Część 49

179 21 13
                                    


Wyperswadowała Harry'emu Bahamy sprawdzoną metodą, chociaż miała wrażenie, że od początku tylko żartował i wykorzystał darmowy kupon na igraszki.

Później w łóżku powiedział jej, że zna wspaniałe miejsce, w które chciałby ją zabrać. I tylko, nic więcej. 

A ona nie nalegała, by powiedział coś więcej i postanowiła zaufać wyborowi męża. 

Po kilkunastu razach kiedy odmówił zdradzenia czegoś więcej.

W końcu ona sama nie zna się za bardzo na wyjazdach wypoczynkowych. A miesiąc miodowy jest chyba takim wyjazdem.

Tydzień po tym jak pożegnali się z jej rodziną sami zapakowali pickupa Harry'ego i ruszyli w drogę zostawiając James'a i Dianę w rękach Logana i Anabelle. Wampirzyca zgodziła się gościć szczenięta Adiry i Logana w Collinwood.

- Ależ nie ma sprawy, kochana. - Anabelle uśmiechnęła się do Adiry, trzymając ręce wilkołaczycy tak jakby łączyły je siostrzane więzi. - Jedź, baw się dobrze. My ich popilnujemy. 

- Dziękuję. - mruknęła Adira. Nieco onieśmielała ją postawa Lady Collins. Nie okazywała jej otwartej wrogości kiedy jeszcze służyła Marcusowi, a ostatnio nawet sporo dobroci, ale wciąż nie mogła przestać myśleć, że nie jest miła tylko dlatego, że lubi ją. - Doceniam twój gest, naprawdę. Martwiłabym się przez cały czas o Dianę. A to... - odwróciła się do męża, który podał jej małe czarne pudełeczko. - Zwracam i jeszcze raz dziękuję za pożyczenie. - wręczyła wampirzycy pudełko z naszyjnikiem, który Anabelle pożyczyła jej do ślubu. 

- Nie musisz dziękować. Pięknie ci w nim było. - Anabelle pstryknęła palcami na Kiarę i gdy kotołaczka podeszła, przekazała dziewczynie pakunek. - No, zmykajcie. Bawcie się dobrze. 


Kilka godzin później zatrzymali się w przydrożnym motelu gdzieś przy międzystanowej drodze dość daleko od stolicy.

Adira nie miała pojęcia gdzie. Przysnęła wtulona w drzwi potwornej ciężarówki Harry'ego a ten nie miał serca jej obudzić.

Draństwo prowadziło się tak, że prawie w ogóle nie czuło się wybojów na drodze. Odrętwiała od tego braku ruchu.

Dlatego wysiadając z samochodu patrzyła na podłużny budynek z większym entuzjazmem niż na to zasługiwał.

- Zobacz, mają jakuzzi w ofercie. - wskazała na tabliczkę informacyjną.

- Dla wszystkich klientów. - dodał Harry, odczytując dalej drobniejszy druk. - Jesteś pewna, że chcesz dzielić banię z innymi? Bo ja jakoś czuję, że zabiję pierwszą osobę, która spojrzy na ciebie w stroju kąpielowym lub czymś innym równie skąpym. 

- Och, Harry, myślisz, że wszyscy nagle zechcą skorzystać? - spytała Adira drażliwie. - Po za tym nie mam stroju kąpielowego. Podarł się. Sam z siebie. Pójdę wynająć domek, a ty zajmij się bagażami. 

Ruszyła w kierunku domku z numerem jeden, nad drzwiami którego zawieszono tabliczkę z wyżłobionym napisem "Biuro".

Był to po prostu jeden z domków, który służył także jako dom dla właścicieli motelu. Świadczyło o tym dobudowane piętro, które miał tylko ten jeden budynek. Pozostałe domku były parterowe.

Wnętrze biura było urządzone niemal przytulnie. Dominowały tutaj sztucznie drewniane ozdoby. Sporo było małych i dużych roślin w doniczkach. Znaczną część biura zajmował też sklepik, w którym między innymi, o wiele droższymi niż w sklepach artykułami spożywczymi, można było nabyć dzieła miejscowych artystów.

W Cieniu PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz