Czarny GMC Harry'ego pędził ulicami Canmore z taką prędkością, że ledwo zdołał zatrzymać się przed budynkiem komisariatu policji w miasteczku, przejeżdżając przez pasmo zieleni między ulicą a parkingiem biura szeryfa.
Wyskoczył z samochodu i wbiegł na komisariat nie zamykając za sobą drzwi samochodu.
- Hej, hej. Wolnego. - młody zastępca szeryfa Bones'a chciał go zatrzymać, ale Harry odepchnął go jakby nic nie ważył i przeszedł dalej.
- Adira! - zawołał, nie przejmując się uwagą jaką przykuł swoim wielkim wejściem.
- No proszę... Kolejny stwór. - mężczyzna w kurtce FBI stanął przed Harry'm. - Macie zwyczaj pojawiać się w....
Harry palnął go pięścią w twarz, zwalając go z nóg w jednej chwili. Agent Sanders poleciał na biurko, zmiatając z niego wszystko ramieniem nim zsunął się na podłogę.
- Nie zbliżaj się do mojej dziewczyny. - warknął do niego Harry, grożąc mu palcem. Przeszedł nad nim rozglądając się, gdy pojawiła się ona.
- Harry. - Adira wyszła z biura Bones'a.
Malborn natychmiast do niej podszedł i uważnie obejrzał.
- Co robisz? - zachichotała Adira, kiedy obrócił ją, by dokładnie się przyjrzeć jej tyłowi.
- Jesteś cała?
- Mówiłam ci przecież przez telefon, że nic mi nie jest. - westchnęła Adira i zobaczyła za swoim mężczyzną agenta Sandersa podnoszącego się z podłogi.
- Już po tobie, gnojku. - Sanders trzymając się za krwawiący nos machnął w stronę ludzi szeryfa. - Podniosłeś rękę na agenta federalnego. Skuć go!
- Mnie? Chciałeś zastrzelić moją dziewczynę! Dwa razy. Za drugim pociągnąłeś za spust. - Harry nie dał się Adirze zatrzymać. Wyszedł przed nią i chyba zamierzał znów uderzyć agenta, ale zdążyła zablokować jego ramię, ciągnąc do tyłu.
- Mam to gdzieś. Jestem agentem federalnym. Pójdziesz siedzieć. - agent Sanders szturchnął zaczepnie Harry'ego w pierś. Wilkołak złapał jego rękę, wykręcając ją w nadgarstku.
- Możesz być i biskupem. Zbliż się do niej jeszcze raz a poczujesz moje kły na swoim gardle. - warknął Harry.
- Agencie Sanders. - Leslie wraz z szeryfem Bones'em opuścili biuro zaraz po Adirze. - Proszę się uspokoić.
- Nie. Nie tym razem, Les. To wilkołak. I mnie uderzył. - agent Sanders odwrócił się do Adiry i Harry'ego plecami plecami, by stanąć przodem do agentki Sky. Dowód na to jak nie rozważny był Sanders i jak jest nierozgarnięty.
- Na prawdę? Bo ja widziałam jak potknąłeś się i przewróciłeś. - powiedziała agentka Sky. - A pan, szeryfie?
- Runął jak długi. Czyżby pił pan na służbie, agencie Sanders? - szeryf Bones wsunął kciuki za pas, wypychając brzuch do przodu.
- Widziałem jak popijał z piersiówki i dolewał alkoholu do kawy. - rzekł natychmiast młody zastępca szeryfa, którego nazwisko jakoś nie utrwaliło się Adirze. On też wyglądał, jakby podniósł się z podłogi.
Agent Sanders odszedł zgrzytając zębami.
- A ty też do domu. Już nigdzie nie puszczę cię samej. - Harry chwycił Adirę za rękę i pociągnął za sobą.
- No proszę, Harry. Co za stanowczość. Proszę, czekam co dalej. - mruknęła Adira ulubionym mrukliwym głosem.
- Nie zaczynaj mi tu teraz. Teraz jestem na ciebie wściekły. - powiedział Harry.
CZYTASZ
W Cieniu Przeznaczenia
WerewolfJuż wkrótce Samaelu. Czekaliśmy tak długo, ale już prawie wszystkie warunki spełnione. - Logan obserwował jak jego szczenię nucąc pod nosem jakąś melodie podrzuca na patelni naleśniki. Musimy tylko ją tam zabrać. Nowe przygody, nowe miejsca, nowi...