieco zwalniając kroku
-Niby dlaczego? Czy coś się stało?- zaniepokoiłaś się nieco
Twoje wątpliwości rozwiał jednak chłopak, kręcąc przecząco głową. Nie miałaś już nawet siły z nim dyskutować, więc po prostu pozwoliłaś by zaprowadził Cię do jadalni.
Czekał tam już Barbatos, który uśmiechnął się w Twoją stronę od razu po tym jak udało mu się Ciebie dojrzeć.
-Już jesteśmy!- zawołał wesoło Asmo, kiedy znaleźliście się obok kamerdynera
-Znakomicie.- przytaknął krótko____
Znajdowałaś się teraz na sali bankietowej w Zamku Diavolo. Rozglądałaś się nieco nerwowo na boki, szukając wzrokiem znajomych twarzy. Na marne. Asmodeus i Barbatos... zdawało się, że zostawili Cię tutaj zupełnie samą, wśród tych wszystkich obcych demonów! Co jeśli któryś z nich zechciałby Cię skrzywdzić lub zrobić inną okropną rzecz?
Zapytasz też pewnie jak się tu znalazłaś. Bowiem Asmo z Barbatosem uznali, że zabiorą Cię do pokoju demona pożądania. Kamerdyner podarował Ci sukienkę, a Asmodeus zajął się fryzurą i makijażem, zdecydowanie dobrze znał się na takich rzeczach i akurat dzisiaj postanowił wreszcie w jakiś sposób to wykorzystać.
Sukienka była czerwona, wykonana w większości z matowego zamszu, który pasował do złotej biżuterii, również przygotowanej przez demony. Dalej nie rozumiałaś po co miałaś ubrać się w odświętny sposób, ale jakimś cudem zgodziłaś się na to bez żadnych wytłumaczeń.
Po tym jak już się przebrałaś zaprowadzili Cię do sali bankietowej i po chwili zostawili tam. Nie rozumiałaś jaki mieli w tym cel, co wręcz Cię stresowało. Dodatkowo pełno oczu było zwróconych ku Tobie, zupełnie jakbyś była celebrytką, jaka przyjechała do swoich fanów (Asmo coś o tym uczuciu wiedział). Czułaś się z tym trochę niekomfortowo, ale nie pozostało Ci nic więcej jak stać w miejscu i czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Po chwili ujrzałaś Diavolo, który wyszedł na niewielkie podwyższenie, które było widoczne mniej więcej na środku sali. Popatrzyłaś w jego kierunku, przeciskając się w tłumie by być bliżej. W końcu był kimś kogo znałaś i kto mógłby Ci potowarzyszyć. Gdy podeszłaś już bliżej ciemnowłosy spojrzał w Twoją stronę, posyłając Ci śmiały uśmiech.
-Proszę ją przepuścić!- zawołał, dalej miło spoglądając na Twój wizerunek- W tej chwili.- ponaglił pozostałych, co sprawiło, że odgrodzili dla Ciebie przejście
Nieco speszona poszłaś wyznaczonym torem, aż do prowizorycznej sceny. Demon wyciągnął do Ciebie dłoń, którą złapałaś by pomógł Ci wejść na estradę. Było to trochę zawstydzające, biorąc pod uwagę to jak wiele innych istot znajdowało się w pomieszczeniu. Zapomniałaś jednak o tym szybko, skupiając się na słowach Diavolo.
-Na początku przeproszę Cię, że nie dałem żadnej informacji dotyczącej tego z jakiej okazji przyjęcie zostało zorganizowane.- zaczął powoli, dalej trzymając Twoją dłoń w swojej, a drugą opierając o Twoje plecy
-Nic nie szkodzi.- odparłaś, kręcąc lekko głową
-Po drugie. Mam Ci coś ważnego do przekazania, a właściwie nie do końca do przekazania, a do zapytania.- jego głos wydał się nieco inny, bardziej niepewny, co było do niego niepodobne- Więc [T.I], myślałem bardzo dużo nad tym wszystkim. Nad tym jak przyjechałaś do Devildomu. Jak rozwijały się Twoje relacje z braćmi. Jak się czułaś czy nawet jak smakowały Ci dania przyrządzane przez Barbatosa.- zboczył z tematu- Przechodząc do rzeczy... Jesteś tu już tak długo. Leci drugi rok, prawda? A
dalej nie wiadomo mi nic o żadnym związku ani niczym tego typu... Nie zrozum mnie źle, to dobrze, że trzymasz się na pewien dystans, ale...
Niemal cała widownia wpatrywała się bacznie w waszą dwójkę. Pewnie zastanawiałabyś się obecnie czy słyszeli o czym rozmawiałaś z przyszłym władcą, gdyby nie to jak zaintrygowała Cię jego doczesna wypowiedź.
-Mogę zapytać Cię o to wprost?- spytał
-J-Jasne.- przytaknęłaś, zupełnie nie spodziewając się tego co zaraz się wydarzy i jak bardzo będzie w stanie zmienić to Twoje życie
-Ponieważ ostatnio myślałem za dużo i chciałbym zapytać...- puścił Twoje ramię niemal gwałtownie, jednak dalej trzymając Cię za dłoń
Uklęknął na jedno kolano, wyciągając z kieszeni płaszcza niewielkie czerwone pudełko. Otworzył je nerwowym ruchem, co umożliwiło Ci zobaczenie co znajdowało się w środku. Był to złoty pierścionek o ślicznym karmazynowym kamieniu.
-Czy wyjdziesz za mnie [T.I]?- zapytał, z szerokim uśmiechem na ustach, licząc na pozytywną odpowiedź
-Jasne.- pokiwałaś głową w geście akceptacji jego wyznania, a raczej zapytania. Nałożył na Twój palec obrączkę, po czym przytulił się do Ciebie
Nie rozumiałaś jak mógł nie krępować się prawie wcale skoro wokół was było pełno demonów. Czy to te uroki władzy?____
-Takim właśnie sposobem razem z [T.I] jesteśmy zaręczeni.- uniósł Twoją dłoń w górę, całując Cię w policzek
Właśnie skończył opowiadać braciom historię o waszych zaręczynach. Wydawali się słuchać z zaciekawieniem. Tylko Mammon był jakiś podejrzanie smutny.
Co ciekawe później dowiedziałaś się od Lucifera, że drugi z narodzonych był w Tobie zakochany już niemal od początku waszej znajomości w Devildomie. Nieważne jaka ona była. Jeszcze bardziej dobił go fakt widoku pierścionka na Twoim palcu. Wolałby żebyś nosiła jakiś, który to on by Ci podarował. Ale czy powinnaś czuć się przez to winna? Zdecydowanie nie. Teraz najbardziej liczył się dla Ciebie tylko i wyłącznie Diavolo. Nie chciałaś myśleć o tym jak nieświadomie zraniłaś Mammona. Zresztą ten po niedługim czasie przebaczył Ci to. Nie mógł w końcu żyć ze świadomością, że pogniewał się niepotrzebnie na osobę, którą kochał. Niestety bez wzajemności. Lecz kto powiedział, że nie znalazł potem kogoś innego? Kogoś kto był w stanie odwzajemnić to co sam czuł.mam nadzieję, że Ci się podobało
miłego dnia dla wszystkich~
CZYTASZ
Obey Me!
FanfictionWszystko co związane z grą Obey Me! po Polsku; m.in. preferencje, zodiaki, talksy, one shoty. Pisane dawno! Okładka została wygenerowana przez al.