- Jesteśmy. - oznajmiła niepotrzebnie agentka Sky, kiedy po prawie trzydziesto minutowej na parkingu przed budynkiem domu pogrzebowego.
- Załatwmy to i skoczmy coś zjeść. Mam ochotę na kebab. - oznajmiła Adira wysiadając z samochodu na deszcz. Zadrżała na wskutek różnicy temperatur, kiedy z ciepłego wnętrza auta stanęła pod silnym strumieniem deszczu.
- Poważnie? - spytał Bones. - Zaraz będziemy badać ciało. Jak możesz w takiej sytuacji myśleć o jedzeniu?
- Przepraszam, że jestem głodna. - Adira wzruszyła bezradnie ramionami. Zamknęła drzwi i całkiem spokojnie pokonała drogę do zadaszenia budynku, walcząc z pokusą, by nie podbiec.
Weszli wszyscy do środka, ociekając wodą na czystą, kafelkową podłogę.
Adira od razu poczuła coś nieprzyjemnego w tych ścianach.
Mówi się, że w takich miejscach jak cmentarze, prosektoria, domy pogrzebowe, w miejscach związanych z śmiercią można wyczuć mrok.
Prawda to, czy tylko wymysły, miała wrażenie, że coś złowrogiego kryje się w tych ścianach.
Czuła zapach śmierci. I nie ma na myśli martwych, których ciała oczekują na ostatni spoczynek.
- W porządku? - spytała agentka Sky patrząc na nieobecną wzrokiem Adirę.
- O tak, tak. Po prostu.... Nie lubię tylko takich miejsc. - odpowiedziała wilkołaczyca, przestając wpatrywać się w pustkę. Objęła się ramionami drżąc na całym ciele. Usłyszała delikatny, lekko zbzikowany chichot, taki jaki słyszała dawno temu, tylko nie może sobie przypomnieć gdzie.
Chichot znikł tak szybko jak się pojawił, a raczej przerodził się w skrzypienie zamykanych za nią drzwi przez młodego agenta Owena.
To tylko wyobraźnia. - pomyślała, opanowując drżenie ramion paznokciami przebijającymi już niemal skórę.
- Jakich? - spytał Owen.
Spojrzała na niego za szybko, przez co Chadaway przełknął nerwowo ślinę.
- Pełnych śmierci. - opuściła ramiona.
- Są tu duchy? - spytał Chadaway tak roztrzęsionym głosem jak przed chwilą drżały ręce Adiry. Z tym wyjątkiem, że ona czuła irracjonalny strach, a w jego tonie zabrzmiało podekscytowanie.
- Niech zgadnę, nigdy żadnego nie spotkałeś? - mruknęła Adira zadziornie.
- Nie. Ale chciałbym. - odpowiedział agent.
- Nie bądź śmieszny, Chad. Duchów nie ma. - powiedziała agentka Sky. - Zostawcie duchy w spokoju i pośpieszcie się.
- To samo mówili o nas. - Adira wyszeptała do ucha Owena upiornie i ruszyła za Leslie.
- Nie spodziewałem się po tobie tak upiornego humoru. - zwróciła się do Adiry Bones, doganiając Latynoskę.
- Kiedy ja nie żartuję, szeryfie! - oznajmiła Adira. - Sam pan powiedział, że brał pan istnienie wilkołaków tak jak Yetii albo Wielkiej Stopy za fikcję. A tu niespodzianka. Pomerdałabym ogonem, ale akurat go nie mam w tej chwili.
- Dzień dobry. - Leslie podeszła do recepcji, gdzie przed komputerem siedziała młoda kobieta i machnęła przed nią odznaką. - Agentka Specjalna Leslie Sky. Wczoraj przywieziono tutaj Debbie Loreywood w celu przeprowadzenia sekcji.
- Tego, co z nich pozostało. - mruknęła cichutko Adira.
- Tak. - Leslie wykonała jakiś gest ręką. - Chcę osobiście wykonać ponownie sekcję oraz zapoznać się z dotychczasowymi wynikami.
CZYTASZ
W Cieniu Przeznaczenia
WerewolfJuż wkrótce Samaelu. Czekaliśmy tak długo, ale już prawie wszystkie warunki spełnione. - Logan obserwował jak jego szczenię nucąc pod nosem jakąś melodie podrzuca na patelni naleśniki. Musimy tylko ją tam zabrać. Nowe przygody, nowe miejsca, nowi...