Część 48

253 23 2
                                    

Natknął się na nie kiedy zakradał się do pokoju Adiry i Harry'ego. Pewnie nie powinien teraz zakłócać im spokoju. I pewnie Adira znów będzie na niego zła ale musiał się sam upewnić, że wszystko dobrze z mamusią. Była bardzo załamana po tańcu z tym wampirzym wypierdkiem Marcusem.

I wszystkie te myśli o pomocy mamusi wyparowały mu z głowy kiedy stanął na korytarzu przed Julią, Valericą i Kiarą. 

A poprawdzie to żadna z tych dwóch pięknych wampirzyc nie przyciągnęła w ogóle uwagi Crachera.

Patrzył tylko na Kiarę. To kocica zatrzymała Julię i Val kiedy tylko wyszedł zza rogu. Obie spojrzały najpierw na James'a a potem na Kiarę.

- James. Chyba nie zamierzasz iść im przeszkadzać? - spytała podejrzliwie kocica mrużąc groźnie oczy na byłego. - Tył zwrot i wracaj ma przyjęcie. Natychmiast. - ewidentnie go prowokowała do złej reakcji wydając rozkaz. 

Ale James nie dał ponieść się emocjom wilka. Nigdy nie przestał kochać tego kociaka. I zupełnie nie przeszkadzały mu jej rozkazy.

- Znasz mnie. - James wzruszył nonszalancko ramionami rozkładając ręce. - Po prostu się martwię. Wyszła w takim pośpiechu. Tej szczególnej nocy nie powinna płakać.

- Już ja znam twoje sposoby pocieszania! - Kiara z niezrozumiałego James'owi powodu wybuchnęła gwałtownym gniewem.

No dobrze, będąc szczerym sam ze sobą odkrył, że jednak dobrze rozumiał jej złość. I ta właśnie myśl podniosła wilkołaka na duchu. Jest wściekła, bo jest zazdrosna. Zależy jej.

- Adira jest teraz mężatką! - ganiła go wciąż Kiara nieświadoma jego odkrycia. - Trzymaj swoje paskudne, kudłate myśli z dala od niej! Powiedzcie mu. - kotka zwróciła się do Julii i Valericii. - Niech stąd spada.

- Szczerze mówiąc to chyba sobie pójdziemy. - powiedziała Julia wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Valericą. - Niech ta dwójka sama sobie pomówi.

- Och, tak. - Val zgodziła się bardzo szybko. - Przyjęcie trwa i tak dalej. Bawcie się grzecznie. 

 I nim Kiara zdążyła zawołać....

- Hej! Nie zostawiajcie mnie z nim samej! 

Valerica i Julia już prędko się oddaliły zostawiając Pannę Kicię i James'a sam na sam na korytarzu.

- Aaghrrrr! - krzyknęła Kiara przyciskając dłonie do skroni w sposób jakby rozbolała ją głowa. - Nawet się nie odzywaj. - wycelowała w James'a groźnie palec tak szybkim ruchem, że nie zauważył nawet kiedy się poruszyła.

- Nie zamierzałem. - mruknął James. - Po prostu sobie postoję i nacieszę oczy.

- Kłamiesz! Bezczelnie kłamiesz! - wytknęła mu wciąż nieprzyjaźnie. - Powiedziałeś to, bo sądzisz, że teraz ci to pomoże! Nie zapominaj, że cię znam, James! Nie waż się stosować na mnie tych swoich sztuczek! Choć raz... Choć raz się po prostu zamknij!

Więc James oparł się plecami o ścianę patrząc jak Kiara się wścieka i krąży. Nagle się zatrzymała i bardzo powoli odwróciła w jego stronę.

- I znowu to robisz! - krzyknęła, kierując ponownie swój gniew ku niemu.

- Co robię? Kazałaś mi milczeć. - odparł James obronnie.

- I to robisz, bo to dobre dla ciebie! - Kiara szturchnęła go w pierś.

- A co mam zrobić, kiedy każesz mi się zamknąć, kobieto? - James rozłożył bezradnie ramiona podnosząc głos. Kotka zamilkła patrząc na niego jakby osłupiała więc szybko wykorzystał okazje i kontynuował. - Mówię, źle. Milczę, źle. Jak możesz się wściekać, skoro słucham cię? 

W Cieniu PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz