Julia wróciła z złymi wieściami z szpitala. Lekarze mimo dobrych myśli stwierdzili, że stan Olivii jest krytyczny.
Wampirzyca wróciła do domu Nefretari ze względu na dzieci, które były bardzo przejęte tym co dzieje się z babcią. Maluchy musiały iść spać. Chciała zabrać także Dominico ale staruszek nawet nie chciał słyszeć, że ma zostawić żonę w szpitalu i wracać z siostrą.
Ray i Arissa także zostali więc nie musiała zostawić go tam samego mimo, że się o niego martwiła.
W końcu nie jest już taki młody. Strach o życie ukochanej kobiety nie jest dobry dla zdrowia dla kogoś w jego wieku.
Ona sama także by została. Jednak Neolirus, który nie odstępował jej na krok, miał wiele do wyjaśnienia im wszystkim. Udał się po informacje, które miały udzielić odpowiedzi na ich pytania a zamiast odpowiedzi przysłano oddział zabójców za jej siostrą.
Dlatego mając nadzieję, że Arissa nigdy nie dowie się, że uśpiła dzieci za pomocą hipnozy, zwołała wszystkich obecnych domowników do salonu nad basenem.
Adira przyszła przemieniona w wilka, o co zamierzała ją później wypytać. Harry oraz James zajęli kanapę przed samym telewizorem i raczyli się chipsami od razu dobierając się również do telewizora wielkości małego ekranu kinowego.
Grace przyprowadziła Dianę. Młoda wilkołaczyca wyglądała bardzo mizernie. Odmówiła jednak kiedy Grace próbowała nakłonić ją do wrócenia do pokoju i odpoczywania. Powiedziała, że ona również chce wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
Grace próbowała nakłonić Adirę, by wymusiła na młodej powrót do pokoju, ale latynoska zgodziła się z Dianą i pozwoliła jej zostać, co z kolei Grace uznała za głupotę, marudząc, że lekarzy nie słucha się aż nie jest za późno.
- Diana jest wilkołakiem. Nic jej nie będzie. - powiedział James, wyglądając znad kanapy. - Powinna tylko zjeść coś kalorycznego.
Neolirus, po tym jak Julia go okrzyczała za deptanie jej po piętach, stanął w kącie pokoju tak, by widzieć każde drzwi oraz okna, zastygając w bezruchu tak jak posąg.
- Nie zachowuj się jak napuszony pies obronny! Nikt mnie nie zaatakuje!
I tylko wciąż czekali na Nefretari. Nie ubłagalnie zbliżał się świt a Pradawnej jak nie było tak nie było. Nie, żeby Julia się przejmowała, że niedługo wstanie słońce.
Pani domu pojawiła się dopiero jakiś czas po tym jak oni zaczęli się niecierpliwić czekając.
Weszła do salonu w swej prawdziwej postaci. Przeszła przez pokój nic nie mówiąc ani nie patrząc na nikogo. Usiadła w fotelu przed kominkiem przekładając nogę przez nogę i wsparła na podłokietnikach ręce stykając dłonie ze sobą palcami.
W zamyśleniu patrzyła w ogień, który momentalnie zaczął wesoło płonąć w kominku. Tak jak Neolirus zupełnie znieruchomiała. Tylko jej ogon zawadiacko poruszał się wystając z fotela.
Nikt się nie odezwał aż ona nie zajęła swego miejsca.
- No dobrze. Są wszyscy. - powiedziała Julia. - Może więc teraz ktoś mi wyjaśni dlaczego wysłano dwoje zabójców za moją siostrzyczką? Neo, czego się dowiedziałeś? Czym jest moc Adiry?
- Nie wysłano ich. Sami postanowili przyjść. Chcieli się wykazać. - odezwała się Nefretari. - Czyż nie tak, Neo? - fotel Pradawnej obrócił się w ich stronę. Zmrużyła oczy patrząc na drugiego Pradawnego.
- Nie zostali wysłani. - potwierdził Neolirus skinieniem głowy. - Ta dwójka aspiruje już do zostania Strażnikami choć są bardzo młodzi. Nie rozumieją, że to dla nich za wcześnie.
CZYTASZ
W Cieniu Przeznaczenia
WerewolfJuż wkrótce Samaelu. Czekaliśmy tak długo, ale już prawie wszystkie warunki spełnione. - Logan obserwował jak jego szczenię nucąc pod nosem jakąś melodie podrzuca na patelni naleśniki. Musimy tylko ją tam zabrać. Nowe przygody, nowe miejsca, nowi...