W ciągu następnych dwóch dni Kiara starała się ciągle kręcić przy Valerice, jednocześnie jej unikając jak tylko mogła.
Sytuacja z biblioteki nie powtórzyła się, ale to może być winą nieprzyjemnego zapachu preparatu do czyszczenia sreber.
Kotce wydawało się, że Val także ją obserwuje, ale za każdym razem, gdy ona na nią spojrzała wampirzyca była zajęta czymś innym.
Przynajmniej James'a łatwo się pozbyła.
Kiedy tylko zabrała się za czyszczenie sreber zaczął ją traktować jakby była przeklęta czy opętana przez jakiegoś złego ducha. Uciekał od niej, krzyżował palce na kształt krzyża, co było na swój sposób zabawne przez kilka chwil. Dopóki nie zaczęło być męczące, gdy wracał, by znow ją podrażnić.
Przynajmniej do czasu aż nie zobaczyła tego Lady Elleonora.
Kiara starała się nie dać poznać po sobie jak bardzo bawiła ją wizja uciekającego wilkołaka z płonącymi spodniami.
Ta scena przywoływana w pamięci będzie ją bawić jeszcze przez długo czas.
- Twój chłopak jest całkiem zabawny. - skomentowała Valerica, objęła Kiarę, przytulając się, kiedy tylko Elleonora już odeszła.
Kiara nie mogła uciec tylko dlatego, że Val była gotowa na taką próbę. Ramiona wampirzycy niczym marmur były nie wzruszona na pazurki rozdrażnionej, z każdą sekundą coraz bardziej, kotki.
- Niech mnie pani puści! - fuknęła Kiara. - Mam mnóstwo pracy!
- Mała przerwa każdemu się przyda. - powiedziała Val. - A ja mam do ciebie pytanie.
- Ja nie mam przerw. - Kiara dzielnie spróbowała się uwolnić jeszcze raz.
- Trzeba będzie coś z tym zrobić, prawda? - Valerica pogłaskała rozbrykaną kocicę po policzku kciukiem. Obróciła ją przodem do siebie, by objąć dłońmi twarz Kiary. - Masz przecież w sobie ten bunt, prawda? Wznieć ten ogień.
- Jeżeli pani się nie odsunie coś podpalę. I oparzy się pani. - Kiara spuściła po sobie uszy, poruszając nerwowo ogonem. Przyłożyła dłoń do piersi wampirzycy, by nie pozwolić jej zbliżyć się za bardzo. A już na pewno nie tak jak ostatnim razem.
- Nie boję się ognia. - Val zignorowała jej przestrzeń osobistą.
Wampirzyca odskoczyła z krzykiem z wypalonym śladem dłoni Kiary na koszulce i skórze. - Ty mała.... ! - syknęła przez zęby.
- Ostrzegałam panią. - mruknęła Kiara opuszczając płonącą rękę. Ogień zgasł nie pozostawiając po sobie śladu na skórze kotołaczki.
- Dość tego harmideru!
Obie podskoczyły, gdy z odwróconego tyłem do nich fotela wstał Wong z gazetą w ręku, którą zwinął w rulon.
- Nikt tu nie hałasuje aż tak. Tylko rozmawiamy. - powiedziała Val, szybko opanowując się, by odesłać w zapomnienie swoje zaskoczenie.
- Ja tu tylko sprzątam. - odpowiedziała Kiara nie przejęta ani trochę kłopotami Val.
- Więc wracaj do pracy. Przeszkadzacie mi w czytaniu. - powiedział Wong, uderzając zwiniętą gazetą w otwartą dłoń. - A ty, - spojrzał na Valericę. - lepiej stąd idź.
- Mam takie samo prawo tu być jak ty. - Val skrzyżowała ramiona na piersiach, przekrzywiając biodra zawadiacko. - Możesz sobie być pupilkiem Elleonory, ale to bez znaczenia teraz. Nie będziesz mi rozkazywać.
Wong uniósł jedną brew patrząc na Val.
Kiara wypuściła całe powietrze z ust i płuc wycofując się do tyłu niepostrzeżenie.
CZYTASZ
W Cieniu Przeznaczenia
Loup-garouJuż wkrótce Samaelu. Czekaliśmy tak długo, ale już prawie wszystkie warunki spełnione. - Logan obserwował jak jego szczenię nucąc pod nosem jakąś melodie podrzuca na patelni naleśniki. Musimy tylko ją tam zabrać. Nowe przygody, nowe miejsca, nowi...