Podjechał na parking i zajął dwa miejsca parkingowe, bo na jednym zwyczajnie nie zmieścił się jego samochód.
W lusterku całą drogę odkąd wyjechał z Canmore jechał za nim motocyklista na czarnym motorze w czarnym kombinezonie i czarnym kasku. Ale gdy wjechał na parking Sears'a pojechał dalej.
- Jeszcze trochę i zaczniesz widzieć wszędzie teorie spiskowe. - powiedział Harry do swojego odbicia w lusterku.
Wysiadł z samochodu u ruszył w stronę wejścia do supermarketu.
W przejściu ustawiono rzędami metalowe wózki na zakupy. Skoro miał nakupić dość jedzenia dla trzech wilkołaków wygrzebał monetę i uwolnił z łańcuszka jeden z nich.
Ruszył opróżniać półki sklepowe.
Najpierw skierował się na dział mięsny. Podstawą diety wilkołaków są kalorie. Mnóstwo kalorii. A mięso smakuje im najlepiej. Nie można bez końca walczyć z własną naturą.
Stanął w kolejce za starszą panią, która tak jak on pchała przed sobą wózek. Nie minęło kilka sekund a za nim zrobiła się jeszcze dłuższa kolejka niż przed nim. W oczekiwaniu na to aż zostanie obsłużony przez jedną z trzech pań pracujących na mięsnym wyciągnął i zaczął sprawdzać powiadomienia. Przejrzał wiadomości na mailu, informacje z Face'a, Twitter'a, giełdę, a nawet pogodę. A kolejka nie ruszyła się o ani jedną osobę!
Całą wieczność później nadeszła w końcu jego pora. Przyjaźnie wyglądająca kobieta w niebieskim fartuszku z logo Sears'a uśmiechnęła się do Harry'ego.
- Co dla pana?
- Ee... - zaczął bardzo inteligentnie Harry. - To będzie tak... Trzydzieści kilo schabu bez kości. Trzydzieści z kością. Trzydzieści kilo mięsa wołowego. Dziesięć kurczaków. Do tego golonka, karkówka, kurze udka i wątróbkę. Po dwadzieścia kilo i.... Ach tak, paczkę kabanosów. Tych Chilli.
Uśmiech na twarzy kobiety zastąpił wyraz niedowierzania a osoby w kolejce za nim w mało elokwentny sposób wyrazili swój sposób wieloma nieprzyzwoitymi wulgaryzmami.
- To nie jest żart. - dodał Harry.
- Na co panu tyle mięsa? - spytała sprzedawczyni, przekrzykując niemal osoby w kolejce za Harry'm.
- Wilkołaki sporo jedzą. - tuż za Harry'm odezwał się bardzo znajomy głos, którego na pewno nie spodziewał się usłyszeć. Szczególnie nie w jednym z supermarketów Sears'a w Calgary w Kanadzie. Po słowach niespodziewanego gościa wszyscy w kolejce nagle się zamknęli, a pani za ladą prędko zaczęła zajmować się zamówieniami Harry'ego.
- Stary! - Harry uściskał James'a jak brata. - Dobrze cię widzieć.
Jakiś czas później, czyli po zebraniu jeszcze kilku niezbędnych artykułów spożywczych Harry wraz z James'em zahaczyli także o dział z słodyczami. Harry odkrył, że Adira jest bardzo przekupna, gdy argumentem jest czekolada. On sam za nią nie przepada. Wciąż pamięta koszmar, w którym tonął w morzu czekolady, ale byłby głupcem, gdyby nie wykorzystywał tej przewagi jaką dają mu nad Adirą smakołyki. James cały czas trzymał się go, choć poza krótkimi pomrukami nie mówił za wiele, mimo nagabywań Harry'ego. Wyglądał jakby ostatnio miał ciężki okres. Przydługie, zatłuszczone włosy sięgały mu ramion i nie golił się od dawna. Być może tak jak Harry zapuszcza brodę, choć to było do James'a nie podobne. Do tej pory pozwalał sobie jedynie na lekki meszek na policzkach. Ubrania, które nosił były mocno znoszone poza pomarańczową, puchową kurtką. Zapach piżma i futra był silny. Dużo czasu musiał spędzić jako wilk. Rozstanie z Kiarą mu bez sprzecznie nie służyło. Jedynie, gdy się uśmiechał widać było cień tego przystojnego mężczyzny, którym był wcześniej. Zakładając, że to właśnie ta kocica jest powodem załamania Carchera. Chociaż po tym jak Kiara go przegoniła Harry nie sądził, by mógł być jakiś inny powód.
CZYTASZ
W Cieniu Przeznaczenia
WerewolfJuż wkrótce Samaelu. Czekaliśmy tak długo, ale już prawie wszystkie warunki spełnione. - Logan obserwował jak jego szczenię nucąc pod nosem jakąś melodie podrzuca na patelni naleśniki. Musimy tylko ją tam zabrać. Nowe przygody, nowe miejsca, nowi...